UEFA Euro 2012 - recenzja
Na niecałe dwa miesiące przed rozpoczęciem Euro 2012 EA daje nam okazję przeżyć emocje związane z tym sportowym wydarzeniem przed ekranami naszych monitorów i telewizorów, za pomocą dodatku do gry FIFA 12. Warto?
FIFA 12: UEFA Euro 2012
Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: X360, PS3
Wersja językowa: polska (napisy + komentarz)
Z Grecją wygramy 1:0. Perquis wyjdzie na świetną sytuację strzelecką, ale uzna, że nie godzi się, by pierwszego gola dla naszej reprezentacji strzelał na Euro Polak z drugiego zaciągu, więc poda do nadbiegającego z prawej kolegi z drużyny. Obraniaka... Z Rosją czekają nas wielkie emocje. Najpierw szybko stracimy gola, potem długo będziemy się męczyć, nie mogąc przebić defensywy naszych wschodnich sąsiadów, wreszcie po klasycznej dwójkowej akcji Błaszczykowski-Lewandowski (ten pierwszy skrzydłem i dośrodkowanie, ten drugi wyskok i piękny wolej) wyrównamy w osiemdziesiątej trzeciej minucie. Radość nie będzie jednak trwała długo, bo Arszawin ustali wynik spotkania w ostatniej akcji strzelając gola czwartą dobitką. Szczęsny będzie bez szans. Czesi? Wygrają 3:0 i pewnie tym samym zakończyli by nasz udział w Euro, gdyby nie trenerska sztuczka Smudy o nazwie „Wczytaj grę i zmniejsz poziom trudności” - dawno nie grałem w Fifę z konsolą, ale mam wrażenie, że UEFA Euro 2012 jest trudniejsze od podstawowej wersji „dwunastki”. Po tej technologicznej sztuczce pójdzie już łatwo. Zwycięstwo z Czechami, awans z drugiego miejsca, co cudem pozwoli nam uniknąć Niemców (którzy razem z Holendrami zdobędą siedem punktów w swojej grupie, ale strzelą mniej bramek – to naprawdę może się zdarzyć). W meczu z Pomarańczowymi Lewandowski będzie miał swój dzień (hat-trick!), półfinał z Anglią wymęczymy, strzelając karnego na 1:0, w drugim półfinale Hiszpania pozbawi nas przyjemności zmierzenia się z Niemcami, wygrywając z nimi 2:0.
Finał Polska-Hiszpania raz zakończy się nieprawdopodobnym (4:1) zwycięstwem naszej reprezentacji, po którym zamiast drużynowej radości naszej drużyny ktoś pokaże reklamy – czytaj: menu końcowe (to dziwny bug, ale zdarzył się przy pierwszym przejściu Euro zarówno na X360, jak i na PS3). Na szczęście po ponownym załadowaniu gry wszystko odpali się już zgodnie z planem i po karnych cudownie bronionych przez Szczęsnego wreszcie będziemy mogli cieszyć się widokiem Kuby Błaszczykowskiego unoszącego puchar.
Cały ten scenariusz przynajmniej do półfinału teoretycznie mógłby się zdarzyć w rzeczywistości, ale jak dowodzi UEFA Euro 2012, dodatek do FIFA 12, który dwa dni temu trafił do cyfrowej dystrybucji (a dziś powinien pojawić się w sklepach, w postaci pudełka z kodem do pobrania tej zawartości) nie mamy czego szukać na Euro. Polscy zawodnicy ustępują swoim kolegom z innych europejskich reprezentacji (o dziwo EA mocno wierzy w Obraniaka, wyróżnia się), ustawienie z jedynym Lewandowskim z przodu nie daje zbyt wielu okazji do strzelania goli, a ławkę mamy tak krótką, że właściwie jej nie ma (kilka razy wchodziłem do menu, żeby kogoś wymienić, ale jedyny, kto wydawał mi się sensownym wzbogaceniem składu, był Peszko, którego jak wiemy, na Euro raczej nie zobaczymy – a i tu jest jeszcze dostępny tylko przez chwilę, bo podobno składy zostaną zaktualizowane po wysłaniu powołań). Tak naprawdę więc, to wirtualne Euro to jedyna okazja, by przeżyć sukcesy Polskich Orłów – i usłyszeć, co do powiedzenia na ich temat może mieć duet Szpakowski & Szaranowicz.
Komentarz to z naszego punktu widzenia najważniejszy element dodatku – jedyne miejsce, w którym polski odział EA mógł nie tyle stanąć na wysokości zadania, co zrobić genialny prezent wszystkim fanom piłki nożnej. Niestety kwestie nagrane przez „głosy polskiej piłki” zawodzą – po części z powodu ograniczeń jakie niosła ze sobą konstrukcja tego dodatku, po części zaś dlatego, że nikt chyba nie wpadł na to, że można było zrealizować je lepiej. Pierwszy problem polega na tym, że dużą część komentarzy UEFA Euro 2012 bierze z podstawowej wersji Fify, a tam muszą być one „obiektywne”. Efekt jest jednak taki, że rodzimi komentatorzy potrafią ubolewać nad „niestety niecelnym strzałem” Anglików, który dałby im prowadzenie 2:1 w półfinale. To jestem w stanie zrozumieć. Trudno mi jednak pojąć, dlaczego w luźnej rozmowie o błędach sędziowskich i uznawaniu lub nie goli ze spalonego przytacza się jakiś mecz z poprzedniego Euro drużyny Portugalii, a nie nasze przeboje z Austrią w poprzednim finale Mistrzostw Europy. Dziwi też swoista „lista nieobecnych” - parę komentarzy odnosi się np. do Boruca albo do miłościwie nam prezesującego Grzegorza Lato, ale ich nazwiska nie padają (np. słowa o Szczęsnym: „mamy nadzieję, że pokaże klasę, jak nasz bramkarz na poprzednim Euro”, albo o Lewandowskim, po przestrzelonym golu: „Mógł zostać królem strzelców, jak jeden z naszych reprezentantów na Mistrzostwach Świata”). Że nie wspomina się Laty, to akurat mnie nie dziwi, ale Boruc? Leo, why?
Szkoda też, że twórcy gry – ale to już uwaga do EA Sports - przewidzieli tak mało miejsca na takie „spersonalizowane” komentarze, bo nie ma ich wcale tak wiele – po rozegraniu całego Euro (samych finałów, nie ma tu kwalifikacji) trzy razy, zdaje mi się, że słyszałem już wszystkie komentarze typu „Ja kocham tych polskich chłopców, tych Smolarków, Żurawskich, Błaszczykowskich” czy „Błagam, błagam Włodek, uszczypnij mnie...”. Komentarz ze zwycięskiego finału częściowo wynagradza te niedoskonałości – całość pozostawia jednak niedosyt.
Tym bardziej, że poza komentarzem UEFA Euro 2012 nie oferuje zbyt wiele. Tryb sieciowy to prosta wariacja na temat weekendowych turniejów z Fify 12 – nic więcej, jak tylko sposób na usystematyzowanie rozgrywanych meczy. Tryb, który stawia przed graczem wyzwania inspirowane prawdziwymi meczami w chwili obecnej niewiele różni się od tego samego z podstawki – może zyska rumieńców, gdy trzeba będzie rozegrać jakąś sytuację z meczu Polaków na Euro, ale na to musimy jeszcze poczekać. Nie wszystkie reprezentacje są „licencjonowane” - i o ile Macedonii i Walii aż tak bardzo nie żałuję, to „wymyślona” Ukraina wydaje się być sporym niedopatrzeniem. Zawodzi też tryb o nazwie Wyprawa, który pozwala skompletować własną drużynę z zawodników „wygranych” w pojedynkach z drużynami narodowymi, tyle że: a) nie pasuje do Euro (fajniejszy i bardziej uzasadniony byłby z drużynami klubowymi, jako rozwinięcie/alternatywa Ultimate Team), b) każe rozgrywać nudne mecze ze słabeuszami , bo w całości składa się aż ze 160 spotkań (EA powinno stawiać szampana każdemu, kto wykona gigantyczny wysiłek i dogra ten tryb do końca).
Koniec końców okazuje się więc, że pomysł wydania UEFA Euro 2012 w postaci dodatku nie był wcale tak dobry, jak mogłoby się wydawać. Cena i tak jest wysoka jak na oferowaną zawartość, zmian w rozgrywce nie ma właściwie żadnych (a np. ostatnie Mistrzostwa Świata doczekały się gry, która bardzo ładnie wygładzała ówczesną edycję Fify, to samo było z poprzednim Euro), otoczkę Mistrzostw Europy ledwo co czuć, a komentarz, na który najbardziej ostrzyłem sobie zęby (uszy?), też nie jest aż tak historyczny, jak mogłoby się wydawać. Szału nie ma, raczej jest lekki zawód. Oby tak samo nie było z naszym występem na Euro...
Ocena: 5.0
---
Plusy:
Minusy: