34
17.07.2012, 08:20Lektura na 5 minut

[Kilka godzin z?] Sylvari w Guild Wars 2

Do właściwej recenzji jeszcze, jeszcze – z Guild Wars 2 do tej pory spędziłem urywanie miniony weekend, więc nie mogłem przekrojowo ocenić całej gry. Testy rasy Sylvari pozwoliły mi za to mniej więcej przekonać się, czy rozgrywka w sequelu MMO od ArenaNet faktycznie jest tak świeża, jak słyszy się z wielu stron. I jest.


Adam „Adzior” Saczko

Przede wszystkim oklaski należą się Monkowi, który użyczył mi swojego konta do zabawy w momencie, gdy utraciłem swoje z winy – niestety, brutalna prawda – ArenaNet. Dzięki, wielki, czarny człowieku.

Zacznę od tego, co było przewodnim motywem wpuszczenia dziennikarzy na serwery w miniony weekend, czyli…

Rasa Sylvari

… w wyraźny sposób inspirowana kanonicznymi leśnymi elfami. Mamy więc dążenie do harmonii, liturgiczną wręcz opiekę nad naturą i niechęć wobec każdego, kto z tej harmonii się wyłamuje. Nie są za to tak atrakcyjni fizycznie – fryzury układają sobie z liściopodobnych tworów, a ich wygląd ich drewnianej skóry przypomina ciężkie schorzenie Dede Koswary.  Gdyby autorzy dialogów mieli większe ambicje, niż napisanie kwestii spełniających dolne minimum, byłoby to wszystko nawet znośne. Niestety, słuchając rozmów można łatwo odnieść wrażenie, że nawet filmowa Arwena miała więcej ikry, niż wszyscy mieszkańcy leśnego miasta The Grove razem wzięci. Wymiany zdań pomiędzy moją postacią, prowadzącą ją przez trudności Caithe czy mentorkę Sylvari zwaną The Pale Tree wywołały u mnie łzy. Nie dlatego, że czułem się wzruszony, ale z powodu walki moich kanalików łzowych z nagłymi atakami senności.

Na tym tle wrogie nam ugrupowanie The Nightmare Court, złożone z Sylvari zbuntowanych przeciwko świętemu dla rasy kodeksowi, wydaje się bastionem zdrowego rozsądku. Gracz rozgrywa nawet kilka misji dywersyjnych w obozie renegatów, psując im szyki zza ich własnego munduru. W takich momentach żałowałem, że nie mogę zostać tam na dłużej. To były całkiem ciekawe zadania, zresztą w ogóle…

Questy

… w Guild Wars 2 to spora zaleta gry. Racja, same misje nie zawsze imponują inwencją, ale sposób ich dobierania i realizacji jest znakomity i wyłamuje skostniałe schematy MMORPG. Koniec z braniem tysiąca questów w obozie, trzygodzinną przebieżką i powrotami po nagrody ad infinitum. Kilka zadań pojawi się na mapie po wejściu do danej strefy, dodatkowe pomogą nam znaleźć rozmieszczeni w niektórych punktach zwiadowcy. Po dojściu do wskazanego miejsca nie musimy z nikim rozmawiać – cel misji pojawia się na ekranie samoistnie, my skupiamy się na jego wykonaniu, a nagrodę dostajemy natychmiast – albo odbieraną w dowolnym momencie pocztą, albo w formie komunikatu na ekranie w misjach fabularnych. Nie trzeba nawet rozmawiać ze zleceniodawcą.

Wiele questów dopuszcza też pewną dowolność w ich wypełnianiu. Przykładowo – musimy pomóc miłemu panu w doprowadzeniu świętego gaju do porządku. Odpala się pasek postępu, a my mamy dostęp do kilku czynności. Wyrywanie chwastów, odcinanie zatrutych konarów, zabijanie szkodników czy przekopanie podejrzanych dziur w równym stopniu napełnia ów pasek, więc nie musimy skupiać się na konkretnym działaniu – po prostu gramy na całego w danym obszarze.

Zadania dotyczące głównego wątku historii w Guild Wars 2 również pojawiają się same, a wypełniamy je w instancjonowanym, jednoosobowym trybie. Podczas gry w różne MMO nie znosiłem, jak podczas ważnej sceny dookoła biegali pierwszopoziomowi handlarze złotem wykrzykując szczegóły nowej oferty. Tu nie zaznacie tego problemu, co ma ogromny wpływ na przyjemność czerpaną z rozgrywki.

Podczas zwyczajowej wędrówki po świecie regularnie jesteśmy także powiadamiani o eventach, czyli tymczasowych questach, za które otrzymamy doświadczenie, pieniądze i punkty karmy (coś w rodzaju waluty zdobywanej za reputację). Może się okazać, że w jaskini, którą chcemy minąć obojętnie, utknęli ranni ludzie, a my musimy (czy raczej możemy) ich uwolnić. Albo w jeziorze nieopodal zaszył się wielki krab, którego trzeba ubić. Eventy pojawiają się bardzo często, dzięki czemu ciągle mamy coś do roboty. Nie tylko my zresztą, bo część wydarzeń przeznaczono dla grup graczy, z innymi możemy też szybciej i płynniej wypełniać pojedyncze misje, bo pasek postępu wtedy jest wspólny. Może się zdarzyć, że uciekniemy w siną dal od zbyt silnego potwora, a ktoś w pobliżu dobije go po naszej walce – wówczas jesteśmy równoprawnie nagrodzeni. Szybko, sprawnie i przyjemnie, a najbardziej cieszy się nasza…

Postać

… stworzona w kreatorze może i pozbawionym tak rozbudowanych opcji jak w Dragon’s Dogma, ale na pewno pozwalającym trochę się pobawić wyglądem. Od opcji aparycji warto większą uwagę poświęcić tworzeniu swoistego portretu psychologicznego postaci, który ma wpływ nie tylko na jej atrybuty (to znamy chociażby z Morrowinda) ale i późniejszą fabułę. Jako Sylvari mamy bowiem wybór jednego z trzech snów. Jeśli wybierzemy, że śnił nam się biały jeleń, będziemy go później poszukiwać, chronić i poznawać jego tajemnicę. O śnie dotyczącym księżyca wiele wam nie powiem, gdyż dość wcześnie zatrzymały mnie bugi w głównych questach. Jeśli zaś wybór padnie na rycerza w zielonej zbroi, będziemy z owym wojownikiem walczyć i dochodzić do odkrycia sekretu jego niebywałej siły. Dobrze udało się podobny zabieg zrealizować w Dragon Age: Początku, nie gorzej jest tutaj.

Pamiętacie zapewne wiele złożonych RPG-ów, gdzie używaliście tylko kilku z dziesiątek dostępnych, często niepotrzebnych umiejętności. Tak, zgadliście – tego problemu w Guild Wars 2 również nie ma. Pasek zdolności na dole ekranu składa się z dwóch skrzydeł po kilka slotów. Z lewej strony widzimy umiejętności związane z bronią – rzut i zawinięcie toporem, cięcie z doskoku mieczem czy seria z broni palnej. Najwięcej swobody mają np. elementaliści, którzy poza przypisanymi ich klasie broniami mają jeszcze do dyspozycji cztery żywioły magii. Kolejne umiejętności odblokowują się wraz z używaniem danego oręża. Pasek z prawej zapełniamy już zdolnościami typowymi dla naszej klasy, odblokowanymi za punkty umiejętności zdobywane w konkretnych punktach mapy. Sumując to ze specyfiką questów dochodzimy do wniosku, że jest za czym biegać, bo…

Wielki świat

Guild Wars 2 jest pełen ciekawostek. Tym optymistycznym akcentem pozostawię i was, i siebie w stanie lekkiego nienasycenia, gdyż muszę mieć o czym rozprawiać przy testowaniu gry do recenzji. Wtedy zasiądę na kilka dni i nocy, nie ponaglany zbliżającym się końcem weekendu oraz – miejmy nadzieję – wolny od przeszkód technicznych. Do tego czasu daję Guild Wars 2 ogromny kredyt zaufania.


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze