Thief ? minizapowiedź. Jakość.
Kończymy nasz sześcioczęściowy cykl zapowiedzi przybliżających najważniejsze innowacje w nowym Thiefie. Ostatnią, ale nie najgorszą, jest jakość rozgrywki.
Czasem marzenia się spełniają: król złodziei powraca — pomyślało moje nieco młodsze i bardziej sentymentalne ja tuż po prezentacji nowego Thiefa w siedzibie Eidosa Montreal. Myśl tę jednak zakrzyczały inne osobowości. Analityk zaczął recytować listę kanonicznych nieścisłości i rozbieżności zaobserwowanych w trakcie pokazu. Przerwał mu cynik, wygłaszając z emfazą coś o żerowaniu na nostalgii i rozmienianiu marki na drobne. Dał się słyszeć jednak także słabiutki zwykle wewnętrzny optymista i przypomniał dwa podobnie odnowione tytuły, Deus Eksa i Tomb Raidera. Spór zamknął głos rozsądku, pytając, czy nie warto z podsumowaniami i osądami zaczekać aż do premiery samej gry planowanej na PC i PS4 na 2014 rok. Tak w ogóle zaś co jest naprawdę unikatowego w tym nowym Thiefie?
Jakość
Koniec końców wszystko sprowadza się do tego, że nowy Thief to już nie tylko nowa odsłona legendarnej serii. To faktycznie nowa jej jakość — Thief nie tylko na nowo, ale i lepiej. Tę przemianę wyrażają symbolicznie już zmodyfikowany logotyp i brak jakiejkolwiek liczby czy podtytułu. Podobnie osadzenie gry w okresie, który Strażnicy określali jako Unwritten Times — czasy niezapisane — pozwala twórcom wykroczyć śmiało poza ramy ustanowione 15 lat temu przez niezapomniane Looking Glass Studios. Jednocześnie nie odrzucili całkowicie tradycji i pozwolą znów wcielić się w jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci świata gier — Garretta.
Nowa jakość Thiefa przejawia się także w tym, że stać się ma przystępniejszy, ale niekoniecznie łatwiejszy od The Dark Project czy The Metal Age. Developerzy wprowadzili wprawdzie „każualowy” system „koncentracji”, jednak najpewniej wzorem Deus Eksa: Buntu ludzkości możliwe będzie wyłączenie go w opcjach, a na wyższych poziomach trudności nie będzie go wcale. Ponadto prawdziwi mistrzowie sztuki złodziejskiej sprawdzą, ile prawdy jest w zapewnieniach twórców, że da się ukończyć grę nie tylko bez zabijania, ale także bycia zauważonym! Podoba mi się nawet minimalistyczny interfejs nieodwracający uwagi od tego, co najważniejsze: świata wewnątrz monitora.
A ten, możecie mi wierzyć, zdaje się naprawdę żyć własnym życiem. Dzieje się tak dzięki animacji tworzonej niemal w całości za sprawą sesji motion-capture (sceny nagrywane są wraz z mimiką i dialogami). Właśnie to połączenie wiarygodnego wyglądu i zachowania postaci czy szerzej — obiektów — sprawia, że Miasto wydaje się żywe jak nigdy dotąd. Dlatego też, choć masa rzeczy wciąż pozostaje niewiadoma, warto czekać. Nowy Thief zapowiada się na powrót przynajmniej na miarę Deus Eksa czy Tomb Raidera — innych, znakomitych gier Eidosa Monteral. Do zobaczenia w Mieście, łacherzy.
Więcej informacji i grafik znajdziesz z naszej megazapowiedzi w CD-Action 05/13 — w kioskach już dziś!