Call of Duty: Ghosts - zapowiedź
Przeleciałem 10 tysięcy kilometrów, by zobaczyć brud za paznokciami, dżunglę pełną robactwa i kamienie. Dużo kamieni. Pierwszy publiczny pokaz nowego Call of Duty przyniósł kilka niespodzianek. I kamienie.
Choć prezentacja odbyła się ponad tydzień temu, dopiero dziś możemy o niej napisać – Infinity Ward wstrzymało się z zapowiedzeniem nowych ficzerów w swojej flagowej serii z uwagi na Microsoft i jego długo oczekiwaną konferencję. Tym razem ludzie, którzy zawsze najbardziej podkreślają rolę fabuły i emocji gracza, zdecydowali się na położenie największego nacisku na kwestie techniczne. I dobrze, bo zdaje się, że to one wprowadzą najwięcej nowości do cyklu.
Call of Duty: Ghosts trafi na wszystkie liczące się platformy sprzętowe, czyli PC, PS3, X360, PS4 i oczywiście Xbox One (brak Wii U nie jest tu przypadkowy). Wraz z nowymi pokładami mocy obliczeniowej odpowiednio poprawiona zostanie grafika. Leciwy już silnik (którego korzenie sięgają Quake’a III!) zostanie wreszcie zastąpiony nowym, specjalnie stworzonym na potrzeby kolejnych odsłon serii. (Swoją drogą, engine nie doczekał się własnej nazwy, określany jest po prostu jako „Nowy silnik Call of Duty”). Potrafi on za pomocą analizy algorytmów dostosowywać szczegółowość otoczenia. Twórcy pokazywali to w akcji podczas prostej prezentacji, jak zmienia się wygląd gołoborza (dla tych na bakier z geografią: stoku góry pokrytego kamieniami). Jedno przesunięcie suwaka sprawiało, że z płaskiej tekstury stawało się ono wyboistą drogą, na której każdy kamyczek składał się z tysięcy trójkątów (polygonów).
Zmiany w oprawie to oczywiście nie tylko kamulce, ale przede wszystkim nowy system oświetlenia, wzroku inteligentnie dopasowującego się do zmian jasności oraz szczegółowości świata. Pokazywane dżungla i głębiny zachwycały tym, jak dużo różnych rzeczy w nich żyje. W wodzie postać przeciskała się przez ogromne ławice ryb, a tropikalny las pełny był latającego (i pełzającego zapewne też) paskudztwa, które na żywo raczej nie zachęca do bliższego spotkania, ale za ekranem sprawia wrażenie bardzo realnego i faktycznie żyjącego.
Pokazano również nowy sposób modelowania broni (wygląda rewelacyjnie, odwzorowano ją włącznie z maleńkimi ryskami) i ciał postaci – zarówno tych napotykanych, jak i samego bohatera. Twarze prezentują się bardzo dobrze – na pewno lepiej niż w jakiejkolwiek współczesnej grze, choć mimo wszystko nie trzeba bardzo wprawnego oka, żeby stwierdzić, iż wciąż mamy do czynienia z obrazem generowanym przez procesor graficzny, a nie zwykłym zdjęciem. Co innego tekstury na dłoniach czy rękach: Infinity Ward pokazało, że naprawdę dba o detale, więc nie tylko widać włoski na rękach kierowanej postaci, ale nawet... brud za jej paznokciami. O opcji czyszczenia dłoni nic nie wiadomo.
Niewiele też podczas prezentacji zostało powiedziane o tym, jak będzie wyglądała sama rozgrywka. Pokazany paruminutowy gameplay nie dał wielu odpowiedzi, bo odbywał się we wspomnianej dżungli (w wersji z wyłączonymi przeciwnikami, tylko jako tech-demo) i pod wodą (tam już było trochę strzelania i zwyczajowego ukrywania się przed patrolami). Największą modyfikacją, którą odczuje każdy fan, będzie zmiana sposobu poruszania się. Ma ono być dużo bliższe rzeczywistości niż to miało miejsce dotychczas, sam dojrzałem tylko coś w rodzaju ślizgu w stronę osłony – podobne rzeczy widzieliśmy już w Bulletstormie. To jednak dobrze, że Infinity Ward czerpie z dobrych (nie tylko dlatego, że polskich) wzorców.
Odniosłem również wrażenie, że inspiracje konkurencyjnymi tytułami będzie widać także w multi. Póki co developerzy zdradzili dwa nowe szczegóły trybu wieloosobowego. Po pierwsze, mapy będzie można w wielu miejscach niszczyć, co powinno dodać do rozgrywki sporo warstwy taktycznej. Tworzenie sobie nowych przesmyków czy blokowanie przejść przeciwnikom i zastawianie pułapek – to będzie codzienność sieciowego Call of Duty: Ghosts. Czasem nawet pojawią się trzęsienia ziemi, które będą miały wpływ na wszystko i wszystkich znajdujących się w lokacji.
Drugim novum multiplayerowym będzie customizacja postaci. Każdy dostosuje wygląd swojego Ducha do własnych potrzeb. A przy okazji pewnie też będzie miał okazję wydać trochę pieniędzy w sklepie – cóż, biznes jest biznes, a chętnych do biegania w hełmie z Hello Kitty pewnie nie braknie.
Aha, byłbym zapomniał – fabuła. Otóż Infinity Ward zatrudniło Stephena Gaghana (zdobył Oscara za scenariusz do filmu Traffic z 2000 roku), a ten napisał historię, w której to Stany Zjednoczone zostały pokonane przez nowe supermocarstwo. Gracz zaś wciela się w żołnierza oddziału tytułowych Duchów, którego celem jest partyzancka walka z przeważającym liczebnie wrogiem. Mam wrażenie, że nie trzeba raczej zdobywcy Oscara do napisania czegoś takiego, ale nie ma co na razie przesądzać – wiele jeszcze nie wiemy, a diabły będą się pewnie chować w szczegółach.
Co to za diabły i ile ich będzie, przekonamy się na pewno podczas E3. A jeśli jesteście dalej zainteresowani tematem, obszerną zapowiedź gry znajdziecie w nadchodzącym jeszcze przed targami kolejnym numerze CDA.
Z CDA związany jestem od czasów, gdy posiadanie napędu CD dawało +5 do szacunku na podwórku. Do 2016 roku byłem naczelnym, dziś gram i piszę już tylko dla przyjemności.