22
12.02.2019, 15:50Lektura na 5 minut

PlayStation 5: Czy domniemana specyfikacja wersji developerskiej ma sens?

Parametry nadchodzącej konsoli Sony pojawiły się w anonimowym wpisie na forum Beyond3D. Sugeruje to fejka, ale kilka lat temu w identyczny sposób zdradzono wnętrzności Wii U, a do tego nieoficjalne informacje dotyczące PS5 wydają się bardzo sensowne.


Aleksander „Allor” Olszewski

Zacznijmy od wspomnianego wpisu:


(Kliknij, aby powiększyć)

Jeśli wierzyć autorowi posta, rozsyłane przez Sony devkity (czyli specjalne wersje konsoli, przeznaczone dla twórców gier) mają na pokładzie:

  • CPU: Ryzen o konfiguracji 8R/16W i maksymalnym taktowaniu 3,2 GHz. Z dostępnych obecnie modeli najbliższy tej specyfikacji będzie Ryzen 7 1700, którego maksymalne taktowanie wynosi wprawdzie 3,7 GHz, ale jeśli w użyciu są więcej niż trzy rdzenie, spada do 3,2 GHz,
  • GPU: oparte jest na architekturze Navi i ma moc obliczeniową między 12,6 a 14,2 TFLOPS. Obecnie w sklepach żadnego Navi nie ma, ale taka wydajność niemal idealnie pasuje do pokazanego ostatnio Radeona VII,
  • RAM: 20 GB GDDR6 + 4 GB DDR4 na potrzeby systemu
  • HDD: 2 TB
  • Od strony czysto technologicznej specyfikacja devkitów wydaje się więc całkiem prawdopodobna – pod warunkiem, że AMD ma już działające GPU wykorzystujące architekturę Navi. Jeśli tak, najbliższe miesiące będą bardzo ekscytujące nie tylko dla fanów sprzętu Sony, ale także dla graczy pecetowych. Bo przeciek sugeruje, że topowy Navi to tak naprawdę Radeon VII, tyle że korzystający ze znacznie tańszej pamięci GDDR6. To świetna wiadomość, bo 16 GB HBM2 odpowiada aż za połowę ceny Radeona VII! Do tego zastosowanie HBM2 uniemożliwia stworzenie wersji z 8 czy 12 GB RAM-u, które powinny być zauważalnie tańsze od wycenionego na 700 dolarów Radeona VII z 16 GB (ceny polskiej nie znamy, bo na nasz kraj nie przypadła oficjalnie ani jedna sztuka, ale przy standardowych przelicznikach wychodzi około 3300 zł).

    Druga sprawa, czyli CPU, to w zasadzie pewniak. Tajemnicza jednostka o specyfikacji identycznej z wymienioną powyżej pojawiła się już na zdjęciu na początku stycznia, choć wtedy była kojarzona raczej z nowym Xboksem, a nie z PlayStation. Całkiem zresztą możliwe, że w obu next-genach znajdzie się ten sam układ, różniący się co najwyżej taktowaniem. Z taką sytuacją mamy przecież do czynienia w obecnej generacji. Mało przy tym prawdopodobne, by Sony lub Microsoft zdecydował się na jednostkę z mniejszą liczbą rdzeni niż konkurent.

    Trzecia sprawa to pamięć RAM. Podział na GDDR6 oraz DDR4 może się wydawać dziwny, ale może dotyczyć jedynie devkitów, które zazwyczaj mają więcej RAM-u niż wersje „sklepowe”, by ułatwić szukanie błędów. Nawet jeśli nie, to podobne rozwiązanie Sony stosuje w PlayStation 4 Pro, w którym mamy 8 GB GDDR5 oraz 1 GB DDR3. Jak widać, to działa, a że DDR4 jest tańsze od GDDR6, to czemu nie miano by z tego rozwiązania skorzystać w przyszłości?

    Zostaje jeszcze HDD. Właśnie – HDD... Brak SSD, choćby w roli bufora, nie jest zbyt dobrą wiadomością, ale nie ma się co martwić na zapas.  

    Czy to wszystko ma jednak sens?

    Sumarycznie powyższa specyfikacja jest obecnie całkowicie wystarczająca, by we współczesnych grach uzyskać 60 fps-ów w rozdzielczości 4K. I to na pecetach. Tym bardziej będzie to więc możliwe na konsolach. Ba, jak udowadnia Xbox One X (wyposażony w GPU o mocy obliczeniowej 6 TFLOPS), z 60 klatkami na sekundę radzi sobie w 4K nawet znacznie wolniejsza karta graficzna, do tego współpracująca z CPU z tabletów (bo to z myślą o nich projektowano rdzenie Jaguar, które następnie trafiły do PS4 i XBO). I to bez stosowania sztuczek w rodzaju DLSS, którego odpowiednik też może się przecież w next-genach znaleźć. Patrząc na to, jaki przyrost wydajności daje on na pecetach, głupotą byłoby zignorowanie tej technologii przez twórców konsol.  

    Wróćmy jednak do procesora. Ryzen to zupełnie inna liga niż Jaguar. Przy założeniu, że powyższa specyfikacja jest prawdziwa, nowa generacja będzie miała CPU mniej więcej dziesięciokrotnie mocniejsze od obecnej! To pozwoli nie tylko na bezproblemowe granie w 4K przy 60 klatkach we wszystkie współczesne gry, ale również na stworzenie dużo bardziej złożonych światów. Jest na co czekać, bo ostatni taki przeskok miał miejsce w przypadku PS2 i PS3 oraz pierwszego Xboksa i X360. Wystarczy porównać GTA: San Andreas do GTA IV, by przekonać się, jak duży wpływ miało to na wygląd gier i oferowane przez nie możliwości.


    Jedyny minus tego wszystkiego to fakt, że taki skokowy wzrost możliwości konsol wymusi upgrade większości pecetów – zwłaszcza CPU. Na „pocieszenie” zostaje tylko fakt, że nowe konsole nie będą tanie. Powyższa specyfikacja sugeruje, że trzeba się przygotować na wydatek przynajmniej 500 dolarów, czyli prawie 2500 zł. I to już biorąc pod uwagę fakt, że konsole są tańsze niż odpowiadające im pod względem wydajności pecety. Że to dużo? To standardowa cena next-genów, do tego za porównywalnego peceta trzeba by obecnie dać – ze względu na kartę graficzną – ze dwa razy tyle!

    Warto jednak już teraz zacząć zbierać kasę. Zwłaszcza że next-geny będą kompatybilne z obecną generacją (Xbox na 100%, PlayStation – na 99%), odpadnie więc problem „w co by tu zagrać”. Czasu na szczęście jeszcze trochę jest, bo pierwsze prezentacje odbędą się w okolicach E3, czyli w czerwcu, a do sklepów next-geny trafią pewnie najwcześniej pod koniec tego roku (autor przecieku mówi o pierwszym lub drugim kwartale 2020).


    Czytaj dalej

    Redaktor
    Aleksander „Allor” Olszewski
    Wpisów723

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze