To było do przewidzenia: antypirackie zabezpieczenia Ubisoftu złamane
Nowe zabezpieczenia Ubisoftu miały ostatecznie rozwiązać "kwestię piracką". Ale wygląda na to, że jak zwykle najwięcej stracą na nich uczciwi gracze. Okazuje się bowiem, że nowy system, wymagający stałego połączenia z internetem, został prawdopodobnie złamany…
Jedną z pierwszych gier korzystających z nowych zabezpieczeń (prócz Assassin’s Creed II) jest Silent Hunter V. W dzień po premierze tej produkcji w sieci pojawiły się „legalne inaczej” wersje dzieła Ubisoftu.
Piraci, którzy złamali nowe zabezpieczenia zalecają: „zainstaluj grę i skopiuj cracka – to proste!”. Co ważne, udało się ponoć ominąć weryfikację przez internet, dzięki czemu, by cieszyć się zabawą w kampanii single w ogóle nie trzeba być podłączonym do sieci.
Oczywiście nie popieramy piractwa, m.in. dlatego, że to właśnie ono jest powodem, dla którego wydawcy traktują graczy PC-towych tak, jak traktują, ale przykład ten - jeśli prawdziwy - pokazuje dobitnie, że inwestycja w nowe programy zabezpieczające, szczególnie takie, które uprzykrzają życie zwykłym graczom (oraz żołnierzom armii USA) może okazać się bezcelowa. To brutalna prawda, ale piraci zawsze będą o krok przed producentami - szukać trzeba innych metod zwiększania sprzedaży gier na PC oraz rentowności tego procesu.
Tymczasem Ubisoft oznajmił, że powyższe rewelacje to fałszywe plotki. Jeden z przedstawicieli firmy skontaktował się z portalem VG247 i stwierdził, że choć początkowo może się wydawać, że "spiracona" gra jest kompletna i uruchamia się normalnie, to w trakcie rozgrywki osoby, które pobrały grę w taki sposób, odkryją, że jest ona niekompletna. Tę samą informację firma podała na swoim Twitterze.