57
4.09.2012, 17:53Lektura na 6 minut

[BLOGI] Wysoka jakość za darmo czyli nabijanie w butelkę

Darmowe gry, które powalają jakością wykonania? Prawda, czy zwyczajna bzdura? Nasz bloger Soaps myśli, że...


CD-Action

Hurrrra! Koniec z abonamentem! Zaczyna się era darmowych gier o wysokiej jakości, właśnie tego nam było trzeba. Mam tak mało czasu i tak duży wybór. Co by tu wybrać? Może to? Dobra myślę iż będzie ok, zwłaszcza że legalnie i za darmo. Super, gra zainstalowana i po przydługim patchowaniu wreszcie gotowa do odpalenia. Już nie mogę się doczekać!

Miłe złego początki
Odpalam, pierwsze co rzuca mi się w oczy to bardzo mało subtelnie umieszczony dom aukcyjny. Wchodzę z ciekawości i oniemiałem. Żądają ode mnie prawdziwych pieniędzy za coś co poza grą nie przyda mi się właściwie na nic! Nie no, sekundka przecież było napisane jak byk „za darmo”, coś tu musi być nie tak. Ej co to za drobny dru… mikropłatności. Zmora dzisiejszych tytułów „za darmo” jakimi ostatnio jesteśmy obdarowywani ze wszystkich stron. I zawsze to samo tłumaczenie typu „opłaty będą dobrowolne i nie dadzą płacącym przewagi nad darmozjadami, są całkowicie opcjonalne, naprawdę!”. Skoro nie dają nam żadnej przewagi to potencjalnie są nic nie warte. Skoro są nic nie warte to nikt nie uiści płatności za bezwartościową rzecz. Skoro nikt nie skorzysta z mikropłatności to po co w ogóle się w nie bawić z klientami? I tu tkwi kruczek. Jeżeli mamy do czynienia z grą w pełni darmową (najczęściej MMO) i posiada ona system „dobrowolnych opłat” to możemy być całkowicie pewni iż ten „płacący” zawsze będzie także tym „znaczącym” i to wcale nie jest dziwne. 

Dziwne jest natomiast to, że ludzie wciąż i znowu nabierają się na kity jakie na bezczela wciskają nam developerzy. Jakie dobrowolne opłaty ja się pytam?! Skoro ktoś decyduje się płacić za produkt który normalnie i legalnie ma w pełni za darmo to prawie zawsze równa się to z tym iż ma potencjalny zysk z takiego interesu. Jasne twórcy mogą powiedzieć, że ludzie płacący to po prostu osoby które chcą jakoś wspomóc twórców i swoją ukochaną grę, ale błagam was dobra wola wyginęła już dawno temu a jej truchło równie dawno się rozłożyło. Trzeba nam wszak pamiętać taki malutki paradoks z którego wynika iż w sytuacji gdzie nie płacimy producentom za grę w którą wpakowali kupę kasy zdajemy się na ich łaskę. Nie możemy tym samym narzekać na forach jaki to świat jest zabugowany, nie możemy psioczyć na zbyt dużą ilość „grindu” i nie możemy także niczego od twórców żądać ani wymagać (przykładowo patcha). Dlaczego? Bo wszystko mamy za darmo, a jak mówi stare przysłowie „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, które tu dodatkowo jest bardzo brutalnie wykorzystywane. Jasne nikt nam zrobienia powyżej opisanych rzeczy zabronić nie może, ale jaki cel naszego trudzenia się by twórcy łaskawie wydali patcha skoro zostanie to podsumowane ogólnym rozbawieniem lub całkowitym zignorowaniem? Żaden, słownie żaden. 

Po swojemu
Będąc bardzo zajadłymi i upartymi możemy oczywiście wszystkie te płatne pierdółki zignorować, ale prędzej czy później przychodzi kryzysowy moment. Co dokładnie? Mianowicie jesteśmy zmuszani do podjęcia decyzji: albo gramy na upartego dzień i noc powoli dążąc do sukcesu lub wykładamy na stół realną kasiorę i przyspieszamy ten proces dziesięciokrotnie z pogardą patrząc na darmozjadów (jest jeszcze opcja ukryta czyli wywalenie gry z dysku). No dobra, może lekko przesadziłem lecz uwierzcie że w ogólnym rozrachunku wygląda to bardzo podobnie. Ponarzekałem, ale przecież na rynku można wciąż (zaczynam sądzić iż już bardzo niedługo) znaleźć wysokiej klasy MMO z abonamentem. Oczywiście, uiszczanie comiesięcznie wcale niemałych opłat trochę boli, ale chyba lepiej drogą „płacę i wymagam” niż „nie płacę i producent ma mnie w dupie”, prawda? Tyle tylko iż tutaj jesteśmy świadkami dokładnie tej samej sytuacji! Chociaż bez wątpienia to tytuły nie wymagające subskrypcji są bardziej łase na portfele graczy to produkcje abonamentowe niewiele im ustępują.

Jedyną różnicą jest to, że gdy płacimy abonament mamy jeszcze jakąś gwarancję bezstresowego dojścia do maksymalnego poziomu nie korzystając z „uszczęśliwiaczy”. Tyle tylko iż w takim na przykład World of Warcraft także znajdziemy sklepik w którym możemy zostawić sporo realnej gotówki, a jakby tego było mało na półkach sklepowych znajdziemy masę drogich dodatków. Chociaż może się wydawać że poza tym całym złem jakie tu opisałem produkcje MMO to wciągająca i angażująca rozgrywka, to czas otworzyć oczy i popatrzeć co dzieje się poza wzrokiem włodarzy wielkich korporacji. Tu dopiero jest wesoło! Wiecie ile plus minus zapłacimy za dziesięć tysięcy złota do WoWa? Czterdzieści złotych. A wiecie ile zabulimy za pięć razy tyle? Sto sześćdziesiąt złotych. Wymaksowana postać to już wydatek rzędu 250 złotych. Za tyle pieniędzy moglibyśmy mieć nie tylko ze dwie nowe gry, ale także załatwioną sprawę abonamentu na kilka miesięcy. I powiedzcie mi: skoro dostajemy już na starcie super hiper postać, kupujemy jeszcze grę, kartę pre-paid plus okazjonalnie jakiś dodatek to jaką mamy przyjemność z grania? Gdzie uczucie satysfakcji z wielu godzin spędzonych na pielęgnowaniu naszego podopiecznego by w końcu mógł stanąć w szranki z najlepszymi? A przede wszystkim gdzie podziała się niebagatelna suma jaką jeszcze przed minutą mieliśmy w portfelu? Ulotniła się tak szybko jak nasza chęć grania wymasowaną do granic postacią.  

Jeszcze morał i możesz iść do domu
Z tej fali zniewag i niechęci wynika iż gry MMO to tylko typowe wyciągacze kasy klientów i gracze w ogóle nie powinni się nimi interesować. Dlaczego więc są tak popularne? Ponieważ pod tą górą niekonsekwencji wymieszanej z czasem wręcz chamską chciwością twórców kryją się naprawdę fajne gry. Oferują nam dużo contentu, zawsze znajdziemy w nich chętnych do wspólnej zabawy (nawet najbardziej podupadające MMO zwykle kończą żywot z ponad milionem graczy), oraz mamy duży wybór tematyczny od typowych mangowych fantasy (Tera) aż po Science Fiction (Star Wars: The Old Republec). Rozumiem iż w dużym stopniu przeczę samemu sobie bo najpierw narzekam i wytykam nawet najbardziej podstawowe potknięcia, a potem te produkcje chwalę. Wynika to z tego, że po prostu obarczyłbym sumienie gdybym nie oddał sprawiedliwości tytułom które w życiu skradły mi masę czasu. Wiele ludzi nie rozumie istoty MMO i nie chce mieć z nimi do czynienia. Po części można się z nimi zgodzić bo jak już człowiek wsiąknie to długo nie oderwie się od ekranu, ale właśnie to jak wiele czasu potrafią nam skraść takie gry pokazuje prawdziwą ich klasę. Co jednocześnie staje się ich największa zaleta jak i największą wadą. 

 

Wpis na blogu autora

----------------------------

Blogi na głównej? Tak, oczywiście! Mamy na stronie CDA wielu utalentowanych bloggerów, których teksty warto przeczytać, a na które moglibyście nie trafić nie mając czasu wchodzić na forum. Będziemy więc wam to ułatwiać publikując co ciekawsze teksty na stronie, a i tym samym nagradzać wysiłki naszych blogowych literatów wystawiając ich wam na pożarcie!


Redaktor
CD-Action
Wpisów1140

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze