Aliens: Colonial Marines ? Gearbox Software czy TimeGate? SEGA dementuje, ale...
Po premierze Aliens: Colonial Marines wybuchła afera — okazało się, że najprawdopodobniej grę zrobiło w większości nie studio Gearbox Software, a TimeGate. SEGA wraz z zespołem Randy’ego Pitchforda dementują te doniesienia, ale głosy dobiegające od twórców Section 8 zdają się twierdzić co innego.
Wczoraj bloger Superannuation odkrył napisany przez byłego pracownika Gearbox Software post, w którym autor twierdził, że za Aliens: Colonial Marines w większości odpowiedzialni są nie jego pracodawcy, a studio TimeGate. W rozmowie z Playnews starszy producent w firmie SEGA, Matthew J. Powers zdementował te doniesienia. Jak mówi:
Zdecydowanie nie. Gra została zrobiona przez Gearbox Software. Inne studia pomagały w produkcji trybu single i multiplayer.
Głos zabrał też Randy Pitchford, prezes Gearbox Software, który na Twitterze zapewniał, że TimeGate stworzyło Aliens: Colonial Marines tylko w 20%-25%. Za resztę odpowiedzialny jest jego zespół.
I na tym pewnie wszystko by się zakończyło, gdyby nie post opublikowany na oficjalnym forum TimeGate przez jej moderatorkę, Rosinnę-Sama. Jak bowiem pisze:
Myślałam, że TimeGate pracowało tylko nad multiplayerem, ale byłam w błędzie. Skontaktowałam się z kilkoma osobami w TG i dowiedziałam się, że studio właściwie zajmowało się wszystkim. Byli odpowiedzialni za bronie, postacie, niektóre wątki fabularne, całkiem pokaźną liczbę obcych. I nie mam tu na myśli tylko wstępnych projektów, zrobili ostateczne modele broni, itd. Technicznie nadal pracowali nad multiplayerem, ale nie tak, jak początkowo myślałam.
Jak dodaje:
Gra przeszła wiele zmian, więc TG nie wie, ile stworzonej przez studio zawartości pozostało w grze. Niektórzy przewidują, że 50% tego, co widzieliście w kampanii fabularnej to ich robota, inni chcą sami zagrać i wtedy skontaktują się ze mną.
Oczywiście nie wiadomo, w jakim stopniu Gearbox Software wykorzystało pracę developerów z TimeGate. Istnieje jednak możliwość, że Pitchford i spółka dokonali tylko nielicznych zmian i szlifów. Pozostaje też kwestia, na ile można wierzyć moderatorce.