Metro: Last Light - ?Twórcy tej gry są jak jamajska drużyna bobslejowa. Wygrali mimo przeszkód?
Wszystkim zainteresowanym kulisami działania branży gier polecamy obszerny tekst opublikowany przez Jasona Rubina, ostatniego szefa THQ, na serwisie GamesIndustry. Opisuje on warunki, w jakich musiało pracować studio 4A Games, twórcy Metro: Last Light. „Pracownicy musieli przynosić swoje własne krzesła” to tylko jeden z cytatów...
Cały tekst Rubina znajdziecie TUTAJ. Oto wycinki:
Budżet Last Light wynosił mniej, niż koszty wyprodukowania cutscenek niektórych z konkurencyjnych tytułów, wynosił może 10% tego, ile wynosi budżet gier na zachodzie. A mimo to gra jest chwalona za fabułę i atmosferę, zbudowana na autorskim silniku, który może rywalizować z tym, używanym w sequelach wielkich produkcji, które już same pogubiły się w swojej numeracji. Tymczasem nad cała grą pracowało tylu ludzi, ilu w innych studiach siedzi w jednym tylko dziale technologicznym. Biuro 4A Games ma rozmiary sali treningowej dla pracowników EA w ich biurze w Los Angeles. Pracownicy miesiącami musieli przynosić sobie do pracy własne krzesła. Zdarzało się, że w biurze nie było prądu nawet przez kilka dni, przestawało działać ogrzewanie i to w środku ukraińskiej zimy. Kiedy 4A Games potrzebowało kolejnego dev kita, ktoś ze studia musiał lecieć do Stanów, a potem przemycać go w plecaku, żeby nie zarekwirowali go chciwi celnicy. Po tym, jak ich odwiedziłem, chciałem kupić wszystkim pracownikom krzesła biurowe typu Aeron, uważane na Zachodzie za coś, co powinno gwarantować podstawowe prawo człowieka. Nie było na Ukrainie dostawcy, który mógł je nam sprzedać. Mogliśmy jedynie poszukać go w Polsce, a potem znaleźć ekspedytora, który zechciałby je przywieźć, przekupując kolejne kontrole na całej drodze do Kijowa. Gdyby 4A dostało większy budżet i zdrowsze otoczenie, nie straciłoby roku na realizowanie irracjonalnych oczekiwań pierwszych producentów z THQ, którzy zażyczyli sobie trybu multiplayer i co-opa w ramach tego samego budżetu i nie musiałoby mierzyć się ze zmianą wydawcy w kluczowych ostatnich miesiącach przed premierą... Pomyślcie, czego mogliby dokonać wtedy?