Deadpool ? recenzja cdaction.pl
Trzeba czasem odpocząć od bohaterów i poznać antybohatera, jakim od początku swojej gry próbuje być Deadpool. Produkcja stylizowana na złą kuzynkę Batmana i serii Arkham wywołuje silne emocje – to prawdziwy "hit". Recenzja cdaction.pl!
Dostępne na: PC, PS3, X360
Testowano na: PC
Wersja językowa: angielska
Odpowiedzialne za ostatnie gry na podstawie Transformersów studio High Moon chciało oblać Rocksteady galonami sarkazmu i prostego humoru – mało wyszukanego, za to bawiącego z grubsza wszystkich. Pomysł świetny w swoich zamierzeniach. Obok uniwersów, w których ludzie traktują poważnie faceta w obcisłym stroju nietoperza lub pająka – i pokładają w nich nadzieję na bezpieczne jutro – Deadpool jawił się jako heros w pełni świadomy swojej głupoty i brnący w nią razem z graczem, co krok burząc czwartą ścianę.
Może jestem dziwny, ale w Batmanie uwierała mnie – mówiąc krótko – komiksowość. Nie umiem wczuć się w świat, w którym szychami są komicznie ubrani ludzie, a ogłuszanie wrogów okazuje się najskuteczniejszą metodą, by ich unieszkodliwić. Gra akcji z kiczowatą fabułą, której bohater wciąż wyśmiewa okoliczne absurdy między sekwencjami dynamicznej walki, mogła być miłym odświeżeniem. Mogła być.
W kwestii walki twórcy poszli na łatwiznę. W miarę przestronne lokacje obsypano bez finezji centylionami wrogów. Nie zadbano też o balans rozgrywki. Mamy kilka rodzajów przeciwników, ale występują w tak dużych chmarach, że w połączeniu z prostą metodą ich zabijania szybko dopada nas znużenie. Od zaśnięcia ma uchronić nas natykanie się na jeszcze gęstsze hordy sklonowanych złoczyńców, czasem obsadzonych wokół niezbyt przemyślanych elementów platformowych. Sytuacji nie poprawiają ani sztywnawe animacje, ani głupie błędy techniczne, ani wtórna scenografia – prawie cały czas obracamy się w podziemiach, kanałach lub niszczejących budowlach. W tle przygrywa nam zapętlona, mało oryginalna muzyka. Dobrze, że przynajmniej oprawa graficzna - choć przeciętna - nie męczy oczu.
Czasami monotonia jest przełamywana etapami o odmiennej mechanice. Ten element zasługuje na pochwałę. Poziomy stylizowane na klasyki ze złotej ery ośmiobitowców czy zróżnicowany rozdział plagiatujący Indianę Jonesa pozwalają odetchnąć. To jednak broń obosieczna – ulga wywołana odejściem od żmudnego bicia głupawych wrogów ustępuje smutnemu oczekiwaniu na kolejne bijatyki. Do czego to wszystko prowadzi? Deadpool chce na zawsze pokonać Mistera Sinistera z pomocą kilku bohaterów klasy D (w tym Cable'a, Śmierci i Rogue) ale jakoś nie możemy dowiedzieć się, po co. Zakończenie niczego nie rekompensuje. Ba, daje do zrozumienia, że to wszystko było bez sensu.
Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.