W nowym Baldur´s Gate pojawiają się homoseksualista, biseksualista i transseksualista. Gracze są wściekli [WIDEO]
Twórcy obrywają za polityczną poprawność.
Jeśli nie słyszałeś wcześniej o Siege of Dragonspear, służę informacją: to DLC do odświeżonej "jedynki", a zarazem nieformalny "Baldur's Gate 1,5". Tytuł opowiada, co też działo się z dzieckiem Bhaala i jego towarzyszami już po pokonaniu Sarevoka, ale jeszcze przed pochwyceniem drużyny przez Irenicusa. Więcej o grze pisaliśmy w tym miejscu.
Developerzy z Overhaul podnosili rozmaite "postępowe" wątki już wcześniej. I robili to znacznie umiejętniej niż BioWare. Taki Dorn Il-Khan, jeden z bonusowych towarzyszy, romansował z nami nawet, jeśli uczyniliśmy naszego protagonistę przedstawicielem płci brzydkiej. Jego seksualność była jednak kwestią zupełnie poboczną i nieinwazyjną. Ba - jej odkrycie było dla gracza doświadczeniem zaskakującym, bo też półorczy czarny strażnik przeczył stereotypom.
Nowa część kontynuuje przyjęty wcześniej kurs. Obok nienachalnego komentarza na temat uchodźców, w produkcji pojawiają się towarzysze bi i homoseksualni. Prawdziwą burzę wywołała jednak postać transgenderowa. Zresztą zupełnie marginalna Gdy, wespół z rycerzami Płomiennej Pięści, opuścimy Wrota Baldura, drużyna rozbija obozowisko. Jeśli zagadniemy obecną w nim kapłankę Tempusa o jej nietypowe miano, ta opowie nam o tym, że była wychowywana przez rodziców jako chłopiec.
Nic przesadnie rozbuchanego, nieprawdaż? Ot, dwie kwestie, poboczna postać, fajerwerków nie stwierdzono.
Mimo to na Metakrytyku i Steamie pojawiła się masa negatywnych ocen. Uczciwie mówiąc, część z nich słusznie wytyka grze wady (sporo "autorskich" baboli, niespecjalnie udany pomysł, by pociągnąć sprite'y komiksową kreską, problemy z multi). Obok ocen wyważonych pojawia się jednak gros narzekań na polityczną poprawność...
Niestety, to zabugowane, słabo napisane DLC, które nie dostarcza jakości oryginalnej gry. Dodajcie do tego ekstremistyczne poglądy polityczne, jakie forsuje gra, i jest to coś, czego nie można polecić. (0/10) Mam nadzieję, że przestaną robić te gry i sprzedadzą markę komuś, kto ją respektuje i jest w stanie trzymać swoje poglądy polityczne na Tumblerze, gdzie być powinny. (0/10) Wiązanka politycznie poprawnych nonsensów wpleciona w grę bez wyraźnego powodu. Jeśli NAPRAWDĘ chcecie mieć transseksualną postać w drużynie, to gra dla was. W przeciwnym razie, unikajcie jak plagi. (0/10)
A nieśmiało przypomnę: wciąż rozmawiamy o grze, w której JEDNA, zupełnie dla fabuły nieistotna postać, po wybraniu JEDNEJ opcji dialogowej wypowiada na temat swojej tożsamości płciowej DWIE kwestie (przyznam zresztą szczerze, że mimo spędzenia z tytułem dobrych kilkunastu godzin, sam temat zupełnie przeoczyłem.).
Na falę nienawiści zareagowała Amber Scott, scenarzystka tytułu.
Jestem pisarką i twórczynią. Muszę podjąć decyzję o kim piszę i dlaczego. Nie lubię pisać ciągle o białych, heteroseksualnych postaciach. Nie jest to właściwe odbicie prawdziwego świata.
Jak dodaje w rozmowie z Kotaku:
W oryginalnej grze jest sporo żartów z kobiet. Taka Safana w BG1 to wyłącznie obiekt seksualny, a Jaheira - narzekająca żona, która ma być elementem komediowym. Nie, nie taką historię chcieliśmy opowiedzieć. W Siege of Dragonspear Safana dostaje swój własny wątek, a jej osobowość jest bardziej wyrazista.
Szef studia, Trent Ostner, poprosił fanów o wsparcie i - jeśli tylko spodoba im się Siege of Dragonspear - publikowanie w sieci przychylnych ocen, które mogłyby dać odpór narzkeniom na "regresywny, lewicowy faszyzm" (to cytat z jednego z rozeźlonych użytkowników, a jakże).
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.