O rany, gdzie by tu zacząć? Po kolei:
Jeśli przegapiłeś kickstarterową ankietę z pytaniem o potwierdzenie, na którą platfomę chcesz grę, otrzymasz ją domyślnie na Steamie. Najwyraźniej nikt nie zarejestrował, jakie konsole każdy sponsor Mighty No. 9 wybierał pierwotnie, przez co wielu zbiórkowiczów skończyło z wersją na niewłaściwą platformę.
Setki osób wspierających grę na Kickstarterze skarży się, że ich kody z grą na PS3/PS4 nie działają. Jedyna notka twórców, jaką można znaleźć na ten temat, znajduje się w aktualizacjach na stronie zbiórki – w jednej z nich zakopane jest zdanie, że kody mogą się zaaktywować z opóźnieniem. Wygląda więc na to, że kupując grę otrzymasz ją szybciej, niż wspierając ją lata wcześniej.
Zarówno wersja na PS4, jak i na XBO mają problemy z płynnością.
Słabsze Wii U dorzuca do tego jeszcze kwestie długich loadingów i irytującego input laga.
GLITCHE!
Wersja na Xboksa 360 została opóźniona o kilka dni ze względu na błąd, który wyskoczył podczas certyfikacji.
Avast protestuje przeciwko ściąganiu pecetowej wersji gry, znajdując w plikach malware.
Rozesłano fanom niewłaściwe kody z DLC – zamiast Raya oraz Retro Hero gracze otrzymują dwie kopie kodu na Retro Hero DLC.
Wersje na Maca i Linuksa ukażą się z opóźnieniem. Wygląda na to, że potrzebują więcej testów. Kto by pomyślał?
Choć oczywiście ciężko rozróżnić zawistne próby dolewania oliwy do ognia od prawdziwych problemów, na sieci często można trafić na raporty o zacinaniu się gry, platformy, czy nawet Steama na przedziwne sposoby.
Twórca zareagował na powszechną krytykę słowami "Być może nie jest to perfekcyjna gra, ale... lepsze to niż nic." [UPDATE: Okazało się, że to komentarz tłumacza. Sam Keiji Inafune przyjął na siebie odpowiedzialność za problemy gry.]
Dla tych, którzy nie wiedzą, czemu wokół Mighty No. 9 jest od jakiegoś czasu tyle skandali, krótka opowieść w trzech obrazkach.
Szkic koncepcyjny z Kickstartera:
Wczesna wersja gry:
Produkt, który trafił dziś na cyfrowe półki:
Kto by pomyślał, że w kwestii downgrade'ów indie klon Mega Mana zawstydzi nawet Ubisoft. I kto by pomyślał, że twórca Mega Mana zepsuje grę, którą nawet garażowe studia potrafią odwzorować bez problemu (patrz Rosenkreuzstilette Freudenstachel).