10
20.12.2013, 17:00Lektura na 4 minuty

[Weekend] Biblia w cyfrowym wydaniu

W 1994 roku Super Nintendo nawiedziła gra niezwykła. Był to jeden z pierwszych konsolowych FPS-ów, oparty na silniku Wolfenstein 3D i na bazie pewnego fragmentu Biblii, opowiadającego o Potopie i zbieraniu zwierzątek. Na dodatek wydany został na wpół legalnie.


Pita

Nintendo zawsze trzymało twardo łapę na swoim rynku. Nadzorowało wydawane gry, wprowadzało cenzurę oraz szeregi wytycznych, które produkt musiał spełnić, żeby przejść pozytywnie cykl wydawniczy i pojawić się na rynku. Oczywiście zdarzali się tacy, którzy wydawali swoje gry pomijając te działania kontrolne – i co najzabawniejsze, do najciekawszych przypadków takich akcji należą gry na bazie… Biblii.

W końcu dobra tematyka to podstawa, prawda?

Poza takimi hitami jak legendarne już Action 52, produkcją gier bez licencji Nintendo zajmowało się niejakie Wisdom Tree. Jak przystało na
"drzewo poznania", kusiło i prowadziło do zła. Gry, które firma wydawała na NES-a - Bible Games, Exodus, King of Kings były chłamem, skokiem na pieniądze i obrzydliwie wyglądającymi abominacjami. Ale opłacało im się je tworzyć.

Cała seria zdobyła szerszy rozgłos w internecie po jednym z odcinków Angry Video Game Nerda. Fani Jamesa Rolfa zadawali sobie pytanie: kto w to gra? Kogo interesują takie produkcje?! Wyszło, że wystarczającą rzeszę osób, żeby przetrwać. Wisdom Tree przetrwało erę NES-a i planowało podbić świat shooterem na powoli już odchodzącym w niepamięć SNES-ie.

Silnik Wolfenstein 3D przepisany na Super Nintendo nie prezentował się tak świetnie jak pecetowy oryginał, był za to wystarczającym kuriozum, żeby się obronić. Zresztą żaden FPS z 16 bitów nie przypominał jakością swoich dużych odpowiedników, a dodatkowe cenzurowanie tytułów takich jak Wolfenstein, czy Doom nie przypadło do gustu twórcom oryginałów. Wisdom Tree postanowiło pozyskać silnik na Wolfensteina 3D w dwóch wersjach – konsolowej oraz pecetowej. Ich dziełem miała zostać adaptacja przygód Noego nazwana Super 3D Noah’s Ark. W przypadku sukcesu planowali tworzyć kolejne „strzelanki dla dzieci”.

Nie było w tym nic dziwnego – rodzicie, jak zawsze, nie chcieli poić dzieciaków niepotrzebną dawką przemocy, a dzieci chciały grać. Doom i Wolfenstein były tak ważne, tak duże i tak gorące, że każdy chciał postrzelać. Dlatego gry takie jak Chex Quest, czy Noah’s Ark produkowano na bazie ich silników i dlatego zapewne Drzewo Poznania miało nadzieję na złoty interes.

Super 3D Noah’s Ark pojawiło się na DOS-a oraz SNES-a prezentując "oryginalną" wersję wydarzeń, w której to Noe musi chodzić po swoim statku i polować na zwierzątka, które mają zamiar się z niego wyprowadzić. Gra miała sporo potencjału – dobry silnik Wolfensteina zaoferował nawet wersji konsolowej porządną bazę dla rozgrywki, zbalansowane środowisko do tworzenia wrogów i niezła architekturę. Poległy oczywiście zasady, dobór wrogów i arsenału.

Nie oznacza to, że gra nie miała swoich momentów – polowanie na słonie z procy, niektóre mapy oraz fakt niewielkiej konkurencji mogły oczarować. Słodkie było również to, że zwierzątka „usypialiśmy”, a nie masakrowaliśmy procą. Tytuł jednak mało kto kupował, a kupujący dodatkowo napotykali problemy. Oto bowiem, żeby ominąć kontrolę Nintendo do uruchomienia gry była potrzebna… inna produkcja ze SNES-a! Należało ją załączyć na górę kartridża z przygodami Noego, tak żeby obejść zabezpieczenia konsoli.

„Otoczka jest wszystkim” – powiedział kiedyś jeden z japońskich designerów i nie mylił się. Większość gier na bazie wydarzeń ze Starego oraz Nowego Testamentu była obrzydliwie słaba, nudna i nieciekawa. Jednak wyniki firm stojących za nimi były podobno niezłe, a firmy traciły pieniądze głównie przez unikanie sporów z wielkimi tej branży.

I dochodzimy do bomby – Wisdom Tree działa do dzisiaj. Sprzedaje zestawy swoich gier, licencjonuje je, zarabia na ich internetowych oraz samodzielnych wersjach, a Piko Interactive wydaje reedycje ich kartridżów. Tytuły stały się też niezłym produktem kolekcjonerskim, bo oryginalne zapakowane kartridże wydawane lata temu kosztują dzisiaj czasami po 300 dolarów. Firma od lat współpracuje z chrześcijańskimi księgarniami i tam też rozprowadzane są ich produkcje. Niestety nie odpowiedzieli na moje pytania dotyczące przyszłych planów.

Zatem tak, są ludzie, którzy chętnie kupują takie produkcje.

Miałem okazję kiedyś pracować w pewnym sklepie z dużą ilością gier. W okresie świątecznym pojawiali się rodzicie, którzy bardzo chcieli grę dobrą dla dziecka. Nie mogła być okultystyczna – czyli z magią lub mieczami. Nie wolno, żeby była „dziwna i z Azji”. Nie powinna też być brutalna, zrozumiałe i nawet sensowne. Najczęściej brali racery, odrobinę rozczarowani brakiem czegoś, co byłoby zarazem prawdziwą grą, ale pasowało do ich światopoglądu.

To na takich ludziach zarabiano grami na bazie Biblii.

Tematyka ponad wszystko. 


Redaktor
Pita
Wpisów20

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze