86
9.06.2014, 23:50Lektura na 6 minut

E3 2014: Relacja tekstowa z konferencji Ubisoftu, na żywo!

Ubisoft już z hukiem pojawił się na E3 gameplayami z Assassin's Creed Unity oraz The Division, ale gdyby wydawca miał pokazać wszystkie karty na cudzych konferencjach, nie organizowałby swojej. Zatem... nie spać, śledzić! Startujemy o północy - news aktualizowany na bieżąco.


Adam „Adzior” Saczko

Transmisję wideo możecie znaleźć w tym newsie.

To jjuż chyba reguła - zaczęło się mrocznie, ale szybko ekran rozjaśnił się bielą śniegu na szczytach Himalajów. Przejazd klekoczącym wozem przez granicę w szemranym towarzystwie do uzbrojonych gwardzistów rozwiał wątpliwości. To gra akcji, czyli Far Cry 4. Podobnie, jak w przypadku "trójki", szybko poznajemy silną osobowość, która zapewne okaże się czarnym charakterem. Brutalny gość, który wbije kosę nawet swoim - klasyczny typ, ale takich najprościej znienawidzić. Zwłaszcza, kiedy po sytuacji zagrożenia naszego życia robi sobie z nami selfie i zwiewa w rytm "Should I Stay Or Should I Go". Producent gry bardzo lirycznie zakreślił sytuację fabularną - masz fałszywy paszport, broń, przejeżdżasz przez granicę i jesteś w dupie. 

.... Aisha Tyler! Dobry wieczór. Jedyna osoba w branży, którą chce się traktować bezkrytycznie.

Drugi silny akcent - Just Dance 2015! Podobno 100 milionów graczy zetknęło się z marką, co dowodzi jej niezwykłej przełomowości i wyjątkowej wartości w rozgrywce. Trailer nowej odsłony wyjątkowo zawiera tańczących ludzi, ludzi tańczących oraz ludzi pochłoniętych tańcem. W tle najbardziej ograny hit tego sezonu - "Happy". Tym razem tańczyć będziemy nie tylko do przygotowanych odgórnie układów, ale sami możemy je tworzyć i udostępniać innym, by spróbowali powtórzyć nasze ruchy. Ponadto pojawi się funkcja Just Dance Now, umożliwiająca rozgrywkę w multiplayerze dowolnej liczbie chętnych osób bez potrzeby użycia konsoli - wystarczy smartfon z aplikacją i dostęp do większego ekranu - telewizora, monitora, tabletu, jakiegokolwiek. Dużo ludzi tańczy na scenie, mnie też nosi, a muszę tu siedzieć. Odrobimy - widzimy się w sieci.

Boom! The Division przejmuje konferencję. Producent gry z Ubisoft Massive zapowiedział fabułę - Nowy Jork, zagłada, wirus, my w środku całego nieszczęścia - po czym ustąpił miejsca zwiastunowi. Żarty na bok - nie wiem jak was, ale dziewczynka śpiewająca kolędę i krztusząca się później od płaczu i zarazy wywołała we mnie drobne ciarki. Cały zwiastun składa się z długiego przejazdu kamery w time-lapse przez dzielnicę Nowego Jorku, co ukazuje stopniowy rozkład niegdyś żywego miasta. Na końcu poznajemy skazanych na współpracę bohaterów, którzy napotykają uzbrojonych gości w maskach przeciwgazowych. Wiadomo, że z takich spotkań nic dobrego nie wynika. 

Zwiedzanie samochodem całych, wiernie odwzorowanych Stanów Zjednoczonych - oczywiście chodzi o The Crew. Mocno przyspieszony, wyjęty z rozgrywki zwiastun pokazuje różne rodzaje samochodów, miejsc i efektów pogodowych. Prezentuje się nieźle, ale samochodówki najlepiej sprawdza się samemu. Julian Gerighty - jeden z głównych twórców - przypomniał o istnieniu dwugodzinnych misji, które przewiozą nas przez cały kraj kurczaków w panierce i grającego prezydenta. Ci, którzy mają już dostęp do gry - podobno Nowojorczycy, Brazylijczycy i Duńczycy wymiatają - podobno są zachwyceni, reszta świata może sprawdzić się w zamkniętej becie, która wystartuje w lipcu tego roku.

Czas na rewolucję. Francuską. Tradycyjnie w zwiastunie Assassin's Creed Unity widzimy orła (kto nie wie, dlaczego tradycyjnie, niech sprawdzi, co znaczy choćby nazwisko bohatera pierwszej odsłony) który ma najlepszą perspektywę i widzi wszystko, co powinien w trakcie rewolucji. Nie będę psuć wam reszty wrażeń - niedługo trailer pojawi się u nas. Powiem tylko, że animatorzy bardzo starają się, by zwiastuny kolejnych odsłon cyklu nie utraciły dobrej renomy, jaką dał im trailer Revelations. Zgranie muzyki, tempa, kadrów i animacji robi świetne wrażenie.

Ale na zwiastunie się nie kończy - mamy i gameplay. Na zaludnionym placu (takich tłumów w serii nie widzieliśmy dawno lub wcale - widać, że mocniejsze procesory konsol dają twórcom więcej przestrzeni) musimy odnaleźć i zabić wrogiego kapitana. Uruchomienie misji nie oznacza jednak, że jesteśmy odcięci od innych aktywności - bohater decyduje się na przyjęcie zadania pobocznego, w tym wypadku przeprowadzenia śledztwa. Wdaje się w walkę, nieco bardziej dynamiczną, niż dotychczas, ale wciąż - zdaje się - czytelną i dość schematyczną. Co ponadto? W skrócie - elementy skradane, orli wzrok, bieg po dachach i prawdopodobnie rezygnację z minimapy w miejsce ikonek rozmieszczonych w przestrzeni. Elementy interfejsu są ogólnie dość ubogie. Nie widać nic poza kontekstowymi ikonami i komunikatami. W końcu ból gardła kapitana zostaje wyleczony szybką aplikacją dużej dawki żelaza.

Fitnessowe Shape Up, którego zwiastun pokazywaliśmy wam po południu, umożliwi bicie się z samym sobą. Kamera nas nagra, wrzuci na ekran i da możliwość graczom z rozpadem osobowości poniżenia swojego gorszego ja. Ci bardziej towarzyscy mogą grać we dwójkę przed telewizorem i robić pompki z wirtualnym wielorybem na plecach. Czy to się dzieje naprawdę, czy to moje chroniczne niewyspanie?

Valiant Hearts: The Great War, czyli mała perełka. W rocznicę wybuchu I wojny światowej dostaniemy nastrojową grę przygodowo-logiczną w kreskówkowej oprawie na silniku, który dał nam Rayman Legends i Child of Light. Osobista historia mężczyzny i jego psa-ratownika, bezlitosna atmosfera wojny, pragnienie normalności i przytulenia córki bez drugiej ręki zaciśniętej na broni. Zapowiada się bardzo ciekawie.

Po co sam prezes Yves Guillemot fatygował się do Los Angeles? Ano po to, by zapowiedzieć gameplay drużynowego multiplayera w Rainbow Six: Siege. Dwie drużyny po pięciu graczy - "dobrzy" i "źli". Ci drudzy trzymają zakładnika w budynku, pierwsi korzystając z gadżetów z arsenału sił specjalnych próbują go odbić. Spore możliwości niszczenia otoczenia, taktyczne podłoże rozgrywki. Zdecydowanie nie jest to typowa gra akcji, bo nie o strzelaniny tu chodzi, ale o dobrze zrealizowany plan działania i użycie dostępnych zasobów. Gracze różnią się "klasą", wyposażeniem i możliwościami. Ten, którego oglądaliśmy najdłużej, lubił używać mobilnej kamery i od czasu do czasu zrobić wielkie "bum" przy pomocy ładunków. Końcówka obfitowała w zwroty akcji - kilka złych zbiegów okoliczności i wpadek może zakończyć się porażką nawet przy zdecydowanej przewadze liczebnej. Nieźle.

 

... i koniec! Choć trzeba przyznać, że mocny. Widzimy się za dwie godziny.


Redaktor
Adam „Adzior” Saczko

Od lat gram, piszę, gadam i robię gry. W efekcie gadam o grach popisowo zrobionych. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów2882

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze