12
22.10.2014, 15:56Lektura na 4 minuty

Alpha Centauri ? retrospekcja

Wyszła kiedyś gra, która zmieniła sposób, w jaki patrzę na otaczający mnie świat. Gra, której fabuła mogłaby nosić sygnaturę takich gigantów sci–fi jak Arthur C. Clarke czy Stanisław Lem i która mówiła więcej mądrego o bezsensie podwalin ideowego podziału ludzkości na filozoficzne obozy, niż niejeden esej Bardzo_Mądrego_Socjologa czy Wielkiego_Przywódcy. Grą tą była, kto by się spodziewał, strategia turowa, która dla wielu stanowi apogeum gatunku. Mowa oczywiście o jedynej i niepowtarzalnej Alpha Centauri.


Szoki

Podobnie jak będąca jej prekursorem Cywilizacja, AC to w założeniach typowy czteryiks, z budową, rozwojem technologicznym i gospodarczym oraz podbojami militarnymi. Dla postronnego widza mogłaby więc wydawać się jedynie Cywlizacją z w kosmicznych fatałaszkach z doczepioną przyjemną opcją przerabiania jednostek według własnego widzimisię. Jednak dla tych, którzy w nią zagrali, szybko stało się jasne, że AC jest czymś więcej: autentyczną przygodą i niemalże duchowym przeżyciem. O ile poświęcili trochę czasu na czytanie opisów budynków, technologii i zdarzeń fabularnych, rzecz jasna. Dopiero wtedy poznać mogli całą historię małej planety krążącej wokół Alfy Centauri i grupki odważnych kolonistów, którzy uczynili z niej swój nowy dom nie wiedząc, w co się własciwie pakują.

Historia należy do subtelnych, takich, które da się przeklikać i pomimo niewiedzy kontynuować zabawę bez żadnego uszczerbku dla gameplayu. Ale gdy tylko przestać ignorować te ściany tekstu, zagłębić się w fabułę i wsłuchać się w dogmaty wygłaszane przez poszczególnych przywódców frakcji, całość nabiera zupełnie nowego wymiaru. Zrzeszające nie narody, lecz ludzi o podobnych poglądach stronnictwa, zarówno te, którym na początku kibicujemy, jak i te przez nas potępiane, zaczynają z czasem wydawać nam się coraz bardziej ograniczone. Uniwersytet Planety i jego pogoń za wiedzą gubią gdzieś po drodze moralność, Siły Rozjemcze są przeraźliwie bierne, wielbiące naturę Córki Gai zbyt oderwane od potrzeb obywateli, a Wyznawcy Pana tak skupieni na duchowości, że ciężko mierzyć im się z problemami życia doczesnego. Zamknięcie się w ideologicznej butelce, choćby i była wypełniona wzniosłymi ideami, to przepis na katastrofę i wieczne konflikty z myślącymi inaczej.


Z czasem planeta także odkrywa swoje prawdziwe oblicze. To olbrzymi, inteligentny organizm, który telepatycznie steruje całym rojem istot, działających niczym układ odpornościowy walczący z ludzkim wirusem. I wiecie co? Planeta zaczyna wygrywać. Zabicie nowego domu nie wchodzi w rachubę, a brak działania oznacza śmierć kolonistów. Rozwiązaniem dla postawionej pod ścianą ludzkości okazują się nie ideologie, nie walka, lecz zjednoczenie, zarówno ludzi między sobą, jak i z ich nowym domem. Otwierając swe umysły na nowe, akceptując mnogość przekonań i tłukąc ograniczającą wolną myśl butlę "jedynie słusznych" ideologii, jednoczą się myślą i duchem, wspólnie osiągając niemalże boskość. To nie tradycyjne zwycięstwo, a przemiana, która bynajmniej nie jest dla naszego gatunku końcem, lecz nowym, wspaniałym początkiem. Oryginalne pudełko z grą miało na samym dole wydrukowaną wielkimi literami frazę "Przyszłość ludzkości". Nikt nie spodziewał się, że mowa tam nie o wydarzeniach mających miejsce w Alpha Centauri, lecz o jej zakończeniu i tym, co nastąpi później. To najbardziej subtelny, a zarazem wyeksponowany spoiler w historii gier.

Przeklęta, przeklęta, po trzykroć bądź przeklęta, ludzka głupoto! Choć nagrodzona świetnymi recenzjami i uważana dziś za absolutny klasyk, AC nie trafiła do serc graczy, którzy w przerażającej większości uznali ją za odcinanie kuponów od popularności "właściwej" Cywilizacji, nie dostrzegając w niej gry o wiele wspanialszej i głębszej (zarówno gameplayowo, jak i fabularnie), niż jej "matka". Mimo niezaprzeczalnej wielkości, skazana na porażkę przez niską sprzedaż Alpha Centauri do dziś nie doczekała się ani sequela, ani choćby remake'u. Powstał co prawda jeden dodatek zatytułowany Alien Crossfire i pod wieloma względami był bardzo solidny, ale dorzucił do rozgrywki dwie rasy obcych (DLACZEGO?!), czym skaził całość niezwykle oklepaną historią o ich zażartej rywalizacji. Mechanika rozgrywki może i zyskała, ale fabule podcięto skrzydła, ujmując jej niezwykłości na rzecz sztampy sci–fi. Z tego właśnie powodu osobiście nadal trzymam się wspaniałego oryginału.

No dobra, gra jest wielka, to już wiecie. Zapewne jednak na klawiatury ciśnie się wam pytanie: Szoki, ale czy Civilization: Beyond Earth, o której tyle ostatnio piszesz, jest choć w połowie tak dobra grą jak Alpha Centauri, na cześć której właśnie napisałeś niemalże pieśń pochwalną? Wybaczcie, ale tu muszę was odesłać do recenzji. Zdradzę tylko, że ocena jest pozytywna, a wysokość noty oraz powód, dla którego jest jaka jest, mogą niektórych nieźle zaskoczyć. 


Redaktor
Szoki
Wpisów14

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze