34
4.09.2015, 18:00Lektura na 7 minut

[Dziesiątki godzin z...] Mad Max

Nie mam prawa jazdy. Nie rozróżniam logo Mazdy, Ferrari czy innego Renault. Jeżdżenie zawsze było dla mnie w grach uciążliwą koniecznością. Z tego powodu lata temu nie skończyłam Mafii, po paru godzinach odłożyłam GTA V, a po pierwszej czy drugiej sekwencji z Batmobilem znudziłam się Arkham Knightem. Ale...


Iza „9kier” Pogiernicka

Gra dostępna na: PS4, XBO, PC
Grałam na: PS4

Jeśli doda się do tego fakt, że niezbyt kręcą mnie sandboksy, okazuje się, że Mad Max – postapokaliptyczny twór ojców Just Cause – nie miał prawa do mnie przemówić. Nie wiem, jak to możliwe, że w ciągu pierwszych dwóch dób od premiery spędziłam 23 godziny, jeżdżąc po pustyni i taranując wojowników szosy. Rozpędzanie się do niebotycznych, jak na tak nierówny i pełen przeszkód teren, prędkości daje mi poczucie wolności, którego nigdy nie czułam za kierownicą, a odpalenie nitro i wjechanie w dupę stojącego na drodze samochodu w naprawie albo zepchnięcie opancerzonej maszyny z drogi to przyjemności, jakich dotąd nie znałam. Jeśli doda się do tego możliwość ściągnięcia snajpera albo całej jego wieżyczki harpunem czy wyrwanie w ten sposób drzwi jadącego samochodu, jestem sprzedana i w tej chwili niczego bardziej nie pragnę niż wolnego weekendu, w którym zabarykaduję się w domu, zrobię kilka pobocznych questów pozwalających mi stuningować Magnum Opus i ruszę zwiedzać wydmy. Oczywiście ukończenie scenariusza (w tej chwili jestem w 2/3 kampanii) też mam w planach, ale okłamałabym was bardzo, gdybym powiedziała, że w Mad Maksie obchodzi mnie fabuła.

Większość postaci nie ma tu charakteru, ale i tak każda ma go więcej niż Max. Ten przez większość czasu milczy, ale dla mnie to żadne wytłumaczenie, bo można zrobić klimatycznego milczka, a Max jest po prostu nijaki. To samo można by zresztą powiedzieć o fabule, bo przynajmniej na razie questy są raczej powtarzalne i mało znaczące – wywalcz i przywieź jakąś część, przejmij obóz albo zrób coś innego, co pozwoli ci kąpać się w amunicji i paliwie. (Wyjątkiem są Wydmy, z klimatyczną misją zdobycia lampek choinkowych z opuszczonego lotniska). To jednak absolutnie mi nie przeszkadza – po pierwsze jestem znudzona już grami, w których każde pierdnięcie bohatera odbija się echem w całym uniwersum, po drugie taki już urok postapo, że największe burdy związane są z tym, co najbardziej podstawowe: wodą i jedzeniem, pełnym kanistrem, nabojami, złomem, który da się jakoś wykorzystać. Podoba mi się to, że pociski są bardzo rzadkie i przez większość czasu Max spektakularnie wali po ryju pięściami lub znalezioną bronią białą w stylu bezczelnie zerżniętym z Batmana. Podoba mi się to, że grzebanie ręką w puszce psiej karmy czy uczta na czerwiach lęgnących się na zwłokach oraz pociąganie kolejnych łyków z manierki to podstawowe sposoby na odnawianie sobie hapeków. Podoba mi się to, że paliwa ubywa, możesz schować do samochodu jeden kanister na zaś, a do niektórych miejsc nie da się dostać bez sprowokowania eksplozji. A także to, że gromadzony przez całą grę złom zdobywa się w tak śladowych ilościach, że człowiek modli się o burzę piaskową, podczas której z wiatrem lecą skrzynie zawierające mnóstwo żelastwa.

Mniej mi się podoba, że w niektórych miejscach pojemniki z benzyną spawnują się, jeszcze zanim zdążę odejść. Albo że napełnianie bukłaka i jedzenie to pic na wodę, bo sejwy są częste i często bardziej opłaca się zginąć niż tracić zawartość manierki, bo odradzasz się z pełnym zdrowiem. Albo że paliwa w zasadzie nie traci się, jeżdżąc. Chciałabym postapo z prawdziwego zdarzenia, takiego, które każe mi stawać na głowie, żeby poradzić sobie w zniszczonym świecie. Chciałabym gry akcji, w której musiałabym kombinować jak w Wastelandach, a w Mad Maksie nie ma nawet poziomu trudności, w którym mogłabym wybrać trudny. Na szczęście wcale nie jest łatwo – kiedy musisz podbić obóz, bez dobrego zwiadu w postaci informacji zdobywanych od enpeców oraz uważnego przyjrzenia się zabezpieczeniom przez lornetkę ani rusz. Snajperzy są bezlitośni, tzw. wrzaskuni – jeśli pamiętacie z filmu gościa z gitarą zagrzewającego innych do walki, jesteśmy w domu – wiszący nad obozem potrafią potężnie zbuffować kolegów, a przecież są jeszcze wyrzutnie mołotowów, pułapki ogniowe i inne nieprzyjemne rzeczy, których trzeba jak najszybciej się pozbyć. W sukurs przychodzi tu mój ukochany harpun (po co zdejmować nim snajpera, skoro można ściągnąć całą wieżę?), z którym zresztą wiąże się moja ulubiona taktyka – zwab grupę wrogów z bazy w okolice samochodu i wykończ ich jeden po drugim morderczym hakiem.

%pagebreak%

Chumbucket – garbaty, klimatyczny, dziwaczny i przynajmniej lekko świrnięty towarzysz Mad Maksa, będący z nim w zasadzie od początku gry – ma magiczne paluszki, jeśli chodzi o tego typu usprawnienia Magnum Opus. Nieustannie majstruje przy samochodzie, jest człowiekiem od harpuna, a kiedy postanowisz ruszyć gdzieś na piechotę (bez sensu, chyba że przejście jest za wąskie) czy innym samochodem (już lepiej, choć akurat kolekcjonowanie aut w garażu nie jara mnie ani trochę), niemal zawsze da się go przywołać wraz ze swoją maszyną niczym konia w Red Dead Redemption, jednak nie gwizdem, lecz za pomocą wystrzeliwanej w powietrze flary. Wśród szeregu elementów dających się w samochodzie rozwinąć skupiałam się głównie na taranie, pancerzu, felgach i zawieszeniu, czyli wszystkim tym, co pozwala mi na sympatyczne czołówki i ucieczki na nierównym, skalistym terenie. Wśród innych bajerów dostajesz możliwość zamontowania w Magnum Opus karabinu snajperskiego czy – uwaga – palników bocznych, czyli de facto wariacji na temat miotaczy ognia. Personalizacja jest więc rozbudowana, ale jednocześnie ściśle związana z fabułą oraz stopniem zagrożenia w danym rejonie, które obniża się poprzez wypędzanie watażków z ich baz, niszczenie samochodu przewodzącego konwojowi albo tzw. straszaków, czyli gangsterskich totemów. Co ciekawe, nie tylko Magnum Opus upgrade'uje się za złom, najwyraźniej podstawowe cechy Maksa, np. umiejętności w walce, również zależą od kupek blachy w ekwipunku. (Zdolności z kolei rozwija się u pustynnego szamana w zamian za pokonywanie wyzwań, a do wyboru są choćby zdobywanie większej ilości wody czy zużywanie mniejszej ilości paliwa).

Trzy słowa na temat starć, bo jeśli graliście w Batmany, wiecie wszystko, co powinniście. To miła odmiana dostrzec tak przyjemny, dopracowany system walki – ataki, kontry, finishery, a więc łącznie trzy przyciski na padzie – bez konieczności oglądania w kółko czarnej peleryny w mrocznym Gotham. Potyczki są odpowiednio soczyste i brutalne, bo Max z lubością miażdży głowy przeciwników butem czy podrzyna im gardła nożem, a przede wszystkim wywołuje charakterystyczny dla tej mechaniki flow. Do tej pory starłam się z dwoma bossami i każdy z nich był typem szarżującego olbrzyma, a jeśli wierzyć enkiemu (jego obszerną recenzję Mad Maksa znajdziecie w następnym numerze), istnieje jeszcze drugi rodzaj – zwinny nożownik. Animacje walki są ładne (niestety w zbyt ciasnych pomieszczeniach kamera sobie nie radzi), zwłaszcza w morderczym trybie furii, krew na piachu też prezentuje się dobrze, choć jeśli chodzi o ogólne wrażenia graficzne, gra wcale nie wygląda rewelacyjnie. Ma swoje momenty – gdy pruję przez pomarańczową pustynię, mijając duży most, albo patrzę na swój samochód upstrzony absurdalnymi naklejkami, zaparkowany na białym piachu. Wystarczy mi to w zupełności i nie przejmuję się za bardzo teksturami ze środkowej półki, zwłaszcza że pustynia jest naprawdę zróżnicowana, a kiedy taranuję przypadkowych kierowców, nie mam czasu zbytnio przyglądać się otoczeniu.

Moim największym problemem z grą są nieuzasadnione spadki płynności, jakich doświadczałam co jakiś czas na PS4 – parę takich zaciachów potrafi zepsuć przyjemność z nawet najbardziej spektakularnej jazdy. Nic to, przeżyć trzeba, przecież zbliża się weekend, wyścigi na krwawej ścieżce same się nie zrobią, gangsterzy sami się nie wybiją, złom sam się nie znajdzie, a harpun sam nie rozwinie. Do zobaczenia na drodze! Albo, znając mój agresywny sposób jazdy, lepiej dla was, żebyśmy się nie spotkali.


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów384

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze