13
29.10.2015, 19:30Lektura na 3 minuty

Minecraft: 6 ścian, 16 na 16 pikseli, dwa i pół miliarda dolarów

Pierwszy wpis o Minecrafcie na cdaction.pl pochodzi sprzed niemal dokładnie pięciu lat. Zatytułowany został „Minecraft: Zrób grę, zostań milionerem”. Dzisiaj dopisalibyśmy: „sprzedaj grę, zostań miliarderem”. Zrób z niej klocki Lego, pluszaki, zekranizuj i daj Telltale licencję na stworzenie fabularnego spin-offa.


Dawid „spikain” Bojarski

Nie rozmawiajmy jednak o Notchu – zwłaszcza że na jego życzenie najnowsze wydarzenia ze świata Minecrafta (ekranizacja, telltale’owe Minecraft: Story Mode) już go nie dotyczą. Zastanówmy się, jakim cudem ta prosta gra napisana w javie ustawiła go na całe życie. Gra bez ładnej grafiki, bez jakiejkolwiek fabuły, dialogów czy nawet zaprojektowanych lokacji (nie licząc struktur o z góry ustalonym schemacie, generowanych w losowych miejscach). Gra, która jest tak dobra, jak duża jest wyobraźnia i zaangażowanie gracza. No, jest jeszcze jeden, bardzo ważny czynnik.

minecraft_bzwmt.png

Jakiś czas temu rozmawiałem o Minecrafcie z Crossem. Co prawda z opiniami na jego temat (Minecrafta, nie Crossa) stykam się cały czas, ale dopiero podczas tej rozmowy zdałem sobie sprawę, że największy „selling point” produkcji Mojangu, to, o czym najczęściej mówi się w internecie, nie jest wcale tym, co zawsze podobało mi się w tej grze najbardziej. Przeciętny człowiek zapytany „o co chodzi w Minecrafcie” odpowiedziałby, że o budowanie. Ciągle się przecież słyszy o tych wszystkich ludziach, którzy zrobili w grze totamto albo siamto. Ja podałbym zupełnie inny aspekt, na który nie zwraca się uwagi, a jest – dla mnie, ale pewnie i dla wielu osób grających aktywnie w Minecrafta – zdecydowanie najważniejszy. Chodzi o grę w towarzystwie, w społeczności. I nie mówię tu o sytuacji, w której dwudziestolatek wchodzi na serwer pełen dziesięciolatków, bo w takim wypadku bariera komunikacyjna jest oczywista.

Zdarzało mi się grać na prywatnych serwerach – albo na publicznych, gdzie większość współgraczy stanowili dorośli ludzie – i były to najbardziej wartościowe „onlajnowe” przeżycia, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Pod względem tworzenia społeczności – i bawienia się w ramach tej społeczności – Minecraft jest tysiąc razy lepszy, niż większość popularnych MMO. Samo budowanie też się do tego oczywiście przyczynia, ale nie to „wielkie”, „popularne” budowanie – nie projekty na tysiąc godzin, efektem których jest prymitywny, ale działający komputer* albo wiernie odwzorowany Pałac Kultury i Nauki**. Chodzi o proste, roleplayowe sytuacje – zbudowanie schronienia, w którym razem ze znajomym schowacie się przed potworami. Albo pułapki na tego gościa, który regularnie przychodzi zabijać wasze świnie, kiedy akurat nie ma was w domu. To proste przykłady, ale są ich tysiące, a wszystkie razem układają się w Przygodę przez wielkie „P”, o immersji bijącej na głowę jakąkolwiek grę o z góry ustalonej fabule.

minecraft-t_bzwmt.png

Minecraft zawsze wymagał poświęceń – aby stworzyć coś z niczego, trzeba wtopić w grę wiele godzin mozolnej pracy. Zwłaszcza na survivalu, gdzie bez modów prędkość pozyskiwania surowców i sam proces budowania nie może się nawet równać z błyskawicznymi klockami Lego. Między innymi dlatego zresztą obecnie średnia wieku aktywnych graczy jest stosunkowo niska – dzieci mają nie tylko większą wyobraźnię, ale też więcej cierpliwości i – tak zwyczajnie – najwięcej czasu. Są też oczywiście najbardziej podatne na rozprzestrzeniające się „wirusowo” mody.

Czy można więc postawić tezę, że „Notch jest bogaty dzięki dzieciom”? Można, ale byłaby błędna. Cofnijmy się do tekstu z 2010, o którym wspomniałem na samym początku. Pięć czy sześć lat temu to nie szkolna poczta pantoflowa zadecydowała o popularności Minecrafta. Najpierw popularny był w internecie – zainteresowali się nim przede wszystkim ludzie dorośli lub prawie dorośli. I to oni uczynili Notcha milionerem. Dopiero ta nowa fala – większa, bardziej "zahajpowana" i zaangażowana, sprawiła, że Minecraft to dziś rzecz gigantyczna. Większa nawet od takiego Angry Birds, bo ptaki co prawda też trafią na srebrne ekrany, ale Angry Birds: Story Mode nie istnieje. Jeszcze.

* Autentyk – zresztą sprawdźcie pierwszy numer poświęconego Minecraftowi magazynu Crafter, gdzie rozmawiamy z autorem tego wynalazku.
** To akurat zmyśliłem, ale jestem pewien, że gdyby wygooglać…


Redaktor
Dawid „spikain” Bojarski

Redaktor naczelny CD-Action. Zagraj w Unavowed.

Profil
Wpisów3672

Obserwujących37

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze