4
9.06.2017, 09:54Lektura na 5 minut

Uniwersum Metro 2033 – świat skażonych tuneli

Zaczęło się w Rosji, w 2005 roku. Wtedy to miała miejsce premiera książki „Metro 2033”. Zdmuchnięty atomowymi uderzeniami świat skurczył się tam do tuneli moskiewskiego metra, a ludzkość niczym szczury zaadaptowała się do życia pod ziemią.

Pretekstem, by powrócić do książek i gier z Uniwersum Metro 2033 jest nadchodząca najnowsza powieść Denisa Szabałowa „Prawo do zemsty”. Już 14 czerwca fani będą mogli przeczytać ostatni tom jego trylogii "Konstytucja apokalipsy", na którą oprócz wspomnianej książki składają się „Prawo do użycia siły” i „Prawo do życia”. Polska premiera książki jest ciekawa z dwóch powodów – wydawca nas rozpieszcza, bo o losach Daniły Dobrynina będziemy mogli poczytać jako jedni z pierwszych na świecie (tylko jeden dzień wcześniej będzie miała miejsce premiera rosyjska), a dodatkowo wraz z powieścią Szabałowa ukaże się darmowy zbiór dwunastu prac wyróżnionych w konkursie na opowiadanie w klimacie Uniwersum Metra 2033. Opowiadania opublikowano w tomie pod wspólnym tytułem „W ruinie”. To bogate wydanie. Ale skąd właściwie wzieło się to uniwersum? 

Świat Metra pojawił się już ładnych parę lat temu, w 2005 roku, kiedy miała miejsce rosyjska premiera książki pod tytułem „Metro 2033”. Dla wielu czytelników powieść Dmitrija Głuchowskiego była czymś świeżym. Wcześniej postapokaliptyczna rzeczywistość kojarzyła się przede wszystkim z klimatami choćby serii Fallout, gdzie ludzkość była rozsiana na niewyobrażalnie wielkich obszarach skażonego pustkowia. Autor „Metra 2033” podszedł do sprawy zupełnie inaczej: u niego bohaterowie żyją dosłownie jeden na drugim. Zbici w przestraszoną masę mieszkańców tuneli dawno niedziałającej sieci komunikacyjnej nigdy niemal nie widzą słońca, żywią się tym, co uda się wyhodować w świetle migoczących żarówek i boją się tego, co poluje na śmiałków zapuszczających się na powierzchnię.

Czytało się... intensywnie. Swego rodzaju kompresja świata i pomysł na organizację przestrzeni według moskiewskich stacji sprawiły, że rzeczywistość zmieniała się jak w kalejdoskopie. Podziemia wcale nie były jednorodne. Jak to w życiu, ludzie szybko podzielili się na stronnictwa. Kluczem była przede wszystkim ideologia, jak choćby komunizm czy nazizm, ale i umiejętności czy technologia, którymi poszczególne grupy operowały. Główny bohater książki przedzierał się przez kolejne stacje, omijając tunele – czy to zawalone, czy to pełne zagrożeń ze strony ludzi bądź naznaczonej promieniowaniem przyrody. Gdzieś tam na końcu czaiło się nieznane: powierzchnia i nowy świat, jaki powstał, gdy opadł radioaktywny pył.

Nic dziwnego, że za pierwszą książką poszły kolejne. Spod pióra Dmitrija Głuchowskiego wyszły jeszcze dwa kolejne tytuły osadzone w tej rzeczywistości, „Metro 2034” i „Metro 2035”, tworząc swego rodzaju trylogię – rdzeń świata Metro, wokół którego bardzo szybko zaczęły dziać się ciekawe rzeczy. Między innymi gry komputerowe.

Jak pewnie wszyscy tutaj świetnie kojarzą, równolegle do powieści Głuchowskiego powstawały gry oparte na jego prozie. Pierwsza z nich, Metro 2033, bazowała na książce pod tym samym tytułem i choć autor powieści nie pisał scenariusza, brał udział w powstawaniu tego tytułu i nadzorował „przepisywanie” książki na język interaktywnej rozrywki. Udało się, bez dwóch zdań. Gra była klimatyczna, oddawała charakter powieści, a rzeczywistość, w jakiej osadzono fabułę, wielu osobom przypominała legendarną serię Stalker. Nieco inaczej sprawa wyglądała z Metro: Last Light. Ten tytuł również należy zaliczyć do bardzo udanych, ale patrząc na niego przez pryzmat powstawania scenariusza, był to jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy produkcja gry stała się impulsem do stworzenia książki. Podczas prac nad Last Light – tym razem Głuchowski nie był już konsultantem, lecz autorem – pomysłodawca Uniwersum Metra stworzył na tyle dużo notatek i szkiców, że całość potem po prostu przepisał i już w postaci powieści pod tytułem „Metro 2035” wydał dwa lata po premierze gry. Niektórzy fani zresztą mówią, że chronologia chronologią, ale oryginalną trylogię należy czytać właśnie w  kolejności nakreślonej przez gry, czyli: „2033”, „2035”, a dopiero na końcu „2034”. Ile w tym racji – oceńcie sami.

Nie myślcie jednak, że na trzech książkach przygoda ze światem Metra się skończy. Tak naprawdę powieści Głuchowskiego i kiełkujące z nich gry to dopiero początek. Pisarz udostępnił stworzone przez siebie uniwersum innym autorom i tym samym świat po III wojnie światowej, który w pierwszych opowieściach obserwowaliśmy ledwie przez uchylone grodzie moskiewskich tuneli, nagle się powiększył. I to spektakularnie! Szybko się okazało, że ludzie przetrwali również w Sankt Petersburgu, na Półwyspie Kolskim, w Kijowie czy Nowosybirsku. Mało tego! Akcja kolejnych powieści zaliczanych do Uniwersum Metro 2033 przeniosła się poza granice Rosji: Grant McMaster napisał „Britannię”, gdzie możemy się przekonać, jak ze skutkami III wojny światowej radzi sobie Wielka Brytania, a dzięki innym autorom odwiedzimy Włochy czy... Polskę. Nasz kraj ma naprawdę świetną reprezentację i należy obecnie do czołówki. Jeśli kogoś jarają klimaty Uniwersum Metro 2033, wspomnianego Stalkera lub Fallouta i chciałby oczyma wyobraźni zobaczyć skutki opadu radioaktywnego w rodzinnych stronach, to może to zrobić, sięgając po którąś z dotychczas wydanych książek: Paweł Majka pisze o Nowej Hucie i Krakowie („Dzielnica obiecana”, „Człowiek obiecany”), Wrocław z kolei jest miejscem akcji powieści Roberta J. Szmidta („Otchłań”, „Wieża”). Warszawę reprezentuje Artur Chmielewski ze swoją „Achromatopsją”, która zresztą została wydana całkiem niedawno – w marcu tego roku. Do listy polskich cegiełek Uniwersum należy oczywiście dopisać wspomniane na początku opowiadania z tomu „ W ruinie”.

W ciągu dwunastu lat Uniwersum Metro 2033 z jednej książki rozrosło się do ponad czterdziestu już pozycji wydawniczych, które uzupełniają gry komputerowe, a nawet gra planszowa w klimatach książki. To już cały świat: zbudowany na napromieniowanych gruzach. Inny, czasem klaustrofoiczny, czasem niedający nadziei. Ale bez wątpienia oryginalny i ciekawy. Obstawiam, że na tym się nie skończy i przeczytamy jeszcze niejedną książkę spod znaku Metro 2033.


Czytaj dalej

Redaktor
Art. sponsorowany
Wpisów157

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze