8
23.09.2019, 18:01Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Środa, czwartek, piątek...

...czyli trzy premiery przed weekendem!


Iza „9kier” Pogiernicka

Little Misfortune

Killmonday Games | PC | przygodowa • groteska

Powiedzenie, że Little Misfortune to Fran Bow na sterydach, byłoby trochę krzywdzące. W końcu w nowej grze Killmonday rezygnuje z formuły klasycznego point’n’clicka na rzecz czegoś, co bardziej przypomina interaktywny film, a zamiast epatować gore idzie w miejscami naprawdę nieudaną groteskę. Niedaleko jednak padło jabłko od jabłoni, a developerzy znowu wykorzystują traumy i negatywne doświadczenia bohaterki do budowania fabuły. I jak w kwestii oprawy audiowizualnej Little Misfortune to olbrzymi skok jakościowy – lokacje i postacie prezentują się naprawdę ładnie, dodano voice acting – tak wolałabym, żeby twórcy skupili się na bardziej interesującym scenariuszu. Rozgrywka polegająca na chodzeniu w lewo i prawo, interakcji z obiektami oraz podejmowaniu okazjonalnych decyzji (SPOILER) całkowicie mi odpowiada, ale w kwestii historii i narracji Little Misfortune jest bardzo przeciętna. To, w jak naiwny sposób bohaterka odbiera i komentuje świat, irytuje i męczy, zwłaszcza na początku, w czym nie pomaga to, jak mówi. (Voice acting sprawdza się za to w przypadku głosu, który z nią rozmawia). Finał rozczarował mnie po jakichś 3 godzinach jak mało który – a inne, „prawdziwe” zakończenie, do którego zabrakło mi dwóch znajdziek, wcale mocno się od tego gorszego nie różni. Mam nadzieję, że Killmonday nie okaże się studiem jednej sztuczki i przy okazji kolejnej produkcji odejdzie przynajmniej na chwilę od połączenia słodkich dziewczynek i trudnych tematów. Postaram się napisać o Little Misfortune więcej w 301. numerze CD-Action.

 


Overland

Finji | PC, PS4, XBO, NS | taktyczna • survival • podróż przez USA

W trakcie taktycznej podróży przez postapokaliptyczne Stany popełniłam mnóstwo głupot. Okradłam grupkę sprzedawców z paliwa i zamiast uciekać w tej samej turze postanowiłam jeszcze zatankować, więc zastrzelili mi członka drużyny. Innym razem chciałam zostawić psa na pożarcie potworom, bo nie było szans, żeby uszedł z życiem, i przez przypadek odjechałam, zostawiając nie tylko czworonoga, ale też… 9kier, najlepszą postać w drużynie. Zanim posądzicie mnie o megalomanię, dodam, że postacie generowane są proceduralnie, a po połączeniu gry z Twitchem również ksywki obecnych przypisywane były losowo. Wynikła z tego zresztą śmieszna sytuacja, kiedy jednym z pierwszych bohaterów został mój bot, a w efekcie w grze wyświetlały się, zamiast klimatycznych monologów, zaprogramowane komendy z czatu. Takich akcji miałam dużo więcej, a do tego synchronizacja z Twitchem pozwoliła widzom głosować na zwiedzane miejscówki, przez co wieczór z Overland uważam za udany. Sama rozgrywka nie przekonała mnie na samym początku, może dlatego, że jest nieco toporna i brakuje jej jakiegokolwiek samouczka, na szczęście im dalej w las, tym byłam lepsza w wysiadaniu z auta, zbieraniu okolicznych zasobów z malutkich mapek i szybkim powrocie do samochodu – również dlatego, że coraz efektywniej wykorzystywałam zdolności pasywne, o których istnieniu wcześniej nie miałam nawet pojęcia. Moimi przeciwnikami były przede wszystkim wspomniane, pojawiające się coraz częściej stwory, nieustannie kończące się paliwo, ciemność przychodząca nocą, z rzadka inni ludzie. Nie wiem, czy będę jeszcze grać w Overland, ale jeśli postapo i taktyczne survivale to twoja bajka, rzuć okiem na zwiastun.

 


Untitled Goose Game

House House | PC, NS | skradanka • logiczna • komedia • wredna gęś

Skradanka, w której zamiast tajnym agentem czy superzłodziejem kierujesz wredną gęsią, to jednej z najcudowniejszych pomysłów w branży i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. Przez pierwszą godzinę po każdej udanej akcji rechotałam jak opętana, później już odrobinę mniej, bo efekt świeżości się wytarł, ale na szczęście całość to zabawa na 3-4 godziny (nie wliczając – UWAGA NA SPOILER – dodatkowych wyzwań, które odpalają się po zobaczeniu napisów końcowych) i nie zdążyła mi się znudzić. (Raz mnie sfrustrowała, ze względu na niedociągnięcie projektowe). W tym czasie miałam mnóstwo przygód: oblałam ogrodnika wodą, przygotowałam piknik ze skradzionym jedzonkiem i radiem, zatrzasnęłam jakiegoś biednego dzieciaka w budce telefonicznej, a wcześniej wyrwałam mu z ręki zabawkowy samolot, wkradłam się do pubu, sprawiłam, że jakiś staruszek przewrócił się na tyłek... Popełniłam od groma grzechów, z których wszystkie pamiętam i żadnego nie żałuję. Na Untitled Goose Game czekałam sto lat i trochę smutno mi, że w zasadzie już po wszystkim, ale gęganiu, uroczym animacjom i stylowej, zmieniającej się dynamicznie muzyce trudno odmówić uroku. Na wspomniane wyzwania ostrzę sobie zęby, ale tylko na niektóre – do czasówek nie zamierzam nawet podchodzić. Recenzja bankowo w 301. numerze CD-Action!

 

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (w tygodniu ok. 20, w weekendy ok. 16). Do zobaczenia!


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów387

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze