7.12.2019, 16:51Lektura na 7 minut

Na Luzie Classic, odcinek 19

Myśl na dziś: Od małego rodzice nas uczą, by nie ufać nieznajomym. Nie ufać znajomym uczymy się sami, często za późno.


Smuggler

Jeśli zostanę Złym Lordem

 

*Przeszkolę moje Armie Chaosu w technikach poszukiwawczych. Dla przykładu - jeśli będą poszukiwać zbiegłych więźniów i nagle ktoś krzyknie "Szybko!!! Tędy poszli!!!" to najpierw sprawdzą kto - i dlaczego - tak krzyknął, zamiast od razu rzucić się we wskazanym kierunku.

*Jeśli bohater wpadnie w moja pułapkę, wykończę go w możliwie szybki i prosty sposób, a nie będę czekał aż  naładuje się moja Superbroń, której potęga wstrząśnie całym Wszechświatem.

*Każdy tajny plan, leżący na biurku, czy przypięty do tablicy informacyjnej, będzie przestarzały o co najmniej trzy dni (szczególnie hasła dla wartowników) w stosunku do obowiązującej wersji. Teraz możecie je sobie kraść ile chcecie.

h32EF37AA_179yv.jpg

*Wszystkie moje NAPRAWDĘ tajne plany będę trzymał ZASZYFROWANE w skoroszycie z napisem "przepisy kulinarne babci" - i odwrotnie. Wyobraźcie sobie minę tego agenta, który po wykradzeniu i deszyfracji owego planu dowie się jak zrobić pyszną sałatkę ziemniaczaną.

*Jeśli wedrę się do kwatery głównej rebeliantów i nie będzie tam nikogo oprócz dziwnego błyskającego urządzenia, nie będę kombinował "co to jest", tylko dam w długą najszybciej jak umiem.

*Kandydaci do mojej Armii Chaosu będą obowiązkowo badani pod kątem IQ, ostrości wzroku i czułości słuchu.

*Jeśli gwizdnę coś ważnego bohaterowi, albo zdobędę cenny artefakt, nie będę tego publicznie pokazywał.

*Wcześniej sobie ustalę co zrobię z mymi wrogami, gdy ich dorwę. Dzięki temu nie dam im szansy na ucieczkę w momencie gdy będę się zastanawiał w jaki sposób ich uśmiercić.

*Zainwestuję w firewall, programy antywirusowe, backupy Tajnych Planów i komputery bez złączy USB czy czytników, dzięki czemu nikt nie będzie w stanie zainfekować mej sieci. Komputery z czytnikami będę zamykał na klucz.

*Będę dręczył wszystkich po równo, dzięki czemu żadna grupa społeczna nie będzie się czuła pokrzywdzona i tym samym nie zacznie się buntować.

il_fullxfull.313585628_179yv.jpg

*Jeśli kiedyś będę wisiał nad przepaścią i bohater poda mi rękę, nie będę próbował ściągnąć go w przepaść. Pozwolę mu się uratować, podziękuję i zaproszę go do swego zamku, gdzie obmyślę jego egzekucję.

*Nigdy i pod żadnym pozorem nie będę zabijał mistrza/brata/ucznia/przyjaciela/kobiety żadnego bohatera, który zawita do mego królestwa. A jeśli już, to NAJPIERW zabiję tego bohatera.


 

Nieco traumatyczne wspomnienia…

*Swego czasu urządziliśmy sobie na działce u znajomych ognisko - grilla. Spory skład się zjechał, browary leją się strumieniami, wszyscy są wyluzowani a niektórzy aż za bardzo i siedzimy sobie przy ognisku. Tym za bardzo wyluzowanym bowary w puszkach (co w tym przypadku jest ważne) walały się wokół nich. No i jeden (największy luzak) wpadł na pomysł,  na to, że chyba tych wszystkich browarów nie da rady wypić albo chciał sobie grzańca zrobić bo to już noc zapadła i chłodno się zrobiło, tak więc jedną puszkę wrzucił do ogniska. Po paru minutach z ogniska zaczęło ostro syczeć tak więc doszedłem do wniosku że piwko się zagotowało i para sobie radośnie ucieka. Niestety to był błąd, piwko zagotowało się dopiero po chwili. Eksplozja była taka, jak by ktoś wrzucił do ogniska granat. Ognisko zniknęło a w ziemi została tylko dziura. Oprócz naszych twarzy i rąk czarnych od popiołu no i dziur w moim nowym i pierwszy raz założonym sweterku strat większych cudem nie było. Ognisko rozpalaliśmy od nowa.

* * * * *
Dzieciństwo był to dla mnie czas wyzwań, nie wiedziałem co to niebezpieczeństwo (dopiero potem zrozumiałem). Wszystko zaczęło się od prezentu - rower marki "Smyk". Był to wielki postęp, przesiadka z 3-kołowca. Nauczyłem się na nim jeździć w 2 dni. Tuż po opanowaniu jakże trudnego wsiadania na rower (przy moim imponującym wówczas wieku było to wielkie wyzwanie) pojechałem sam na przejażdżkę wokół bloku. Pech chciał, że szła moja sąsiadka i chciałem "zaszpanować". Zacząłem więc do niej machać jedną ręką. Efekt był taki, że straciłem panowanie i uderzyłem z impetem w latarnie tracąc przy tym 2 zęby mleczne. Płaczu i ryku nie było końca. Najważniejsze jednak, że rowerowi nic się nie stało.

a8WLv46_460s_179yv.jpg

* * * * *

Pewnego pięknego dnia postanowiliśmy pojechać Pod namioty w okolice pięknych skałek. Jak to zwykle bywa po paru dniach zaczęło nam się nudzić. Poszedłem z kolegą pozbierać trochę drewna na ognicho i znaleźliśmy starą przerdzewiałą konserwę wojskową. Długo się nie namyślając rozpaliliśmy potężny ogień razem ze znalezioną puszką. Po 15 min. czajenia się w krzakach i oczekiwania efektu, jak pierdo***ło to się wszyscy z całej dolinki zlecieli. Straty: 1 namiot spalony 4 namioty pocięte kawałkami puszki.

* * * * *

Młodszym dziecięciem będąc przyuważyłem kiedyś ojca, jak przyniósł z pracy takie malutkie metalowe kuleczki od łożyska. Wyżebrałem parę i w myśl zasady ’grzeczne dziecko się byle czym pobawi’ poleciałem z nimi do kącika z zabawkami. Parę minut minęło, gdy ojciec na hasło "tatusiu, połknąłem kuleczkę" mało mnie ze skóry nie obdarł. Taaak. Matka trzy dni po każdej mojej wizycie na nocniku siedziała z wykałaczką i szukała kuleczki. Po trzech dniach udało nam się wreszcie dopchać do rentgena. Kuleczki nie odnaleziono.

a8WLrbO_460sa_179yv.gif

* * * * *

Kiedyś i ja miałem czas zabaw pirotechnicznych. Raz dla draki podpaliłem kubeł na śmieci, taki na kółkach. Cały śmietnik był obudowany murem aby nie wywiewało zawartości. Nikt z całego podwórka nie może dojść do teraz co było w kuble wówczas. Zawartość kubła szybko się zaczęła mocno palić i dymić. I nagle pół podwórka stanęło na nogi. Cos tak pierdykło w środku ze ładny kawałek ściany się zawalił. Ogień sam się ugasił od wybuchu.

* * * * *

Były to czasy podstawówki tak może z 5-6 klasa. Byliśmy z kolesiem bardzo głodni. A byliśmy u niego w domu. Otwieramy lodówkę - jest kiełbasa. Ale zimnej rodzice zabronili mu jeść, żeby go brzuch nie rozbolał. A gotowanej nie lubiliśmy. Więc trzeba ją usmażyć. Do dziś nie wiem co nam odbiło, ale uwiązaliśmy do dwóch widelców (takich z plastikowymi rączkami) druty a drugie końce owych drutów wsadziliśmy do gniazdka. Widelce w kiełbasę. Po niespełna 3 sekundach była pięknie usmażona. Ale to była moja porcja. Jeszcze pozostała do usmażenie porcja kolegi. Była większa, więc postanowił potrzymać ją dłużej. Pech chciał, że na video Rambo czy tam inny Rocky zaczął mocno szaleć, a film wciągnął. I to na tyle, że do kuchni nie dało się wejść przez 2 dni (unosił się tam straszny fetor spalonego mięsa, jakby kogoś na krześle elektrycznym spalili). Oczywiście wpiernicz dostaliśmy po równo za zniszczenie talerza i tak deficytowej rzeczy jaką była wtedy kiełbasa zwyczajna...

***

Za czasów mojej słodkiej maleńkości (ok. 3 lata) miałem traumatyczne przejście rodem z horroru. Mianowicie w domu był remont, czyli wielki śmietnik i trzyletnie dziecko. Sytuację znam z opowiadań rodziców: tata wchodzi do pokoju i widzi że z wiadra pełnego betonu wystaje dziecko. a w zasadzie dziecko od pasa w dół. Wyjęty w ostatniej chwili. Brrr.

5153bd3333334a9276c7a89f9b00f2bc_179yv.jpg

 

English Corner

I recently took a pole and found out 100% of the occupants were angry with me when their tent collapsed.

Yesterday I accidentally swallowed some food coloring. The doctor says I'm OK, but I feel like I've dyed a little inside.

cheese-puns-sharpcheddar_179yv.png

Did you hear about the guy whose whole left side was cut off? He's all right now.

I wasn't originally going to get a brain transplant, but then I changed my mind.

I wondered why the baseball was getting bigger. Then it hit me.

Why don't some couples go to the gym? Because some relationships don't work out.

dribbble1_179yv.png

A friend of mine tried to annoy me with bird puns, but I soon realized that toucan play at that game.

I'd tell you a chemistry joke but I know I wouldn't get a reaction.

Have you ever tried to eat a clock? It's very time consuming.

Did you hear about the guy who got hit in the head with a can of soda? He was lucky it was a soft drink.

giphy_179yv.gif

 


Redaktor
Smuggler

Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.

Profil
Wpisów250

Obserwujących52

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze