7
30.12.2019, 18:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Ostatni zestaw w tym roku

Jeśli ostatni rok był u ciebie pasmem niepowodzeń i potrzebujesz dobrych wieści, przeskocz od razu do ostatniej produkcji. I koniecznie przeczytaj PS!  


Iza „9kier” Pogiernicka

Superliminal

PC | Pillow Castle | logiczna • zabawa perspektywą

Pierwsze demo technologiczne Superliminal, już z całkiem nieźle wyglądającą fizyką, trafiło na YouTube’a w połowie 2014 roku. Od tego czasu zdążyłam o produkcji zapomnieć, a przypomniał mi o niej dopiero przedpremierowy entuzjazm enkiego. W ciągu pięciu lat otwarte przestrzenie zamieniono na ciasne korytarze i pokoje, choć rdzeń mechaniki – zabawa perspektywą – pozostał ten sam. Oddalając ser od drzwi, sprawiasz, że ser nie tylko pozornie, ale i faktycznie staje się względem przejścia coraz większy (jak TU). Wielka szkoda, że Pillow Castle koniecznie chciało upchnąć w Superliminal więcej mechanizmów, a w efekcie traci tożsamość i oferuje graczowi niepasujące do reszty łamigłówki, które lepiej sprawdziłyby się w Antichamber. Garściami czerpie również z Portali i, mam wrażenie, The Spectrum Retreat, a w efekcie grze brakuje własnego głosu. Na domiar złego finał jest bardzo przegadany, całość bywa niespójna, męczą też chaotyczne lub nieistniejące kolizje. Rozprawienie się z fabułą zajęło mi jeden niedzielny wieczór i spędziłam go w raczej dobrym humorze, ale jak na produkcję, która powstawała tyle czasu, ten exclusive Epica okazał się dość rozczarowujący. Recenzja enkiego w przyszłym numerze CD-Action!

 


Moons of Madness

PC (wersje na PS4 i XBO wyjdą 21 stycznia) | Rock Pocket Games | horror • SF • Mars

Lovecraftowy horror SF? W to mi graj. A jednak już po pierwszych kilku godzinach, ładnych i całkiem angażujących, przyszła pora na to, co nazywam w myślach „syndromem Bloobera”. Jego objawy to: dziwna organiczna substancja zaczynająca porastać lokacje, a także kompletny fabularny odjazd, który nierzadko nie ma żadnego sensu. Jestem pod wrażeniem, że Moons of Madness udało się spełnić oba warunki już w ćwiartce scenariusza, i planuję wrócić do zabawy w najbliższy piątek tylko po to, żeby zobaczyć, co jeszcze mogę w produkcji obśmiać. W rzeczywistości rola prześmiewczyni to tragiczna poza mająca zamaskować załamanie kondycją lovecraftowego horroru, który w branży leży i kwiczy. Wystarczą macki, obłęd i potwory z kosmosu, by móc wytrzeć sobie gębę z samotnikiem z Providence, i coraz bardziej przekonuję się, że twórcy nawet nie próbują zrozumieć jego literatury (i uwierz, nie mam w obronie pisarza żadnego interesu, bo nawet nie przepadam za jego dziełami). Życzyłabym, aby każdy twórca planujący osadzić coś w jego uniwersum albo chociaż pragnący zaczerpnąć z jego prozy na inne sposoby musiał ograć wcześniej chociaż jeden sezon The Last Door, bo to, co się dzieje, to katastrofa. Dlaczego developerzy tworzą w kółko ten sam horror? Nie wiem, co musiałoby stać się teraz w fabule Moons of Madness, bym wybaczyła grze głupoty z początku, ale dam jej drugą szansę.

 


Astrologaster

PC, iOS | Nyamyam | interaktywny film • komedia • astrologia • cudne chóry

Absolutnie najlepsza produkcja, jaka przydarzyła mi się w tym tygodniu, a może i w całym grudniu – parogodzinna interaktywna komedia inspirowana faktycznie żyjącym w renesansowej Anglii astrologiem Simonem Formanem. Razem z kolegą po fachu udokumentował przeszło czterysta lat temu leczenie ponad 45 tysięcy pacjentów, a Nyamyam wykorzystało zachowane do dziś zapiski do stworzenia tej przezabawnej gry. I tak do głównego bohatera przychodzą postaci z różnymi dolegliwościami i problemami niekoniecznie zdrowotnymi, a ten próbuje im – z lepszymi lub gorszymi skutkami – doradzać, czytając z gwiazd i licząc na to, że zadowoleni pacjenci pozwolą mi ostatecznie uzyskać licencję. Jako że astrologia nie jest jednoznaczna, przez większość czasu nie mam pojęcia, co robię, siedzę z wytrzeszczonymi oczami i wybieram na chybił trafił. Bawię się przy tym jednak rewelacyjnie, zwłaszcza że w pełni dźwiękowione dialogi są cudownie bzdurne, a wydarzenia fabularne wyśpiewuje klimatyczny chór – mój ulubiony element Astrologastera. Gra jest tania jak cienki barszcz i jeżeli lubisz się dobrze bawić, nie możesz przejść koło tego tytułu obojętnie. Szarlatan bez licencji skradł moje serce i żałuję, że umknął mi podczas premiery, bo produkcja naprawdę zasługuje na pełną recenzję, a nie tylko wzmiankę w dziale Info, jakiej doczekała się przy okazji pierwszego zwiastuna.


PS: „Sprawdzam”, czyli dział opisujący trzy gry tygodniowo, ma już pięć miesięcy, a koniec roku jest dobrym momentem na refleksję – co o nim myślisz? Podoba ci się? Zaglądasz co tydzień, nieregularnie, a może jesteś tu pierwszy raz? Chcesz, żebym nadal go tworzyła? Daj znać w komentarzu.

 

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (w tygodniu ok. 20, w weekendy ok. 16). Do zobaczenia!


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów387

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze