1
7.02.2020, 18:30Lektura na 11 minut

Na Luzie Classic, odcinek 26

Myśl na dziś: I jak tam, ludziki wstające rano - dał wam coś pan Bóg?


Smuggler

Sprzedawcy i klienci


W kawiarni:

- Kawę proszę.

- Małą, średnią czy dużą?

- A czym się różnią?

Pokazuję na trzy kubki różnej wielkości, każdy z przyklejonym odpowiednim napisem "mały", "średni" i "duży".

- A który jest który?

fdc5a156bf1936766b012626257c3523_4bvw.jpeg

Ostatnio dzwoni do mnie pani, która przeprowadza ze mną ankietę co miesiąc.

- Ostatnio dochód na członka rodziny w pani domu wynosił xxx. Czy nadal dochód na członka rodziny wynosi xxx? - pyta.

- Tak - odpowiadam.

- Ostatnio miała pani dziecko, czy nadal ma pani dziecko?

Ja zamilkłam, telefonistka również. Potem zaśmiała się skonsternowana.

 

W McDonald's. Kobieta przy kasie z ok 3-letnim dzieckiem.

Dziecko:  Ja chcę colę! - I płacze.

Kobieta: -Cheesburgera ci kupię, bo cola jest niezdrowa.

 

Rzecz się dzieje w markecie budowlanym.

Klientka: Ile kosztują lewe drzwi?

Na sklepie wystawiony był z ceną ten sam model, tylko prawe.

Sprzedawca: 890 zł, tyle co prawe.

Klientka: Ale ja chcę wiedzieć ile kosztują lewe.

Sprzedawca : Proszę pani tyle samo co prawe.

Klientka: Czy pan nie rozumie o co pytam? Mnie nie interesuje cena prawych drzwi, pytam ile kosztują lewe!

Sprzedawca : Proszę pani, cena jest taka sama. Wszystko jedno czy to są drzwi lewe czy prawe.

Klientka: Pan mi nie chce udzielić informacji. Proszę poprosić kierownika, chcę złożyć na pana skargę.

Po chwili przychodzi kierownik.

Kierownik: Dzień dobry, w czym problem proszę pani?

Klientka: Chciałam złożyć skargę na tego pana.

Kierownik: Dlaczego?

Klientka: Bo, bo... jemu jest wszystko jedno.

 

- Halo, czy ja rozmawiam z panem Mirosławem?

- Chyba nie.

- …Chyba?

- Sprawdzę... no niestety, nie.

cf24e3c9fbfc180c76243264bc84900e_4bvw.jpg

- Poproszę kołki szybkiego montażu.

- Jaka długość? Grubość?

- Takie nie za duże.

Proponuję kilka rodzajów, trafiłem na właściwe. Pytam:

- Ile?

- Tak nie za wiele...

 

Kumpela pracowała na nocce w hipermarkecie. Nagle podchodzi do niej pijany klient i pyta się:

- Czy jest wzyzysyryw?

- ...Słucham?!

- Wzyzysyryw.

- Może pan powtórzyć, bo nie rozumiem?

- Czy jest wzyzysyryw?

- ...Nie ma.

 

Sklep komputerowy:

- Przepraszam, ile kosztuje kabel bezprzewodowy?

 

Moja żona poprosiła w sklepie spożywczym o konserwę mięsną, którą czasem jadamy.

Sprzedawczyni: A to ma być dla kotka, czy pieska?

Żona: Dla męża...

Sprzedawczyni, wielce zniesmaczona:  No, wie pani!

 

Dorywczo pracuję w zakładzie fotograficznym, robię zdjęcia do dokumentów, przychodzi mało rozgarnięta blondynka.

Ja: - Proszę troszkę w lewo - na co ona odchyla buźkę w prawo.

Ja: - W lewo! - powtarzam, po czym ona jeszcze bardziej w prawo.

Ja: - W to drugie lewo!

B: - No to nie mogła pani od razu powiedzieć, że w prawo!?

 

Dzień dobry tu firma  Xxxx (10 minut tłumaczę klientowi o co chodzi)

W trakcie tłumaczenia, klient przerywa i mówi:

- Wie pan co, pan poczeka, idę się odlać. Niech się pan nie rozłącza, bo pan całkiem dobrze mówi.

 

Podchodzi dwoje nastolatków do okienka:

On: Przepraszam, ma pani może taki zabawkowy zestaw policyjny?

Ona: Ale żeby koniecznie kajdanki były!

I popatrzyli na mnie tak dziwnie, wybuchnęłam śmiechem, oni także.

On (cały czerwony): To dla dziecka, żeby pani sobie nie pomyślała czegoś...

Ja: Zestaw policyjny akurat dzisiaj sprzedałam, dostępne są te zabawki, które widać na wystawie.

Oglądają, naradzają się, za chwilę podchodzą i mówią: To my poprosimy ten zestaw lekarza.

Wtedy już wszyscy jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem.

 

Klient: Zepsuł mi się dekoder.

Ja: Rozumiem, co się dokładnie dzieje?

Klient: Nie ma obrazu i pojawia się tylko czerwony kwadracik

Ja: Poproszę dekoder, sprawdzę go.

Sprawdziłem, działa, czyli klient ma problemy z anteną lub kablem itp, więc wyjaśniam.

Klient: Niemożliwe, to jest gówno i chcę to wymienić.

Ja: Dobrze, ale podkreślam że problem nie ustąpi, bo nie jest to spowodowane poprzez awarię dekodera, pozwoli pan, że wyjaśnię...

Klient: Nie.

Ja: Ok nie ma problemu, wymienimy, ale to nic nie da.

Klient: Niech pan robi co do pana należy, a nie dyskutuje!

Wymieniliśmy dekoder. Po godzinie klient wchodzi ponownie.

Klient: Co wy ku**a za gówno mi daliście znowu, ten też nie działa!!

c1b96bfab2abe4a38a0ea27a1ba6ba12_4bvw.png

Wchodzę do spożywczego w upalny dzień i pytam:

- Jest 7 Up?

Kobieta szuka, po czym mówi:

- Nie ma... ale za to jest 7 Days.

 

Sklepik gdzieś na zadupiu świata, gdzie byłam na wakacjach, z mydłem, powidłem i pietruszką.
- Ma pani może rukolę?
Sprzedawczyni sprawdza na zapleczu.
- Rukoli nie ma, jest tylko Hoop-cola i tonik.

 

W urzędzie pracy referent przedstawia bezrobotnemu szczegóły oferty:

- ...Zakład ten mieści się na ulicy Chęcińskiej 23a. Chce pan telefon?

- Nie, dziękuję, mam swój. 

I pokazuje Nokię.

 

Pracowałam kiedyś w sklepie zoologicznym. Przychodzi klient zainteresowany myszoskoczkami, pokazuje maluchy w klatce i pyta które to samce. Obejrzałam myszoskoczki i wskazuję, które są płci męskiej. Klient z zainteresowaniem:

- A po czym pani to odróżnia?

Ja z pełnym profesjonalizmem:

- Po jajkach.

 

Hipermarket budowlany i krzyk klienta:

- Co za chłam!!! Wy tu gówno sprzedajecie!!!!!!

Na co sprzedawca ze stoickim spokojem:

- Oczywiście, pakowane po 15 kg na dziale ogród.

 

Akcja dzieje się w Krakowie. Kolejka do kasy, kilka osób. Starszy pan, ok. 60 lat, cierpliwie czeka na swoją kolej. Kasjerka (młoda) skasowała towar ww. pana i powiedziała: 26,50. Wręczony banknot 50 zł włożyła do kasy i wzięła się za wydawanie reszty, a że drobnych brak, podniosła swój wzrok na pana i zapytała:

- Złotego pan ma?

Na co pan westchnął, popatrzył na dziewczę i rzekł:

- Dziecko drogie, jak ja bym miał złotego, to bym go na wierzchu nosił.

Kolejka za panem, jak i obsługa, która to słyszała, jeszcze 20 min dochodziła do siebie.

 

Miejsce akcji: Kraków, Ikea. Znajoma pracuje tam na kasie, każdy kto był wie, że do kas trzeba cały sklep po wytyczonej ścieżce przejść (dość długa wyprawa). Siedzi sobie w kasie, podchodzi pan z koszykiem pełnym talerzy itp. Dziwnie się rozgląda, jakby nie wiedział co i jak, w końcu zostawił koszyk jakieś 2 m od kasy, podchodzi do koleżanki i pyta:

- Przepraszam panią, gdzie tutaj są kasy?

Takiego pytania raczej się nie spodziewała, odpowiedź jednak podała błyskawicznie:

- Na końcu sklepu.

Pan grzecznie powiedział "dziękuję", wrócił do koszyka, zrobił zwrot o 180 stopni i się oddalił.

 

Klientka: - 4 bilety prozę.

Ja: - Normalne czy ulgowe?

Klientka: - Zaraz, zaraz, ja mam tu karty multikinomaniaka.

Ja: - Ale jesteśmy w Heliosie .

Klientka: - Owszem, ja wiem. Ale mi powiedzieli że to we wszystkich kinach działa.

Ja: - Może i we wszystkich Multikinach, ale nie w Heliosach.

Klientka: - Proszę się ze mną nie kłócić, przecież wiem lepiej.

Na co ja ze skruszoną miną poprosiłem od niej karty i przejechałem przez czytnik.

Ja: - Dziękuje bardzo, należy się 92 zł.

Klientka: - Czyli co, jeszcze nie mam darmowego biletu?

Ja: - Ma pani, ale w Multikinie.

Klientka: - Dziękuje panu bardzo. Przecież mówiłam, że mam rację.

1374945186_vlizug_600_4bvw.jpg

Starsza pani, prosi o wydruk z pendrive.

K: - Proszę o wydrukowanie pliku o nazwie "pismo"

O: - Ale tu nie ma takiego pliku...

K: - Jak to? Przecież, przed chwila go zapisywałam, na pewno musi tam być.

O: - Nie, nic takiego tu nie ma.

K: - Bo pani źle szuka, ja go zapisałam na dysku C:

O: - To pani zapisała go u siebie na komputerze, a nie na pendrive.

K: - No przecież tu się pani wyświetla dysk C: i tam jest zapisane moje pismo.

O: - Proszę pani, to jest dysk naszego komputera.

K: - Nieprawda, to jest mój dysk! Wiem dobrze gdzie zapisałam moje pismo, proszę nie robić ze mnie idiotki!

 

Bramki na autostradzie A2, podjechaliśmy w doborowym towarzystwie, gdzie 3 osoby prócz kierowcy pod wpływem. Rozmowa kolegi z panią w okienku.

Pani z okienka:  Dzień dobry!

Klient (lekko bełkotliwie): Dzień dobry, dwa bigmaki i może frytki do tego.

Pani z okienka (zupełnie spokojnie):  12 PLN proszę, odbiór w następnym okienku!

(12 PLN to cena przejazdu, a następna bramka jest jakieś 50 km dalej).

 

To było dawno temu. Podchodzę do kiosku i proszę o "Twoją komórkę" (gazeta, która już nie ukazuje na rynku). Pani zamiast gazety podała mi swój telefon. Nie wiem kto był w większym szoku:) Kiedy grzecznie wytłumaczyłem Pani, że chodziło mi o gazetę myślałem, że spadnie z krzesełka ze śmiechu.

 

Klientka:  Poproszę jakieś ładne wydanie "Kamasutry".

Pokazuję kilka, klientka ogląda akurat takie z oryginalnymi hinduskimi grafikami. Ona patrzy i mówi:

- Eeee, z obrazkami? To chyba dla dzieci?

 

Klientka: Poproszę drożdżówkę z jagodami. Ale czy one są tegoroczne?

Sprzedawczyni:  Nie wiem, proszę pani.

Klientka: Aha, to dziękuję, do widzenia.

Ja: Poproszę dwie bułki.

Sprzedawczyni (z szatańskim uśmieszkiem): Z tegorocznej mąki?

 

Pewnego dnia w sklepie spożywczym.

Ja:  Poproszę paluszki alkaliczne.

Sprzedawczyni: Ale jakie, Lajkonik?

5525_53c5_500_4bvw.jpg

Sklep spożywczy. Ekspedientka dziwnie zamyślona.

Ja:  10 jajek.

Ekspedientka: Gazowane, czy nie?

 

Stoję w kolejce przy kasie w Empiku gdy dotarłem do samej kasy odbyła się taka rozmowa:

Kasjerka: To będzie 34.99 zł, a może coś z oferty specjalnej?

Ja: A może jednak nie?

K: A słuchaweczki?

J: Chyba podziękuję...

K: To może coś do picia?

J: Pokuszę się o stwierdzenie że nie.

K: A jest pan może zainteresowany jakąś książką z promocji?

J: Myślę, że się będę musiał obejść smakiem.


Redaktor
Smuggler

Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.

Profil
Wpisów253

Obserwujących52

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze