27
9.04.2020, 19:24Lektura na 7 minut

[Dziennik izolacji] Dzień 9. Jakiej muzyki obecnie słuchacie? Czy w trakcie izolacji udało się wam znaleźć jakieś nowe muzyczne inspiracje?

Wszak w domu powinniśmy mieć więcej czasu na muzykę, prawda?


CD-Action

Berlin: Moje największe odkrycie muzyczne to Arturia KeyStep, czyli wspaniały kontroler MIDI, który kupiłem sobie w pierwszym tygodniu izolacji (wiedząc, że jak czegoś sobie do roboty nie znajdę, to oszaleję). Jest cudownym sprzętem, a do tego większość DAW-ów i masa pluginów ma teraz przedłużone triale - możecie więc dorwać Ableton Live Suite (normalnie w wersji próbnej na 30 dni), wyceniony na 600 euro, do zabawy na trzy miesiące całkowicie za darmo. To, z kolei, sprawiło, że cisnę więcej elektroniki - sprawdzając brzmienia i próbując je zreplikować.

Do tego: niezmiennie Spotify i Bandcamp. Nowa muzyka? Tymczasowo NOWĄ muzyką okazuje się dla mnie wszystko, co znam i czego normalnie słucham, bo okazuje się, że próba analizowania brzmień (“jak zrobić taki kick?!”, “ale dobry synth”, “łoo, ten bass miażdży żebra”) pozwala spojrzeć nawet na swoje ulubione rzeczy z całkowicie nowej perspektywy.

Cursian: Dzięki wpisowi Bastiana sprzed kilku dni nie schodzi mi z ust „To okrutnie wyprowadza mnie z równowagi” Darmozjadów. Ktoś napisał hymn na cześć mojego podejścia do świata, a ja się tego dopiero teraz dowiaduje?! O widzicie, z jakiegoś powodu znów mam ochotę zanucić. Podobnie jak rano, kiedy obudził mnie sąsiad, zrzucając na podłogę trzytonowy odważnik (tak to przynajmniej brzmiało). I wczoraj, kiedy spędziłem kilka godzin na Głębokich Ścieżkach, bo przypomniałem sobie, że twórcy pierwszego Dragon Age’a nie znali w tej kwestii umiaru. I przedwczoraj, kiedy… no, chyba łapiecie już przekaz.

Bastian: <bierze wdech> “ALE NIEEEEEEEE…. ZA ORŁA W KORONIE!!!!111 (parara, pa-pa, para)”.

Smuggler: Tej co zawsze, czyli wszystkiego :). (Wrzucam sobie losowy wybór i nagle słyszę coś, co ostatnio słuchałem w 1987, to jest uczucie!). Ale pochwalę się, że z nudów przerobiłem swój poprzedni smartfon na odtwarzacz MP3, bo mój wysłużony iPod Classic zaczął kwękać, że chciałby już na emeryturę, a i jego 160 GB dysk ledwo już starczał. Czyli sformatowalem telefon, instalując potem tylko to, co absolutnie niezbędne (parę playerów), do 64 GB dorzuciłem kartę 128 GB, dzięki czemu mam na nim wszystko to, co zgromadziłem (i zdigitalizowałem) przez jakieś 3 dekady plus ze 20 GB zapasu. A że smartfon baterię ma “po byku” to po tygodniu dość intensywnej eksploatacji mam nadal jakieś 70% naładowania. I nie, nie lubię Spotify, jestem jak chomiczek wypychający sobie policzki jedzeniem - uwielbiam mieć swe muzyczne zbiory pod ręką, i tyle.

Krigore: Nie będę oryginalny - muzyki z gier. Przypomniałem sobie o ulubionych klasykach: Unreal i Timeshock, przeleciał też Skyrim i Doom, a potem parę innych.

Bastian: O, to jeśli chodzi o gry, to mi się przypomniał uśmiercony swego czasu fighter Rising Thunder. Soundtrack tam robił francuski producent Worakls, kawał wyśmienitej roboty.

Chen Pi: Teraz jest idealna sposobność, żeby posłuchać ciszy, której na co dzień brak.

Ninho: Zazdroszczę, że masz ciszę – okno wychodzi mi na skrzyżowanie, a w dodatku mieszkam tak z 500 metrów od szpitala na Koszarowej – tego samego, do którego przywozi się osoby zakażone wiadomo czym – więc najwięcej ciszy miałem ostatnio, kiedy byłem w pustym budynku redakcji, w którym w normalnych okolicznościach pracuje ponad 100 osób. Surrealistyczne uczucie. 

Joanna: Słucham muzyki dużo i od zawsze, Spotify ciągle potrafi mnie czymś zaskoczyć. Z nowości wymienię zespół, którym zaraził mnie ostatnio znajomy - Glass Animals. Wczoraj słyszałam dzięcioła –  park jest dość blisko, ale jakoś do tej pory nie docierały do mnie jego dźwięki. Pobliska trasa jakby przycichła, przez co częściej docierają do mnie odgłosy sąsiadów, przytłumione przez zasłony, bo nikt nie wychodzi na dwór. Ludzie chyba mniej się kłócą, nie wiem, czemu, może dlatego, że nie mieliby gdzie potem uciec? Słyszę jak kraczą wrony, a na tarasie wiatr cicho przewiewa ziemię z doniczek na płytki, bo nic z tego, co zasiałam, jeszcze nie wyrosło.

Bastian: Jakem mówił, ostatnio wpłynąłem na wody ambientów i delikatnej elektroniki (il:lo, Molife, przypomniałem sobie Aphex Twina), gdzieś tam jednak zahaczyłem o punkowych Darmozjadów! i wciąż wracam do tego, co lubię najbardziej – cięższych elektronicznych, może z lekka eksperymentalnych brzmień i drum’n’bassu we wszelkiej postaci: Camo & Krooked, Pendulum, DJ Fresh, Eleventh Sun, The Qemists, Fred V & Grafix, InsideInfo, Netsky, Bad Company UK, polski Xilent… sporo tego. O. No i regularnie wracam do Łonego, automatyczny poprawiacz humoru, a nowy album tuż za rogiem!

DaeL: W ostatnich tygodniach słuchałem znacznie mniej muzyki niż zwykle. A jeśli nadarzała się sposobność, no to raczej tego co zwykle - trochę metalu (nowa fala brytyjskiego heavy metalu, thrash metal, power metal), trochę rocka progresywnego, trochę muzyki z pogranicza nurtów (electro swing - głównie Parov Stelar i Caravan Palace). Zrobiłem sobie też powtórkę z jednego z najlepszych serialowych soundtracków w historii - czyli płyty Legend zespołu Clannad, która robiła za ścieżkę dźwiękową słynnego Robina z Sherwood. Aha, no i zaliczyłem na początku roku jedno odkrycie muzyczne - King Gizzard & The Lizard Wizard czyli zespół bardzo eksperymentalny, grający coś z pogranicza rocka psychodelicznego, folku, jazzu i metalu, w dodatku z wykorzystaniem muzyki mikrotonowej. Jest to rzecz bardzo dziwna, ale bardzo fajna. Polecam. 

Berlin: Widzę, że wszyscy koledzy i koleżanki wymyślają tu jakieś mądre progresywne i eksperymentalne rzeczy, to wrzucę parę przyjemnych albumów dla tych, co wolą szybko, prosto i do przodu. Ostatnio trafiłem na: Full Of Hell “Weeping Choir”, DZ Deathrays “Black Rat”, Gazm “Heavy Vibe Music”, Servants Of The Apocalyptic Goat Rave “Queen of Darkness”.

Cerebrum: Słucham mniej muzyki niż zazwyczaj, bo nie muszę zatykać uszu przed gwarem miasta i jazgotem tłumów (i bleblaniem Bastiana w redakcji [odezwała się, twój śmiech słyszę z drugiego końca biura! – Bastian]). Delektuję się teraz ciszą, spokojem i ptakami śpiewającymi za oknem. Kukułka budzi mnie regularnie o 6 rano. Poza tym mój gust muzyczny jest bardzo eklektyczny i jak już coś teraz odsłuchuję, to wygrzebane z czeluści dysku stare płyty (np. Ghosts of Breslau czy Ildfrost z Umbra) albo podpowiadane przez Spotify listy odtwarzania (aktualnie Minimal Techno). Jak komuś się nudzi i chce mnie śledzić na lastefę, to zapraszam

Otton: Ostatnio część czasu wykorzystywanego na słuchanie muzyki przekazałem audiobookom. Nie jestem ostatnio w nastroju do odkrywania nowych rzeczy, bardziej bawię się w archeologię i przypominanie sobie dawno niesłyszanych nut. Poczułem potrzebę przemielenia większej części dyskografii Eltona Johna. Powoli też próbuję zaprzyjaźniać się ze Spotify, ale (zabijcie) nieco lepiej wciąż korzysta mi się z podrzucanych przez Apple Music miksów. Ciekawy i rozbudowany przegląd jazzu ostatnio wskoczył.

Witold: Jakimś magicznym sposobem im dłużej siedzę w domu, tym mniej mam czasu na słuchanie muzyki. Nie przesłuchałem nawet nowej piosenki Dylana! Ale z pozytywnych zaskoczeń: w ramach kreatywnego spędzenia izolacji mój brat zaczął... rapować. Wysłał mi wczoraj pierwszy nagrany kawałek i – szlag –  to jest naprawdę dobre. Ech, pora się chyba za coś wziąć.

Ninho: Od jakiegoś czasu zdecydowanie więcej słucham Of Monsters And Men. Odkryłem też, że ta znana wszystkim melodia z “Prayer In C” ma inną, oryginalną wersję. I nic dziwnego, że nie wiedziałem, skoro nawet zespół za nią stojący na koncertach gra remix. 

A w pętli odtwarzam kawałek Crooked Still  “Ecstasy”. Kto ma wiedzieć, skąd pochodzi, ten wie.


- Every guy in this room is looking at you. - Maybe they are looking at you. - Maybe not.  - Maybe they are jealous of you. - I’m just a girl, not a threat. - Oh Ellie, they should be terrified.



Redaktor
CD-Action
Wpisów1099

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze