7
22.02.2021, 18:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Coś rozłoży mnie na łopatki?

Nie w tym tygodniu.


Iza „9kier” Pogiernicka

 


Hellish Quart

PC | Kubold | bijatyka • broń biała • wczesny dostęp

Bijatyki nie są moim ulubionym gatunkiem, ale z bronią białą miałam w prawdziwym życiu jeden przelotny związek – po godzinach w szkole średniej uczyłam się szermierki średniowiecznej, przez chwilę zajmowałam się też rekonstrukcją historyczną – oraz kilka mniejszych romansów, np. przy okazji larpa Witcher School. Wprawdzie odpuściłam sobie demo polskiego Hellish Quart, ale większej wczesnej wersji nie mogłam już przegapić. Oglądając fragmenty pojedynków, a nawet czytając o całkiem złożonych technikach w samouczku, byłam zachwycona. Niestety jak się okazało, zabawy wystarczyło mi na jakieś 20 minut starć, a potem zaczęłam żałować, że do gry nie dodano jeszcze trybu fabularnego. Co z tego, że walki wyglądają fantastycznie, finishery są odpowiednio soczyste i sprawiają wrażenie realizmu, a kombosy mają sens (przykładowo jeśli wróg zaatakuje twoje nogi, odsłania głowę), skoro nawet najtrudniejsze AI nie radzi sobie z serią przypadkowych bloków, cięć i pchnięć. Dobrze zaprojektowany cyfrowy szermierz rozłożyłby mnie na łopatki w trzy sekundy, a tu bywa, że przeciwnik – do wyboru jest pięć postaci – wylatuje poza zasięg kamery wskutek mojego przypadkowego ciosu. Jestem przekonana, że Hellish Quart znajdzie spore grono fanów wśród fanów bijatyk, walki bronią białą i PvP – zresztą już znalazło, co widać po steamowych recenzjach – ale ja do gry wrócę dopiero przy okazji kampanii, a być może nawet wtedy nie.

 


The Painscreek Killings

PC | EQ Studios | thriller • przygodowa

Morderstwa w Painscreek podsunął mi enki i, nie ukrywam, początkowo byłam oczarowana. Developerzy wrzucili mnie – w tej grze wcielającą się w dziennikarkę śledczą – do wcale nie tak małego opuszczonego miasteczka, nie mówiąc wiele ponad to, że mam odkryć, kto zabił Vivian Roberts, filantropkę i żonę burmistrza. Nie wiedziałam kompletnie, dokąd się udać ani że mam mapę, więc kręciłam się długo bez sensu, aż zaczęłam poznawać topografię Painscreek. Tu trafiłam na kamienicę, której wejście zaklejono żółtą policyjną taśmą, tam na gospodę, później do szpitala i rezydencji. Nie miałam pojęcia, co jest zamknięte, a co nie, zaczynać śledztwo można w zasadzie od kompletnie różnych stron, a dowody zbierać, poza finałem, w rozmaitej kolejności. Na przeszukiwaniu szafek, czytaniu obszernych pamiętników (każdy bohater ma ze dwa!) i dokumentów, pstrykaniu zdjęć, otwieraniu drzwi i odkrywaniu telenoweli – bo inaczej tego, co wydarzyło się w miasteczku, nazwać nie można – spędziłam przynajmniej 15-20 godzin, choć byłoby znacznie szybciej, gdybym nie pominęła kilku kluczowych szuflad. Dawno nie grałam w nic tak nieprzyjaznego, a jednocześnie coś było w Painscreek takiego – hipnotyzującego, sennego, intrygującego – że nie mogłam się od produkcji oderwać, a po drodze namówiłam na nią kilkoro znajomych. Developerzy musieli w nią włożyć sporo pracy, bo zawartości do znalezienia i powiązań między postaciami jest od groma, co wynagrodziło mi to, że thriller nie zachwyca ani wizualnie (szarość i burość), ani muzycznie (ze cztery utwory na krzyż). Tylko ten rozczarowujący finał…

 


The Shore

PC | Ares Dragonis | thriller • Lovecraft • symulator spacerowicza

Fabuła rozgrywająca się – przynajmniej na starcie – nad morzem, w okolicy latarni morskiej, wywołała we mnie początkowo odczucia te same co niegdyś Dear Esther. I podobnie jak kiedyś produkcji The Chinese Room również The Shore nie skończyłam, choć z kompletnie innych przyczyn. Byłam tu w stanie znieść monotonny voice acting, niedoróbki czy tanie jak piach, niesubtelne nawiązania do Lovecrafta – wielkie macki, obeliski, podobizny Wielkich Przedwiecznych – bo niestety do tego przyzwyczaiła mnie już branża gier. Wystarczyła jednak (uwaga, spoiler!) kolejna z rzędu sekwencja zręcznościowa – uciekanie przez wyglądającą ciągle tak samo jaskinię przed szybszymi od bohatera stworami, które może na chwilę zatrzymać laserem z mało responsywnego artefaktu – oraz informacja od widzów, że jestem dopiero w 1/3 fabuły, bym powiedziała „stop”. Jeśli będę miała ochotę się męczyć, odpalę Dark Souls. Nie wrócę i nie polecam – lepiej bawiłam się przy horrorach Bloobera i No one lives under the lighthouse, co o The Shore świadczy naprawdę fatalnie. Nie bez powodu jedna z negatywnych recenzji na Steamie mówiła o tym, że budżet tej gry to dwa patyki i kamień.

 

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki od ok. 20, a w soboty od ok. 16). Do zobaczenia!


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów387

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze