5
30.08.2021, 17:00Lektura na 5 minut

[Sprawdzam] Kim bylibyście…

…gdyby wasze działania nie miały konsekwencji?


Iza „9kier” Pogiernicka

 


Twelve Minutes

Luis Antonio | PC, XSX, XBO | interaktywny film • przygodowa

 

Bardzo lubię historie rozgrywane w zamkniętych lokacjach i to jeden z powodów, dla których od dawna czekałam na Twelve Minutes – grę, w której bohater próbuje wydostać się z pętli czasowej. Do domu jego i jego żony przychodzi policjant, oskarża kobietę o morderstwo i bardzo brutalnie obchodzi się z małżeństwem, po czym sytuacja się powtarza. Uwikłany w dramatyczną sytuację człowiek próbuje rozwikłać tajemnicę przeszłości i wydostać się z pętli, a jego działania wpływają na to, jak zakończy się kolejny cykl. Co powinien zrobić? Przekonać żonę, że mówi prawdę? A może przygotować pułapkę na policjanta? Twelve Minutes to udany narracyjny eksperyment, jednak mniej udany technicznie. Animacje postaci są drewniane i nie pasują do gry wydanej w 2021, a dialogom zdarza się brzydko nakładać lub przerywać – rozumiem, że problem z rozmowami bierze się z tego, że niektóre z nich są „wyzwalane” przez gracza, a inne zaplanowane z góry, jednak wpływa to negatywnie na odbiór. Wreszcie, choć to akurat oczywiste w grze o pętli czasowej, nietrudno o frustrację i uniewrażliwienie związane z powtarzaniem w kółko tych samych lub podobnych czynności. W moim przypadku najzabawniejsza była chyba sytuacja, w której policjant katował moją żonę, a ja siedziałam w szafie, próbując od dobrych paru minut dodzwonić się na infolinię ubezpieczeń zdrowotnych. Opcji jest sporo, ale interaktywnych obiektów nie tak znowu wiele i z czasem Twelve Minutes zmienia się w próbę znajdowania najlepszego możliwego rozwiązania. Jeszcze gry nie ukończyłam, choć wydaje mi się, że dużo mi nie zostało – postaram się do niej wrócić, bo ciekawi mnie finał, ale minęło już kilka dni od mojej pierwszej i ostatniej sesji z grą i wcale za nią nie tęsknię.

 


Road 96

Digixart | PC, NS | interaktywny film • przygodowa • akcja • podróż

W swojej grze o wypełnionej przygodami podróży w kierunku granicy studio Digixart próbuje pogodzić losowość z fabułą i „filmowością”, co na pierwszy rzut oka może wydawać się nie do osiągnięcia – albo scenariusz się planuje, albo zdaje się na przypadek, ale wtedy trudno panować nad narracją oraz klimatem. W przypadku Road 96 developerzy rozwiązali to tak, że sceny zostały przygotowane z wyprzedzeniem, ale po pierwsze nie da się wszystkich zobaczyć podczas jednego podejścia do gry, po drugie kolejne segmenty kończą się wyborem dalszego sposobu podróżowania (pieszo, na stopa, autobusem, taksówką, a może nawet kradzionym samochodem), a po trzecie interakcje mogą potoczyć się na różne sposoby w zależności od decyzji podjętych przez gracza. Czas spędzony z Road 96 oceniam jako przyjemny, choć w żadnym aspekcie nadzwyczajny – moją ulubioną sceną była ta, w której grałam na puzonie z dziewczyną poznaną w obozie kempingowym. Celem zabawy jest wydostanie się przez granicę z totalitarnego państwa, co nie zawsze wychodzi, i dużą rolę w fabule odgrywa polityka stanowiąca tło dla wydarzeń ze wszystkich sześciu rozdziałów. (To, że cała gra jest komentarzem na temat sytuacji w USA, jest dla mnie oczywiste). Obecnie ogrywam Road 96 po raz drugi i czuję się jak bogini, bo nauczyłam się wcześniej hakowania i wielu innych przydatnych umiejętności – już teraz niektóre sekwencje się powtarzają i na pewno nie skuszę się, aby podejść do gry po raz trzeci, zwłaszcza że poznałam większość historii bohaterów oraz wyczerpałam chyba wszystkie możliwe sposoby wydostania się z kraju. Dużo mam o grze do powiedzenia i podzielę się bardziej szczegółowymi przemyśleniami w kolejnym numerze CD-Action.

 


Behind the Frame: The Finest Scenery

Silver Lining Studio | PC, And, iOS | przygodowa • malowanie

Pierwszy raz usłyszałam o Behind the Frame na tegorocznym E3 i niestety się rozczarowałam. Okazało się, że poza oprawą inspirowaną produkcjami studia Ghibli ma niewiele do zaoferowania – jak na grę o malarstwie, jest zaskakująco mało kreatywna. Przede wszystkim nie pozwala, w przeciwieństwie do takiego SuchArt czy Passpartout: The Starving Artist, stworzyć czegoś własnego, tylko każe uzupełniać nieistotne drobiazgi takie jak słońce czy parasole. Motyw malarstwa, mający przecież duży potencjał, wykorzystuje do opowiedzenia liniowej historii, która – i to mój drugi zarzut – okazuje się króciutka, rozpisana na jakieś półtorej godziny. Łamigłówki są proste, oderwane od świata gry, bo nie ma żadnego powodu, by znajdowały się w mieszkaniu, i nie bronią się, nawet jeśli potraktuje się je jako metaforę. Popołudnie z grą było w porządku, ale to typowy średniak, bez którego moje życie nie byłoby wcale uboższe. Ładnie animowany i udźwiękowiony, ale to za mało, bym chciała poświęcać na Behind the Frame osobną szufladę w tej części mózgu, która przechowuje wspomnienia o grach. W kolejnym numerze CD-Action na pewno pojawi się moja recenzja.

 

„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI

Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do czwartku od ok. 13, w piątki i soboty od ok. 16). Do zobaczenia!


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów386

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze