Star Citizen: TYSIĄC. PIĘĆSET. ZŁOTYCH. ZA. STATEK!
Za raptem 400 $ możecie pokazać krewnym i znajomym, jak się wożą próżniacy z próżni. Taki zakup to zresztą znakomity pomysł, bo przysłuży się on dalszemu rozwojowi tytułu, który przecież zebrał dzięki finansowaniu społecznościowemu nędzne osiemdziesiąt cztery miliony dolarów.
Nie, Genesis Starliner nie leczy raka, a jego pojawienie się raczej nie sprowokuje Nicki Minaj do zakończenia kariery. To po prostu bajecznie luksusowy krążownik, który możemy nabyć przez ograniczony czas. Poza możliwością przewiezienia ośmiu członków załogi i pomieszczenia czterdziestu pasażerów, możemy sobie nasze cacko dość swobodnie personalizować. Wybaczcie, jest jeszcze za wcześnie na sarkazm, stąd po prostu oddajmy głos twórcom, którzy uzasadniają swój pomysł tak:
Stworzyliśmy wiele tradycyjnych statków: wszystkie myśliwce, bombowce, okręty bojowe i transportery odgrywają naturalną rolę w gameplayu pogrążonego wojną świata. ... Ale Starlinerem wprowadzamy coś nowego: statek, który nie ma oczywistego stylu gry.
Słowem: cywilny transporter kosztujący tyle, że aspirująca firma przewozowa już na starcie wchodzi na rynek z długami. Drobna przedsiębiorczość otrzymała cios z najmniej spodziewanej strony.
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.