12
9.01.2019, 11:29Lektura na 2 minuty

Wii U: Konsolę można uznać oficjalnie za przedmiot kolekcjonerski

Ceny za zaplombowane pudełka sięgają absurdu.


Stanisław „Wokulski” Falenta

Wii U kiepsko poradziła sobie na rynku, sprzedając się sześć razy gorzej niż przenośny 3DS. Nikły sukces poszedł w parze z szybkim wycofaniem konsoli z produkcji – jej wytwarzanie zakończono w styczniu 2017, nieco ponad cztery lata po premierze urządzenia. Wszystko wskazuje na to, że Wii U można już postrzegać w kategoriach przedmiotów kolekcjonerskich.

Po krótkim okresie, w którym Wii U można było zgarnąć za niedużą kwotę i cieszyć się grami tańszymi niż remastery na Switcha, ceny nierozpakowanych konsol zaczęły wyraźnie rosnąć. Przypomnijmy, że w momencie premiery sugerowana cena detaliczna modelu 32 GB wynosiła w USA 350 dolarów, zaś w Polsce konsolę można było dorwać za około 1400 zł (później ceny znacząco spadły, nawet do nieco ponad tysiąca złotych).

A jak sytuacja wygląda teraz? Amerykanie donoszą, że kupienie „nówki sztuki” wiąże się z wydatkiem co najmniej... 700 dolarów. Właśnie tyle życzy sobie Amazon za fabryczny, nieużywany egzemplarz konsoli z jedną grą. Wchodząc głębiej w las, przecieramy oczy ze zdumienia, bowiem niektóre bundle potrafią sięgnąć astronomicznych kwot pokroju 850 dolarów. Wśród nich znajdują się zarówno limitowane edycje z dwiema grami, jak i całkowicie zwyczajne, niewyróżniające się bundle (jak na przykład czarna wersja 32 GB bez gry, za którą przyjdzie nam zapłacić 799 dolarów). Jeszcze gorsza sytuacja panuje na eBayu, gdzie zbliżone oferty składają nie sklepy, lecz prywatni użytkownicy. Do największych perełek zaliczyłbym przybyły prosto z fabryki i zaplombowany... szary karton zawierający dwa świeżutkie, niedotknięte niczyimi rękami egzemplarze konsol z Mario Makerami. Cena? Jedyne 1499 dolarów. U nas 1500 trzeba wydać na droższe Switche – tyle że złotych, a nie dolarów. 

No właśnie, jak sprawa ma się u nas? Liczyliśmy, że w związku ze znaną wszystkim popularnością Nintendo w Polsce ostaną się u nas jakieś niedobitki. Niestety, byliśmy w błędzie. Bez szukania po odległych sklepach online nie ma mowy o zakupie nowej konsoli w rodzimej walucie. No, chyba że sięgniemy na stronę amazon.de realizującą z wielką łaską dostawy do Polski. Tam najtańszy bundle (którego zostały dwie sztuki) kosztuje nieco ponad 570 euro. Ktoś chętny?


Czytaj dalej

Redaktor
Stanisław „Wokulski” Falenta

Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.

Profil
Wpisów1004

Obserwujących8

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze