10
15.06.2019, 20:05Lektura na 2 minuty

Square Enix myśli o własnej usłudze abonamentowej bądź streamingowej

Być może dzięki temu w klasyki z NES-a zagramy na nowocześniejszych platformach.


Paweł „Cursian” Raban

Ostatnie E3 ostatecznie dało nam do zrozumienia, że obecne już od jakiegoś czasu na rynku usługi, w ramach których dostęp do określonej bazy gier zyskujemy opłacając miesięczny abonament, będą zyskiwać na znaczeniu. Microsoft wystartował z pecetową wersją Xbox Game Pass, a Ubisoft planuje od września udostępnić Uplay+, który docelowo ma nam pozwolić zagrać między innymi w Ghost Recon: Breakpoint i Watch Dogs: Legion w chwili premiery. Na to nakłada się też streaming gier, czego przykładem może być Google Stadia.               

Square Enix zdaje sobie sprawę z nowych trendów i nie zamierza zostawać w tyle. W rozmowie z portalem GameInformer prezes firmy, Yosuke Matsuda, zapewnił, że jego ekipa pracuje nad podobnymi rozwiązaniami, a szczególny nacisk położony zostanie na upowszechnienie starszych gier w tym tych pamiętających jeszcze czasy NES-a.


Zmierzamy w tym kierunku kilkoma drogami. Tę prośbę słyszymy bardzo często. Nasze duże gry, a przynajmniej ich większość, wciąż dostępne są w wersjach, w które można grać do dziś. Ciężko pracujemy nad tym, by dało się też bawić przy bardziej klasycznych produkcjach, w które można było grać na NES-ie. Wystartowaliśmy z wewnętrznym projektem, mającym na celu przygotowanie portów na różne platformy. Oczywiście z czasem zamierzamy rzecz jasna przyjrzeć się usługom abonamentowym i streamingiowym, więc poszukujemy możliwości stworzenia naszego własnego kanału. (…)Uważam, że każdy idzie w tym kierunku, więc chcemy być proaktywni w rozważaniu takich opcji. Nie wiemy, czy będzie to usługa abonamentowa, ani jaką formę przyjmie, ale chcemy wypromować nasz katalog.


Problem w przypadku wspomnianych przez Matsudę klasyków może jednak stanowić fakt, że Square Enix nie ma pojęcia, gdzie znajdują się kody źródłowe części z nich:


Wstyd to przyznać, ale w niektórych przypadkach nie mamy już pojęcia, gdzie znajdują się kody źródłowe. Czasem ich odnalezienie jest niezwykle trudne, bo w tamtych czasach po prostu je kończyłeś (gry – dop. red.), wypuszczałeś na rynek i tyle – nie myślałeś o tym, jak sprzedasz je po jakimś czasie. Czasem klienci pytają „Dlaczego nie wypuściliście jeszcze tego (konkretnej gry – dop. red.)?”. Prawda jest taka, że nie mamy pojęcia, gdzie się podziała.


Matsuda nie sprecyzował, jakich konkretnie tytułów dotyczy wspominany problem, jednak zdradził, że czasem zapomniane gry znajdują się w niespodziewanych okolicznościach. W jednym z przypadków kod źródłowy zachował się na komputerze byłego pracownika firmy. Wielbiciele retro nie powinni więc tracić nadziei.


Redaktor
Paweł „Cursian” Raban

Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.

Profil
Wpisów3207

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze