Disney+ do końca listopada zgromadził prawie 25 milionów subskrybentów
Do Netfliksa więc jeszcze sporo mu brakuje, ale warto pamiętać, że mówimy o niespełna trzech tygodniach na rynku i ledwie kilku krajach mających dostęp do usługi.
Premiery platformy streamingowej Disneya nie mógł przegapić nikt, kto w ostatnich tygodniach spędził w internecie chociaż chwilę. Wszystko za sprawą debiutującego wraz z nią „Mandalorianina” i przekleństwa, jakim stał się baby Yoda. Ten sympatyczny stwór (aż zbyt sympatyczny) atakuje nas zewsząd, nie pozwalając zapomnieć o tym, że na start Disney+ w naszym kraju przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać.
Na świecie jednak konkurent Netfliksa radzi sobie świetnie. Analitycy z Cowen & Co. (za Variety) oszacowali, iż od 12 listopada do końca miesiąca nową platformę wybrały aż 24 miliony osób (niektóre wcześniejsze przewidywania zakładały, iż dopiero w 2020 osiągnie ona bazę 20 milionów użytkowników). Dodatkowo firma informuje, że premiera Disney+ zachęciła ok. miliona widzów do zrezygnowania z usług Netfliksa (z łącznej liczb ok. 150 milionów – niby więc niedużo, ale przecież u debiutanta wciąż jest niewiele nowości). Popularność Plusa jeszcze wzrośnie, gdy w ofercie pojawią się w końcu oczekiwane seriale superbohaterskie – na pierwszy ogień pójdzie „The Falcon and the Winter Soldier”.
Jednocześnie Cowen & Co. zauważa, że ok 1/3 użytkowników otrzymała roczny dostęp do platformy w ramach umowy z operatorem komórkowym Verizon, co z pewnością poprawia osiągane przez nią wyniki.
Przypomnijmy, że wspomniana usługa streamingowa dostępna jest na razie tylko w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Holandii, Australii, Nowej Zelandii i Puerto Rico. W „wybranych krajach Europy” (obawiam się, że Polska może się w nie nie wliczać) trafi w marcu 2020; reszta kontynentu czy Ameryka Południowa poczekają na nią do późnego 2020 lub wręcz 2021.
