rek

Hearthstone: 115 złotych za jedną diamentową kartę

Mimo że jest to przedmiot kosmetyczny, gracze Hearthstone'a nie są zbyt zadowoleni z decyzji.

Blizzard nigdy nie stronił od pieniędzy. Abonamentowy World of Warcraft z opłatami za klonowanie postaci i dodatki do tegoż, mikropłatności w Hearthstone, sprzedaż niedopracowanego Reforged… Tym razem studio postanowiło wykonać ruch zbliżony do ostatnich poczynań Rockstara z GTA+: sprawdzić, jak wielka jest wytrzymałość tej części społeczności, która wydaje setki złotych na wirtualne przedmioty w ich grze. 

Efektem tych „starań” jest diamentowy Drek’Thar. Jest to ulepszona kosmetycznie wersja darmowej, złotej lub normalnej karty o tej samej nazwie. Tę „gorszą” można znaleźć w paczce lub otrzymać za darmo podczas specjalnego eventu. Nowy diamentowy wariant kosztuje zaś, bagatela, 115 złotych (24,99 euro) lub 3000 golda (nad pozyskaniem którego trzeba spędzić naprawdę szmat czasu).

https://twitter.com/HSTopDecks/status/1511451364102230016

Pomimo że przedmiot nie zapewnia przewagi podczas gry, wzbudził sprzeciw graczy. Zauważają oni, że klasa diamentowa nie była nigdy wcześniej oferowana za tak horrendalne sumy, a także że „Blizzardowi chyba coś się pomyliło z kolekcjonowaniem fizycznych kart”. Co więcej, można ją kupić do 25 kwietnia – a więc studio bawi się przy okazji zjawiskiem FOMO (lękiem przed przegapieniem czegoś, co zaraz zniknie).

Diamentowe karty istnieją w grze od roku. Jest ich dosłownie kilkanaście, a dotychczas każda z nich była oferowana albo jako przedmiot niezwykle rzadki, albo jako wyjątkowa nagroda.

5 odpowiedzi do “Hearthstone: 115 złotych za jedną diamentową kartę”

  1. Hm.. Chyba jednak warto stosować zasadę która proponuję by unikać wyrażeń o których się słyszało, a których się nie rozumie.

    To o czym pisze redaktor to nie FOMO. To jest ograniczenie podaży, z FOMO poza możliwą obawą, że się przegapi możliwość zakupu nie ma nic wspólnego.

    • Nie zgadzam się – określenie „FOMO” jest szerokie i jak najbardziej pasuje do tej sytuacji

    • Określenie FOMO jest jasno sprecyzowane (icd-10) i w ogóle nie pasuje do sytuacji. Ale prawo do niezgody ma oczywiście każdy. 🙂

    • Słowa w języku potocznym mogą mieć dodatkowe znaczenia i jedno z takich znaczeń pasuje do opisywanej sytuacji. Podobnie jeśli ktoś nazwie kogoś innego „idiotą”, to nie znaczy, że uważa, że taki osobnik DOSŁOWNIE jest dotknięty przypadłością, którą dawniej nazywano „idiotyzmem”, tylko że po prostu postępuje w głupi sposób.

  2. HS jeszcze istnieje? Myślałem że od 2 lat gra się tam tylko w te battlegroundy…

Dodaj komentarz