Twórca Thorgala żałuje współpracy z Mighty Koi. Rosiński: „Czuję się oszukany i rozgoryczony"
Grzegorz Rosiński przekazał redakcji CD-Action oficjalne oświadczenie w sprawie współpracy z Mighty Koi.
W związku z coraz większymi wątpliwościami dotyczącymi procesu tworzenia gry na podstawie serii komiksów o Thorgalu, Grzegorz Rosiński zdecydował się za pośrednictwem redakcji CD-Action wydać oświadczenie. Zamieszczamy je poniżej w całości:
Z wielkim smutkiem i ogromnym poczuciem rozczarowania obserwuję, jak projekt gry wideo Thorgal, który miał być wielkim krokiem w historii tej serii, został uwikłany w chaos i niepewność wywołane przez studio Mighty Koi.
Kiedy udzielałem licencji na grę, wierzyłem, że powierzam swoje dzieło ludziom, którzy potraktują je z należytym szacunkiem, profesjonalizmem i odpowiedzialnością. Dziś czuję się oszukany.
Nie ukrywam, że wiele osób pyta mnie, jak mogłem zgodzić się na powierzenie praw do Thorgala firmie, która w momencie podpisania umowy nie miała żadnego doświadczenia w branży gier wideo. I ja sam zadaję sobie dziś to pytanie.
Z przekazanych mi deklaracji ustnych i pisemnych pana Marcina Grzegórskiego poprzedzających negocjacje i podpisanie umowy wynikało, że Mighty Koi (wtedy się nazywało 4Gate) to studio o imponującej wycenie, rozważające debiut giełdowy, posiadające szereg praw IP oraz rozwijające projekty oparte na znanych markach. Te informacje sprawiały wrażenie rzetelnych i profesjonalnych. W tamtym momencie wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z ambitnym studiem, które ma pełne zabezpieczenie finansowe i jest gotowe na realizację projektu na najwyższym poziomie.
Niestety, wraz z upływem czasu okazało się, że żadna z tych informacji nie miała pokrycia w rzeczywistości, a studio nigdy nie osiągnęło deklarowanej wartości ani nie posiadało licencji do wymienionych IP.
Czuję się oszukany i rozgoryczony. Jestem artystą, a nie biznesmenem. Kierując się dobrą wiarą, zaufałem i uwierzyłem w zapewnienia, że studio dysponuje środkami i strukturą potrzebną do realizacji tego projektu. Dziś widzę, jak bardzo wykorzystano moje zaufanie.
Nie mam pełnej wiedzy o sytuacji wewnątrz Mighty Koi, ale jedno jest dla mnie jasne – niepokoi mnie brak przejrzystości, brak jednoznacznych dowodów na istnienie deklarowanych inwestycji i obiecanych zasobów. Mam nadzieję, że ta sprawa zostanie natychmiast wyjaśniona, a jeśli potwierdzi się, że Mighty Koi nie jest w stanie ukończyć tego projektu, konsekwencje muszą być wyciągnięte jak najszybciej.
Jest mi niewiarygodnie przykro, że Thorgal został uwikłany w tak niepewną i rozczarowującą sytuację. Ta postać i jej historia zasługują na lepsze traktowanie.
Grzegorz Rosiński
Twórca i współwłaściciel praw do IP Thorgal
Wraz z Karolem Laską od dawna przyglądaliśmy się sytuacji wewnątrz Mighty Koi, o czym możecie przeczytać w przygotowanym przez nas reportażu opisującym ostatnie sześć lat działalności firmy Marcina Grzegórskiego i Karoliny Majdzińskiej.
Thorgal to kultowa seria komiksowa napisana przez Jeana Van Hamme’a oraz narysowana przez Grzegorza Rosińskiego. Osiągnęła ogromny sukces nie tylko na rynku frankofońskim, ale do dzisiaj bardzo ciepło wspomina się ją również w Polsce.
W marcu 2024 roku ukazał się pierwszy zwiastun gradaptacji wspomnianej serii, a odpowiedzialne za nią studio Mighty Koi obiecywało rywalizację m.in. z Wiedźminem. Pierwszy zwiastun został opublikowany na oficjalnym kanale IGN.
Niestety od kilku miesięcy pojawiało się coraz więcej głosów mówiących o trudnej sytuacji studia. Jako pierwszy publicznie podał to do wiadomości kompozytor Michał Korniewicz, który oskarżył Marcina Grzegórskiego oraz Karolinę Majdzińską, szefostwo Mighty Koi, o niewypłacenie pensji. Grzegórski zarzekał się wówczas, że spłata nastąpi w ciągu tygodnia i tak rzeczywiście się stało, co potwierdził Michał Korniewicz na swoim profilu na LinkedInie.
Braki w wypłatach nie dotyczyły jednak wyłącznie jego osoby, co później opisała Strefa Inwestorów. Z relacji anonimowych pracowników wynikało, że zawarta miała zostać ugoda między zatrudnionymi oraz szefostwem Mighty Koi, jednak jej termin płatności minął, a wówczas nikt nie zobaczył żadnych środków.