Pixel-box, czyli polski Loot Crate
Paczuszek, które co miesiąc wprawiają w zachwyt* swoich subskrybentów jest wiele, ale mają to do siebie, że albo nie docierają do Polski, albo docierają, ale za ogromną opłatą, albo wręcz powstają w Polsce, ale nie są nijak związane z tematami „nerdowymi” ani „gejmingowymi” (przepraszam).
Pixel-box ma to zmienić, bo jest polski, growo-komiksowo-popkulturowy i kosztuje mniej niż większość tego typu pudełek. Sprawdźcie sami zresztą.
* No, powiedzmy, bo różnie to bywa. Ze względu na to, że nie wiemy przed zasubskrybowaniem, co znajdzie się w kolejnej paczce, nietrudno o zawód. A nawet zawodzenie. Jak będzie w przypadku Pixel-boxa – sprawdzimy i odpowiednio zrelacjonujemy, jak już dostaniemy swój egzemplarz. Możecie w tej chwili obejrzeć trochę unboxingów na YouTube, ale z podjęciem decyzji wstrzymałbym się do tych właściwych – te paczki były czysto promocyjne i miały taką zawartość, że aż trudno uwierzyć, że poziom zostanie utrzymany.
Mnie najbardziej niepokoją te Popy pojawiające się na obrazkach promocyjnych. Ale za tetrisowe naklejki oddałbym resztki honoru.
