Stagnacja graficzna i zabójczy ray tracing. Recenzja techniczna Call of Duty: Black Ops 7

Stagnacja graficzna i zabójczy ray tracing. Recenzja techniczna Call of Duty: Black Ops 7
Mikołaj "mikos" Łaszkiewicz
Call of Duty: Black Ops 7 trafiło na rynek nieco ponad rok po całkiem udanej „szóstce”. Pod kątem technicznym nie oferuje co prawda w zasadzie niczego nowego, ale za to włączenie jednej z dostępnych opcji sprawia, iż liczba fps-ów spada niemal trzykrotnie.

Muszę przyznać, że nie wyczekiwałem Call of Duty: Black Ops 7 z wypiekami na twarzy: do tej pory futurystyczne części serii przemawiały do mnie najmniej (no, może poza całkiem fajnym Advanced Warfare). Po pierwszych zwiastunach byłem też nieco sceptycznie nastawiony do strony technicznej gry, nie wyglądało bowiem, żeby od premiery Call of Duty: Black Ops 6 wiele się zmieniło. I wiecie co? Miałem rację. BO7 nie jest niemal żadnym krokiem naprzód, jeśli chodzi o oprawę graficzną. Za to znajdziecie tu jedno ustawienie, które położy na kolana nawet RTX-a 5090. Brzmi zabawnie? To dobrze, bo dokładnie tak jest.

Ray tracing dla nikogo

Call of Duty: Black Ops 7 testowałem na całkiem mocnym pececie wyposażonym w procesor AMD Ryzen 7 9800 X3D, kartę graficzną Nvidia GeForce RTX 5070 Ti oraz 32 GB pamięci RAM. Bawiłem się, korzystając z monitora ultrapanoramicznego w rozdzielczości 3440 × 1440 pikseli, najwyższych możliwych detali i upscalingu DLSS w trybie jakości (model transformer).

Trudno się dziwić, że gra wygląda łudząco podobnie do swojej poprzedniczki – korzysta z dokładnie tego samego silnika IW 9.0. Twórcy zresztą niespecjalnie chwalili się stroną graficzną tego tytułu przed premierą, skupiając się bardziej na ulepszeniach gameplayu i nowych mapach do gry wieloosobowej.

Znajdziemy tu jednak pewną nowość, której nie było w Call of Duty: Black Ops 6 – ray tracing. Śledzenie promieni w BO7 ma dwa poziomy – niskie i wysokie. Jak wypadł mój sprzęt w praktyce? Cóż, z włączonym ray tracingiem (poziom wysoki) jest wręcz katastrofalnie. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ta opcja była aż tak wymagając – wydaje mi się, że tutaj po prostu nie warto jej aktywować. I to niezależnie od tego, na jakim sprzęcie gracie.

By zweryfikować swe odczucia, uruchomiłem wbudowane narzędzie do pomiaru wydajności i… dosłownie nie wiedziałem, co powiedzieć. Myślałem, że to jakaś pomyłka: wynik wynosił średnio 48 klatek na sekundę. Natychmiast oczywiście zacząłem sprawdzać, czy przypadkiem nie włączyłem np. jakiegoś ogranicznika lub czy są na pewno w najnowszej wersji. Rzuciłem nawet okiem na ustawienia komputer w poszukiwaniu aktywnego trybu oszczędzania energii. Nic z tych rzeczy: kilka restartów później nadal widziałem taki sam wynik.

Coś mi jednak mówiło, że powinienem spróbować powtórzyć test z wyłączonym ray tracingiem – miałem nadzieję, że być może w ten sposób zyskam te dodatkowe 12 klatek i dobrnę do „magicznej szcześćdziesiątki”. Okazało się, że jest… nawet lepiej. Bez aktywnych technik śledzenia promieni światła moim oczom ukazało się średnio… 128 klatek na sekundę. To niemal 2,7 razy więcej ramek niż miałem wcześniej. Szybki research w sieci upewnił mnie, że to nie tylko mój problem i w zasadzie każdy, nawet posiadacze RTX-a 5090, borykają się z dokładnie takim samym kłopotem.

Co ciekawe, włączenie ray tracingu nie zmienia zbyt wiele w jakości oprawy graficznej. Wbrew temu, co sugerują potężne spadki wydajności, to nie jest path tracing, a jedynie podstawowa implementacja tej techniki – co przekłada się na fakt, że dobrze tu np. wyglądają odbicia. W praktyce jedyną wadą gry z wyłączonym RT jest jednak jedynie większy „szum” na powierzchniach, które odbijają światło, ale w chaosie gry wieloosobowej i tak trudno to dostrzec. Zdecydowanie więc decydowanie wyłączyć te graficzne fajerwerki. No, chyba że naprawdę lubicie mieć mało fps-ów w sieciowej strzelance.

Od strony graficznej jest przyzwoicie, ale to tyle

Czasy, w których nowe Call of Duty było jakimś wyznacznikiem jakości oprawy graficznej, już dawno przeminęły. Widać, że twórcy skupiają się teraz w zasadzie wyłącznie na tym, żeby ich gra działała dobrze z możliwie najszerszą gamą sprzętów i wyglądała przy tym nie gorzej od konkurencji.

To podejście działa częściowo. Grając w Call of Duty: Black Ops 7, nie powiedziałbym, że to brzydki czy kiepsko wyglądający tytuł. Wrogowie są dobrze animowani, skala gry jest naprawdę duża, a całość ma taki kinowy „vibe”. Podczas rozgrywki wyróżniają się dobrej jakości tekstury broni, podłoża oraz duża gęstość obiektów mieszczących się w kadrze (trawy, beczki, worki z piaskiem i wszystkie dodatki porozrzucane na polu bitwy). Najbardziej jednak podobają mi się mapy zimowe – z ich realistycznie odkształcającym się śniegiem i po prostu ładnym otoczeniem.

Cała reszta jednak już w zasadzie od zeszłego roku się nie zmieniła. Gdyby nie futurystyczny setting, bardzo trudno byłoby mi rozróżnić, z jakiej gry pochodzi dany screen. Ośmieliłbym się nawet stwierdzić, że jeśli chodzi o szatę graficzną, to od czasu Call of Duty: Modern Warfare 2 z 2022 roku zmieniło się niewiele.

Wspomniałem już wyżej, że na ekranie widoczny jest pewien „szum”, który rzuca się w oczy głównie na powierzchniach odbijających światło – takich jak kafelki, szyby i rozmaite metalowe elementy. Dla mnie efekt ten przypomina nieco zbyt mocno podkręcone ziarno filmowe w niektórych grach i w zasadzie identyczny problem miałem kilka lat temu z Cyberpunkiem 2077 z wyłączonym ray tracingiem. Niestety nie znalazłem kombinacji ustawień, która pozwoliłaby się tego pozbyć.

Dość przeciętnie wyglądają też elementy gry takie jak roślinność (dosyć płaska) czy bardzo generyczne i mało różnorodne twarze przeciwników. To samo tyczy się zresztą wyglądu samych bohaterów, efektów pogodowych czy bardzo podstawowego systemu destrukcji otoczenia. Nie ma tu również zbyt wielu nowości w kwestii oświetlenia, które nadal wypada przeciętnie.

Największą różnicą pomiędzy niskimi a wysokimi detalami są tutaj cienie i odbicia. Gdy na tych pierwszych graficznych znikają niemal całkowicie, gra wygląda dużo bardziej „płasko”. Zdecydowanie polecam grać na ustawieniach co najmniej „średnich” – zejście niżej powoduje, że Call of Duty: Black Ops 7 prezentuje się jak tytuł poprzedniej generacji.

Mówiąc zaś nawiasem, gdy już dostosujecie ustawienia do własnych upodobań, to zdecydowanie polecam skorzystać ze wspomnianego wcześniej narzędzia do pomiaru wydajności. Jest ono na tyle dobre, że pokazuje w naprawdę miarodajny sposób, na ile klatek animacji w ciągu sekundy można liczyć podczas intensywnej rozgrywki wieloosobowej.

PS5 Pro wypada naprawdę dobrze, a Xbox Ally X zaskakuje

Po testach na pececie postanowiłem sprawdzić, jak Call of Duty: Black Ops 7 radzi sobie na innych sprzętach.

Dużym i pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, jak nowy CoD działa i wygląda na PlayStation 5 Pro. W przypadku konsoli Sony do wyboru mamy dwa tryby wydajności: 60 i 120 fps. Oba sprawują się doskonale. W przypadku 60 fps nie uświadczycie w zasadzie żadnych spadków, a rozdzielczość – niezależnie od tego, co dzieje się na ekranie – będzie bardzo wysoka (około 1440p upscalowane do 4K). Po przejściu na opcję 120 fps zauważycie od razu, że liczba pikseli nieco spada – w okolice 1080p, a płynność utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Nie zawsze mamy 120 klatek na sekundę, czasem framerate spada do ok. 115 fps, jednak w połączeniu z VRR robi to naprawdę dobre wrażenie. Co jednak najważniejsze – na PS5 Pro nie zauważyłem aż takiego „szumienia”, jak na pececie. Obraz wydaje się tu stabilniejszy, przez co grało mi się nawet przyjemniej niż na komputerze.

Także pod kątem jakości oprawy graficznej PS5 Pro wypada bardzo dobrze. Trudno mi znaleźć jakiś bezpośredni odpowiednik tych ustawień na PC, ale jest to zapewne coś na poziomie wysokich z domieszką ekstremalnych (w kwestii tekstur czy odbić).

Call of Duty: Black Ops 7 pozytywnie zaskakuje także na handheldzie ROG Xbox Ally X, gdzie w rozdzielczości 1080p, z wykorzystaniem FSR 3 (balans) i ustawień na poziomie wysokim możemy bawić się w płynnych 60 klatkach na sekundę. Generalnie nie zaobserwowałem też żadnych większych spadków, a rzadkie zejścia poniżej wspomnianej granicy skutecznie zamaskował VRR. Jeśli z kolei chcecie bawić się, mając do dyspozycji 120 fps, to musicie już skorzystać z ustawień niskich, nawet tu jednak nie doświadczycie pożądanej stabilności. W przypadku Xboxa Ally X celowałbym więc raczej w 60 fps. I nie, nawet nie próbujcie włączać ray tracingu.

To nie jest rok COD-a

Po kilkunastu godzinach spędzonych z Call of Duty: Black Ops 7 mogę śmiało stwierdzić, że pod kątem technicznym jest to tytuł dość przeciętny. Oprawa graficzna nie wyróżnia się na tle poprzednich części, optymalizacja pozostała mniej więcej na tym samym poziomie, a opcja ray tracingu – przynajmniej w momencie pisania tego tekstu – wygląda jak nieśmieszny żart.

Twórcy ewidentnie nie stawiali warstwy wizualnej na pierwszym miejscu i widać, że Call of Duty: Black Ops 7 jest po prostu bezpieczną, bardziej futurystyczną wersją „szóstki” bez żadnych przełomowych rozwiązań. Cieszyć się można z bardzo dobrej edycji na konsole – a jak zapewne pamiętacie, w przeszłości bywało z tym różnie, szczególnie już w czasach PS4. Z kolei w kwestii optymalizacji na PC możecie spokojnie przyjąć, że jeśli Call of Duty: Black Ops 6 czy Modern Warfare 3 działały u Was dobrze, to w tym wypadku będzie tak samo – o ile nie włączycie śledzenia promieni światła.