Twórca świetnej animacji ze świata Marathona: „Nie wierzę, że doszliśmy do momentu, w którym muszę to mówić, ale to nie jest AI”

Twórca świetnej animacji ze świata Marathona: „Nie wierzę, że doszliśmy do momentu, w którym muszę to mówić, ale to nie jest AI”
Avatar photo
"Sam Goldman"
Twórca genialnego filmu krótkometrażowego zabiera głos w sprawie oskarżeń o użycie sztucznej inteligencji.

Ostatnie miesiące dla Bungie nie są łatwe. Początkowe, delikatne zapowiedzi sugerujące powrót Marathonu zamieniły się w całkiem niezłą kampanię marketingową, zapowiadającą powrót nieco już zakurzonej marki. Problem w tym, że sama gra okazała się extraction shooterem, co wielu przyjęło z rozczarowaniem, ale ostatnie sukcesy Arc Raiders jasno pokazują potencjał gatunku. Jednym z najjaśniejszych punktów zapowiedzi Marathonu był trwający około 10 minut film, w którym usłyszeliśmy znanych z wielu gier, filmów i serialów aktorów, m.in. Eliasa Toufexisa, Bena Starra czy Nikę Futterman. Krótkometrażówka łączy muzykę klasyczną z futurystycznymi klimatami Marathonu i przeplata fragmenty spokojniejsze z dynamiczną strzelaniną i wartką akcją. Biorąc pod uwagę to, że rok nieuchronnie zbliża się do końca, można spokojnie założyć, że była to jedna z lepszych animacji 2025, w czym niemałą zasługę miał jej twórca, Alberto Mielgo, kojarzony przede wszystkim z antologią „Miłość, śmierć i roboty”.

Każda sekunda materiału została przygotowana z ogromną dbałością o szczegóły i to raczej widać. W tym roku generatywna sztuczna inteligencja zrobiła ogromne postępy, będąc teraz zdolną do całkiem sprawnego małpowania rzeczywistości i tworzenia krótkich ujęć bez widocznych na pierwszy rzut oka, typowych dla AI potknięć. Mimo że wygenerowane treści zalewają social media i platformy wideo, ciągle dosyć łatwo jest odróżnić je od pracy ludzi, jednak Mielgo musi mierzyć się z oskarżeniami o stworzenie filmu z uniwersum Marathona za pomocą właśnie AI. Reżyser właśnie skomentował całą sprawę:

Nie wierzę, że doszliśmy do momentu, w którym muszę to mówić, ale to nie jest AI. Wszystko, co widzicie w tym filmie, czyli obrazy na ścianach, animacje, elementy dwuwymiarowe i trójwymiarowe, kompozycja i wiele więcej, powstało dzięki pracy ogromnego zespołu: dokładnie 155 niesamowitych osób, inwestujących w to mnóstwo godzin, dni i miesięcy.

Alberto Mielgo

Do posta na Instagramie reżyser dołączył kilka ujęć ze swojej produkcji, kończąc wiadomość pokrzepiającym przekazem o tym, że sztuczna inteligencja nie odbierze ani jemu, ani nam radości z tworzenia.

Popularyzacja narzędzi do (nazywajmy rzeczy po imieniu) generatywnego okradania innych zaszła tak daleko, że wielu ludzi automatycznie uznaje CGI za coś wyplutego przez AI. Przy czym przypadek Marathona jest o tyle specyficzny, że Bungie już po raz kolejny zostało przyłapane na kradzieży assetów, a pokrętne tłumaczenia developerów sprawiły, że gracze są o wiele bardziej podejrzliwi, niż w przypadku wspomnianego wcześniej Arc Raiders. Przypominam, że dzieło Embark Studios otwarcie wykorzystuje sztuczną inteligencję, co nie przeszkadza mu w zbieraniu niemal samych pozytywnych ocen.

Ostatnie wieści z Bungie nie były zbyt dobre; najpierw masowe zwolnienia, w wyniku których pracę straciło ponad 200 osób, potem skrajnie negatywny odbiór zmian w Destiny 2, a ostatnio bardzo jednoznaczne komentarze Sony. Jeśli firma faktycznie jest w tak kiepskiej kondycji, to ostatecznie obraz Mielga może być jedynym, co nam po nowym Marathonie zostanie. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, to polecam: