Nie tylko Wukong – oto 7 intrygujących gier z Chin, które warto dodać do swojej listy życzeń
Kill The Shadow
Gatunek: przygodówka z elementami RPG | Twórcy: Shadowlight | Termin premiery: nieznany | Czy zawiera elementy AI: nie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
NeoWiz, czyli południowokoreańska firma odpowiedzialna za produkcję Lies of P, wzięła sobie ostatnimi czasy za cel zaopiekowanie się co bardziej interesującymi produkcjami niezależnymi z Dalekiego Wschodu. Odpowiednie środki i pomoc wydawniczą zaoferowała m.in. szanghajskiemu studiu Shadowlight – autorom ambitnego tytułu, którego demo pokazano już podczas Steam Next Fest.
Kill the Shadow to przygodówka z elementami RPG, rozgrywana z perspektyw kilku postaci o określonych charakterach. Wszystkich bohaterów łączy wielowarstwowa, mroczna intryga, a rzecz dzieje się w neonowym, zatłoczonym, spolaryzowanym społecznie mieście. Główny wątek odkrywamy za sprawą ulokowanego po prawej stronie ekranu – śladami Disco Elysium – okna dialogowego, a akcja jest prezentowana za pomocą spektakularnego wizualnie stylu HD-2D, z dwuwymiarowymi modelami postaci wplecionymi w trójwymiarowe tła. Fani gęstych kryminałów, assemble!
Rubinite
Gatunek: soulslite, RPG akcji | Twórcy: Cup Dog Games | Termin premiery: 2. kwartał 2026 | Czy zawiera elementy AI: nie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Już sam Black Myth: Wukong pokazywał, że chińscy developerzy cenią sobie koncepcję boss rusha, a więc gry opartej głównie na starciach z twardszymi przeciwnikami, jednym po drugim (choć oczywiście w produkcji Game Science walczyło się po drodze i z żałośnie miękkimi adwersarzami). Niezależne Cup Dog Games chce w pełni postawić na wymagające pojedynki z „szefami”, a podąża śladami choćby takiej – przez wielu już pewnie zapomnianej – perełki jak Titan Souls.
Przytoczony tytuł stawiał przede wszystkim na konfrontacje, w których mogliśmy pokonywać bossa jednym uderzeniem, jeśli tylko odkryliśmy wrażliwy punkt danego delikwenta. W Rubinite poznawanie słabości oponentów również ma pierwszorzędne znaczenie, choć wraże kreatury dysponują paskami zdrowia i trzeba im poświęcić nieco więcej czasu niż w dziele Acid Nerve. Niemniej za sprawą mechaniki Skupienia będziemy w stanie zlokalizować pięty achillesowe potworów w celu wykonania przebijających, a co za tym idzie – skuteczniejszych ataków. Przekłada się to w praktyce na taktyczny, dynamiczny i wymagający zarazem system walki. Forma prezentacji gry przypomina z kolei takie produkcje jak Death’s Door czy Tunic. Krótko mówiąc, kolejny intrygujący soulslite w kalendarzu premier.
Cohen 1939
Gatunek: top-down shooter | Twórcy: Cube of Cube | Termin premiery: nieznany | Czy zawiera elementy AI: tak, choćby część ilustracji do gry | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Birmingham, schyłek lat 30. i początek II wojny światowej. Umówmy się, dość nietypowe miejsce i czas akcji dla tytułu zaprojektowanego przez Chińczyków. A to nie wszystko, mowa bowiem o grze bezpośrednio „zapożyczającej” koncepcję na zabawę od kultowego Hotline Miami. Nie wygląda ona jednak ani tak imponująco pod kątem wizualnym jak hit Devolver Digital, ani nie uderza gangsterskimi klimatami równie mocno co „Peaky Blinders”. Niemniej na żywo broni się najistotniejszym – gameplayem.
Tak jak się spodziewacie, to ultraszybka strzelanka z lotu ptaka, w której padamy od każdego uderzenia, ale i kładziemy zbirów pojedynczą kulą czy stanowczym uderzeniem kijem bejsbolowym. Całość rozgrywa się na poziomach złożonych z sieci połączonych pomieszczeń, a do każdego z nich (ze względu na uroki kamery top-down) mamy stały wgląd. Szykuje się całkiem widowiskowa rzeź, niepozbawiona pierwiastka planowania i wymagająca szybkich palców. Owszem, Cohen 1939 kopiuje i wkleja, a innowacji w nim próżno szukać, ale to ciekawy przykład fascynacji chińskiego gamedevu zachodnią kulturą gier wideo.
Dependent Origination
Gatunek: narracyjna przygodówka | Twórcy: Chuan Studio | Termin premiery: nieznany | Czy zawiera elementy AI: nie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Powiem wprost: spośród wymienionych tutaj tytułów na Dependent Origination czekam z największą niecierpliwością. Oto bowiem grupa twórców głośno mówi o tym, że uważa gry wideo za medium artystyczne, pozwalające na głośne wyrażenie siebie w pewnych kwestiach. Otrzymujemy zatem pełen napięcia kryminał z morderstwem w fabryce na pierwszym planie, przeplatający bezlitosny realizm z surrealizmem, a nawet dreamcore’ową estetyką.

Pełno tu przestrzeni liminalnych, mniej lub bardziej dosłownych metafor, niedopowiedzień. Wszystko to w ramach opowieści o ludzkich niedoskonałościach, grzechach i winach. Gameplayowo sporo w tym klasycznego symulatora chodzenia, ale interakcje z podnoszonymi przedmiotami mają nam pomagać w rozwiązywaniu iście sherlockowskich łamigłówek. Zresztą nie będę was oszukiwał – nie rozgrywka mnie tu kręci, tylko koncepcja chińskiej gry społecznie i psychologicznie zaangażowanej. Takiej w duchu filmów Wong War-Kaia, Tsai Ming-Lianga czy Jia Zhangke.
Song of Maka
Gatunek: platformowa gra logiczna | Twórcy: Silverjay Studio | Termin premiery: nieznany | Czy zawiera elementy AI: nie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Song of Maka nie szokuje pod kątem technicznym. To miła graficznie, ale dość koślawa (by nie rzec: prymitywna) platformówka z niezbyt płynnymi elementami zręcznościowymi. Niemniej, choć daleko jej do gamedesignerskiego arcydzieła, to naprawdę wciąga. Stoją za tym rozmaite zagadki, których rozwikływanie sprawia niemałą frajdę – wynikającą w dużej mierze z wykorzystywania unikalnych umiejętności naszej głównej bohaterki, sówki.
Ów ptaszek dysponuje bowiem niebiańskim śpiewem o kilku różnych rejestrach. Wydając z siebie dźwięki (ich rodzaj wybieramy poprzez przytrzymanie przycisku odpowiedzialnego za zapełnianie się specjalnego, magicznego stożka), wykonujemy różne czynności: popychamy elementy otoczenia, wpływamy na okoliczne wiatry, skanujemy środowisko w poszukiwaniu sekretów czy sterujemy zawiłymi dźwigniami lub windami. Wszystko dzieje się na dość obszernych poziomach, strukturalnie przypominających po części to, co znamy ze współczesnych metroidvanii (ale nie obiecujcie sobie kolejnego Silksonga). Mały, urokliwy projekt z paroma wrodzonymi wadami, ale i wyraźnie lśniący tam, gdzie trzeba.
Interwoven Dream
Gatunek: visual novel | Twórcy: Millennium Nocturnes | Termin premiery: 2026 | Czy zawiera elementy AI: nie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Z wielu, naprawdę wielu wystawianych na WePlay Expo 2025 powieści wizualnych Interwoven Dream najbardziej przykuło moje oko. W zalewie wzorowanych na anime gier wyróżniało się bardzo szczegółowym, rysunkowym stylem, pełnym ziarnistych tekstur czy ołówkowych konturów. A fakt, że głównymi bohaterami są ubrane w żakiety i cylindry zwierzęta wędrujące po ulicach wiktoriańskiego Londynu? Cóż, ma to swój urok. Na marginesie, po wcześniej omawianym Cohenie 1939, mogę chyba tylko powiedzieć, że Wyspy Brytyjskie przyciągają Państwo Środka.

W opowieści tej nie zabraknie interaktywności. Scenariusz został rozpisany wielowątkowo i rozgałęzia się na różne strony, zależnie od naszych wyborów. Sterujemy albo detektywem Gilbertem Petersonem, albo dziennikarką Marguerite Guiden. Postacie różnią się osobowością i umiejętnościami, a w naszych łapkach spoczywają losy poszczególnych enpeców i kierunki rozwoju śledztwa, bo tak, znowuż mowa o grze z kryminalnym zacięciem. Co więcej, możemy spodziewać się pełnego voice actingu, dzięki któremu usłyszymy archaiczne już wyspiarskie akcenty.
Dimension Ranger
Gatunek: karcianka | Twórcy: 游际线 (wybaczcie, ale nigdzie nie widzę oficjalnej angielskiej nazwy firmy) | Termin premiery: 2026 | Czy zawiera elementy AI: tak, niemal wszędzie | SPRAWDŹ GRĘ NA STEAMIE
Dosyć przerażająco wygląda oświadczenie w sprawie treści generowanych przez AI na karcie Steam Dimension Rangera. Twórcy chwalą się wykorzystaniem sztucznej inteligencji nie tylko na poziomie optymalizacyjnym, ale również scenariuszowym, gramatycznym, wizualnym czy audialnym. Gra imienia ChatGPT, chciałoby się rzec. I choć część z was na pewno już na tym etapie wykreśli ją ze swojego obszaru zainteresowań, pozwolę sobie na jeden akapit próbujący uzasadnić moje zaciekawienie tą produkcją. Mowa bowiem o tytule, który od razu wyhaczyłem podczas spaceru po hali wystawowej, gdyż do złudzenia przypominał… Hearthstone’a.

Projekty kart, a także pól bitwy czerpią garściami z produkcji Blizzarda, mimo że sami developerzy jako inspirację podają głównie wiedźmińskiego Gwinta. Kulturowego albo plagiatorskiego uroku (sami zdecydujcie) dodaje fakt, że twórcy reklamują tytuł postacią Sun Wukonga, podobnie jak Black Myth sięgając do źródeł chińskiej mitologii. Wyglądało mi to na jeden wielki festiwal cynicznego skoku na kasę w ramach chłonnej jak gąbka gry-usługi, ale Dimension Ranger – ku mojemu zaskoczeniu – powstaje jako fabularna karcianka dla jednego gracza, z „kinowymi” (czytaj: wygenerowanymi) animacjami jednostek oraz umiejętności. Dziwaczny to projekt, w który pewnie nawet nie zagram. Niemniej śledzić będę go uważnie, bo mam przeczucie, że może trochę namieszać i paradoksalnie przyciągnąć do siebie wielu AI-sceptyków.
Czytaj dalej
-
Wiedźmin 3, Cyberpunk 2077 i CD-Action w akcji Fundacji Wspierania Rozwoju...
-
Fundusz Arabii Saudyjskiej będzie posiadał prawie całe Electronic Arts....
-
1Epic zbanował kontrowersyjny horror na 24 godziny przed premierą. Twórcy gry...
-
1Kolejny Deus Ex skasowany? Przeciek ujawnia niepokojące informacje o stanie...
