Specjalne laboratoria, monitory 600Hz i myszki współtworzone przez zawodowców – Zowie stawia wszystko na esport
W dniach 24 listopada – 14 grudnia odbył się turniej StarLadder Budapest Major 2025 w Counter-Strike 2. Była to już 23 edycja największego wydarzenia w świecie CS-owego esportu z pulą nagród wynoszącą 1,25 mln dolarów. Z trybun stadionu MVM Dome mogłem oglądać w akcji 32 drużyny, w tym słynne Team Vitality, FaZe Clan, Natus Vincere (NaVi) czy Team Spirit.
Zwycięzcy – Team Vitality – otrzymali do podziału aż 500 tysięcy dolarów, a MVP turnieju ukoronowano Mathieu „ZywOo” Herbauta ze zwycięskiej drużyny.
Esport i kropka

Tuż przed rozpoczęciem turnieju odbyło się zamknięte wydarzenie dla mediów — Zowie Media Tour — w trakcie którego przedstawiciele marki zaprezentowali swoje portfolio i opowiedzieli o dalszych planach rozwoju. Bardzo szybko stało się jasne, że sprzęt Zowie ma nie być przeznaczony dla każdego. Na każdym kroku podkreślano, że to produkty skierowane do graczy profesjonalnych oraz tych, którzy oczekują absolutnie bezkompromisowej wydajności w tytułach esportowych.
Najlepiej widać to na przykładzie flagowego monitora XL2586X+. Ten kosztujący niemal 5000 złotych model wyposażono w 24-calową matrycę TN o częstotliwości odświeżania 600 Hz i rozdzielczości 1080p. Nie znajdziecie tu podświetlenia RGB, panelu OLED, HDR-u ani innych „bajerów” znanych z mainstreamowych monitorów. W zamian otrzymujecie jednak możliwie najniższy czas reakcji, zaawansowaną redukcję rozmycia oraz podbitą czerń, które mają pomóc w dostrzeżeniu każdego przeciwnika. Coś za coś.

Zwróciłem też uwagę na wyjątkowo grube ramki wokół panelu, przywodzące na myśl monitory sprzed kilkunastu lat. Jak się jednak okazało, nie jest to przypadek. W trakcie testów wyszło na jaw, że konstrukcje bezramkowe zbyt łatwo ulegają uszkodzeniom podczas częstego przestawiania i regulacji wysokości, dlatego sami profesjonaliści mieli wręcz domagać się „brzydszego”, ale bardziej wytrzymałego rozwiązania.
Laboratorium nie kłamie
Zowie w stu procentach stawia na technologię, której jedynym celem jest maksymalizacja szans na zwycięstwo w CS-ie czy Valorancie — i właśnie za to cenią ją profesjonalni gracze. Według danych zaprezentowanych przez firmę aż 88% zawodowych graczy CS2 korzysta z monitorów Zowie. Miałem okazję przetestować model XL2586X+ i muszę przyznać, że nie przypominał on niczego, z czym wcześniej się spotkałem.
Na co dzień korzystam z ekranu OLED 175 Hz i byłem przekonany, że do gier kompetetywnych to w zupełności wystarcza. Kontakt z 600 Hz szybko zweryfikował to przekonanie. Ruchy myszą wydawały się nienaturalnie płynne, a responsywność faktycznie stała na perfekcyjnym poziomie.
Co prawda nadal wolę monitory OLED, ale Zowie już zapowiedziało, że testuje takie rozwiązania w swoim laboratorium i jeśli wykażą one znaczną przewagę nad klasycznymi panelami TN w esporcie i będzie dało się je masowo produkować w rozsądnej cenie, to być może wprowadzi je do oferty.

To właśnie w laboratoriach zlokalizowanych w Tajwanie, Chinach i Holandii Zowie — we współpracy z zaproszonymi profesjonalnymi graczami, zarówno aktywnymi, jak i emerytowanymi — sprawdza zachowanie poszczególnych produktów i wprowadza konieczne zmiany, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Firma oferuje również myszki przeznaczone dla esportowców. Choć w tej kategorii czuję się najmniej kompetentny, po przetestowaniu kilku modeli, w tym EC2-CW Wireless, szybko zrozumiałem, że znalezienie idealnego chwytu wcale nie jest proste. Zawsze sądziłem, że to kwestia przyzwyczajenia, tymczasem według Zowie dobór myszy do stylu gry to długi i żmudny proces. Obejmuje on m.in. skanowanie ruchów dłoni z wykorzystaniem technologii motion capture i dostosowywanie poszczególnych elementów myszy na podstawie subtelnych ruchów mięśni.
Nie jestem esportowcem, ale chyba ich rozumiem
Choć nigdy nie ciągnęło mnie do esportu, zdarza mi się okazjonalnie sięgać po gry o takiej charakterystyce. Zdaję sobie sprawę, że nie są to produkcje dla ludzi o słabych nerwach — sam potrafię się zirytować, gdy idzie mi gorzej niż reszcie drużyny. Przez wiele lat korzystałem też z raczej przeciętnego sprzętu, a przesiadka na lepsze wyposażenie realnie przełożyła się na poprawę wyników.

Dlatego coraz lepiej rozumiem esportowców, którzy wybierają monitory i myszki maksymalizujące ich szanse na zwycięstwo. W końcu właśnie o to chodzi w tej rywalizacji, żeby wygrać, a nie oglądać rywali w 4K z HDR-em.
Czytaj dalej
-
GIGABYTE Z890 Aorus Elite WIFI7 – opłacalna płyta główna, która nie boi się wyzwań
-
To jeden z najtańszych laptopów z RTX-em 5060 i daje radę, choć ma pewną wadę. Test Gigabyte Gaming A16
-
2Ten ekran OLED jest i dla każdego, i znakomity. Recenzja monitora Gigabyte MO27Q28G
-
1Tu miała być kolejna recenzja Skyrima, ale nie da się w niego grać na Switchu 2
