Wielkie zwolnienia w GOG-u. Pracownicy naświetlają wewnętrzne problemy firmy [TYLKO U NAS]

Wielkie zwolnienia w GOG-u. Pracownicy naświetlają wewnętrzne problemy firmy [TYLKO U NAS]
Według naszych źródeł tylko w październiku 2024 w serwisie GOG, polskiej platformie do sprzedaży gier, pracę straciło 20-30 osób – nawet jedna piąta wszystkich zatrudnionych. Wcześniej zwolnienia zdarzały się regularnie co dwa-trzy lata, a roczna rotacja jest oceniana na poziomie 30% całej załogi.

GOG to spółka-córka CD Projektu, przez lata była kojarzona jako sklep z tytułowymi grami retro, w dodatku wolnymi od uciążliwych dla wielu osób zabezpieczeń DRM (nieraz spowalniających pracę komputera). Po fali zwolnień z początku jesieni 2024 do naszej redakcji zaczęli zgłaszać się pracownicy firmy – byli oraz obecni – i opowiedzieli o jej problemach.

Według naszych źródeł tylko w październiku 2024 r. pracę straciło 20-30 osób — nawet jedna piąta wszystkich zatrudnionych. Wcześniej zwolnienia zdarzały się regularnie co dwa-trzy lata, a roczna rotacja jest oceniana na poziomie 30 proc. całej załogi. Próbowaliśmy zweryfikować tę informację z managing directorem firmy, Maciejem Gołębiewskim.

Zapytany przez nas o zwolnienia i ich skalę, odpowiedział: „GOG regularnie dostosowuje strukturę do swojej strategii i realizowanych projektów, czasami to oznacza likwidację niektórych ról – tak jak to miało miejsce w ostatnim czasie”. 

Stare, dobre gierki

Historia GOG-a sięga okolic 2008 roku. Sklep Steam miał się już wtedy dobrze i wyrastał na głównego potentata rynku cyfrowej dystrybucji gier. Piotr Karwowski wpadł na pomysł, by stworzyć konkurencyjną platformę, która skupiłaby się na oferowaniu starszych, kultowych tytułów – niedostępnych do kupienia lub niedostosowanych do najnowszych wersji Windowsa. Stąd też wzięła się nazwa firmy: GOG to skrótowiec od Good Old Games, czyli „Stare dobre gry”.

Jednym z pierwszych producentów zainteresowanych współpracą był Interplay, odpowiedzialny za wydanie legendarnego Baldur’s Gate’a I i II (25 lat wcześniej to właśnie na sprzedaży „jedynki” CD Projekt zbudował swój pierwszy duży sukces) czy pierwszych Falloutów. Z czasem dołączył francuski gigant Ubisoft, a później poszło już z górki. Obok naprawdę leciwych tytułów GOG zaczął oferować też sporo nowości, w tym wszystkie części Wiedźmina oraz Cyberpunka 2077. Obecnie w katalogu jest ponad 10 tys. pozycji.

GOG Galaxy - aplikacja GOG na PC

„Mieliśmy do wyboru – albo wydajemy tylko klasykę, albo poświęcamy siły na to, by wydawać gry, które w przeciwieństwie do Steama są bez DRM. Chcieliśmy dać graczom wybór i stworzyć miejsce wolne od DRM, co oznaczało wskrzeszanie starych tytułów i walkę z DRM w nowszych produkcjach. Od początku wiedzieliśmy, że niekoniecznie będzie to łatwe zadanie” – tłumaczył Karwowski w wywiadzie dla WP Gry.

W 2021 roku Karwowski przestał pełnić funkcję managing directora. Obecnie działa w zarządzie spółki CD Projekt. Jeszcze przed odejściem jego bliskimi współpracownikami zostali Urszula Jach-Jaki i Oleg Klapowski. Oboje znajdują się już poza firmą: Jach-Jaki dołączyła do Lariana jako head polskiego studia na początku 2024, z kolei Klapowski od niemal czterech lat jest zatrudniony w Techlandzie.

Gdy Karwowski odszedł, Jach-Jaki przejęła stery. W ich orbicie pojawił się także Maciej Gołębiewski. Dołączył do firmy w 2016 roku, zaraz po studiach. Od stanowiska juniorskiego powoli wspinał się po korporacyjnej drabinie, by od stycznia 2024 zacząć pełnić funkcję managing directora. Od tego czasu to właśnie Gołębiewski i jego zaufani ludzie mają odpowiadać za rozwój spółki.

W obliczu licznych zwolnień i rotacji na różnych stanowiskach grono osób zaczęło wypowiadać się o panujących w firmie warunkach, w tym związanych z osobą ich przełożonego.

Okręt na wzbudzonych wodach

Wobec Macieja Gołębiewskiego mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony widoczna jest jego pasja i zaangażowanie, które wydają się autentyczne, a są niezbędne dla prowadzenia zespołu do osiągnięcia celów biznesowych. Sam też we współpracy z nim w trakcie mojej pracy w GOG-u byłem zadowolony, choć była to współpraca bardzo sporadyczna. Zawsze jednak było profesjonalnie i merytorycznie – mówi nam osoba, która z firmą pożegnała się na początku 2024 roku. – Z drugiej strony mam wątpliwości co do jego kompetencji do prowadzenia tak dużego projektu, jakim jest GOG, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego małe doświadczenie zawodowe. Jest w końcu bardzo młody i szybko awansował. Mam wrażenie, że jego pozycja w firmie jest na wyrost. Maciej uczy się wraz z obejmowaniem nowej roli, a nie jest do niej przygotowany w momencie jej objęcia. W związku z tym jego ścieżka awansu i tak szybkie objęcie przewodniej roli jest dla mnie zagadkowe.

Wielu naszych rozmówców zastanawia się, dlaczego to właśnie Maciejowi przypadła ta posada. Potwierdzają jego pasję do pracy w GOG-u, ale i podkreślają, że jego niewielkie doświadczenia w zakresie zarządzania są aż nadto widoczne. Przewijają się te same argumenty: brak spójnej wizji, transparentności i zaufania.

Podczas onboardingu mamy wtłaczane do głowy, że GOG to przestrzeń otwarta, gdzie każdy może się wypowiedzieć publicznie, jesteśmy jak rodzina i tego typu rzeczy – tłumaczy jeden z rozmówców. – Jeśli jednak ktoś faktycznie powie, co mu się nie podoba albo jakie ma sugestie, to wtedy czeka go rozmowa z Maciejem, a następnie często wypowiedzenie umowy – dodaje.

Z Maćkiem miałem okazję pracować przez kilka lat, najpierw jako z leadem sąsiedniego zespołu, ale też później, jak dołączył do zarządu GOG-a – opisuje inny rozmówca, będący już poza firmą. – Przez długi czas uważałem Maćka za jedną z lepszych osób w firmie. Starał się rozumieć ludzi, interesował się nimi i poznawał ich pracę, prowadził politykę otwartych drzwi – zaznacza.

I dodaje, że w jego perspektywie Gołębiewski nie sprawiał wrażenia kogoś, kto miałby wizję firmy wykraczającą poza maksymę: „GOG to DRM-free i klasyki, musimy wrócić do korzeni i na tym się skupić”.

Forma, w jakiej to DRM-free i skupienie na klasykach miała się odbywać, strategia były dość często zmieniane, powstawały długo i w bólach – opisuje nasz rozmówca. 

Preservation Program został przyjęty ciepło przez graczy.

Największą bolączką organizacyjną jest to, że po zatrudnieniu specjalisty nie słucha się jego uwag lub propozycji. Chce się robić to samo co wcześniej, ale przy tym oczekując innych rezultatów, a to, jak wiemy, nie jest dobrym kierunkiem – mówi kolejne źródło, które jakiś czas temu pożegnało się z GOG-iem. I również wskazuje na, jego zdaniem, kłopoty przełożonych z zarządzaniem.

Kilku naszych informatorów opisuje także praktykę nazywaną przez nich „spacerkami”. Jak nam wyjaśniają, wszystko zaczyna się od prywatnej wiadomości w wewnętrznym komunikatorze. Później pracownik odbywa rozmowę, najczęściej poza biurem, z Gołębiewskim. Nie padają tam wyzwiska czy obelgi, nasze źródła określają to mianem „subtelnego zastraszania”: tworzy się presję, zarzuca „psucie atmosfery”, „negatywny mindset” i wprowadzanie zamętu przez zadawanie niewłaściwych pytań.

W organizacji nikt nie ma odwagi wyrażać swojego zdania. Rozdźwięk między korporacyjnym gadaniem a codzienną praktyką był ogromny, dodatkowo wszyscy to widzą, ale nikt nie nazwie tego po imieniu. Przede wszystkim dlatego, że duża część pracowników GOG-a to młodzi ludzie, więc łatwo ich ustawić według oczekiwań pracodawcy — opisuje kolejne anonimowe źródło.

Dobra taktyka, słaba strategia

Podstawą oceny wszelkich działań firmy jest ich perspektywa finansowa i podejmowane są tylko te działania, które da się zmierzyć liczbami lub pieniędzmi. Innymi słowy, robimy to, co jest opłacalne, co może przynieść kasę, i to już teraz, a nie za rok. To sensowne o tyle, że to prywatny biznes, ma na siebie zarabiać, ale krótkowzroczne, bo nie buduje bazy zaangażowanych użytkowników czy wiernych fanów. Nie pozwala także na pozyskiwanie nowych odbiorców, w których po prostu czasami trzeba zainwestować bez gwarancji zwrotu pieniędzy, trzeba zaryzykować. GOG w tej materii był ostatnio bardzo ostrożny i alokował pieniądze w inne miejsca. Gdybym miał to pokrótce podsumować, uważam, że GOG z perspektywy finansowej działał dobrze taktycznie, ale słabo strategicznie i najprawdopodobniej dotychczasowy model biznesowy się wyczerpuje – przedstawia swoją perspektywę kolejny były pracownik.

Po naszych rozmowach z pracownikami GOG poinformował, że zaczyna Preservation Program, który ma na celu utrzymanie kompatybilności gier z nowoczesnymi i przyszłymi systemami. W dobie wielu porzucanych przez producentów gier czy wręcz kasowanych z różnych platform i niedostępnych do zakupu, jest to informacja, która została przyjęta z ogólnym entuzjazmem. Nie zabrakło także głosów sceptycznych.

O komentarz w sprawie ostatnich zwolnień, ale także komunikowania strategii i komunikacji wewnątrz zespołu, poprosiliśmy przedstawicieli GOG-a. Próbowaliśmy też namówić Macieja Gołębiewskiego na rozmowę przed publikacją tekstu. Otrzymaliśmy jedynie poniższą odpowiedź: „W tych tematach nie mam nic do zakomunikowania”.

Jeśli pojawią się nowe informacje lub oświadczenie firmy czy osób z nią związanych, będziemy informować o tym na bieżąco na cdaction.pl.

15 odpowiedzi do “Wielkie zwolnienia w GOG-u. Pracownicy naświetlają wewnętrzne problemy firmy [TYLKO U NAS]”

  1. 1. 8 lat w firmie to mało? Przez ten czas można zmienić pracę 3 razy. Ten pan został tam tyle czasu więc śmiem twierdzić, że zna firmę. Czy nadaje się na rolę niby-prezesa jak to przedstawia się managing directora – nie wiem.
    2. Negatywny mindset i spacerki to niestety norma w korpo. I w sumie słusznie – taka negatywna osoba zaczyna w osobach wokół siebie wywoływać równie negatywne nastawienie i nagle 30 osób chce strajkować, pomimo tego, że w sumie to wcześniej nic im nie przeszkadzało.
    3. 30% turnover to nie jest tak dużo. HRowa norma to ok. 18-22% ale dla polski w IT w zeszłym roku było to 25%:
    https://hubstaff.com/blog/employee-turnover-statistics/#h-general-employee-turnover-statistics
    https://www.statista.com/statistics/1449723/poland-turnover-at-companies-by-sector/
    https://flair.hr/en/blog/employee-turnover-statistics/
    4. „nie sprawiał wrażenia kogoś, kto miałby wizję firmy wykraczającą poza maksymę” – a co do licha ma jeszcze robić? Tańczyć na youtube i sprzedawać frytki z dostawą przez GOG żeby „rozbudować” firmę? To jest sklep ze starymi grami, czego pracownicy jeszcze oczekują?
    5. „Rozdźwięk między korporacyjnym gadaniem a codzienną praktyką był ogromny” – pokażcie mi jedną firmę, która nie jest 10 osobowym startupem, w której takiego rozdźwięku nie ma XD
    6. „nie buduje bazy zaangażowanych użytkowników czy wiernych fanów. Nie pozwala także na pozyskiwanie nowych odbiorców” – kolejna bzdura. Czym jest niby rozdawanie darmowych gier, jeżeli nie próbą zdobycia nowych użytkowników i utrzymania ich powtarzaniem give-awayów co kilka tygodni?

    • Zastanawia mnie, co innego GOG mógłby zrobić. Ich pomysłem na rywalizację jest właśnie wspieranie starych gier i DRM-Free. Jest to nisza na rynku, ale ciężko konkuruje się tam gdzie istnieje jeden gigant jakim jest Steam, do którego wszyscy są przywiązani i raczej ma dobrą opinię. Poza Steam jest Epic, który ma masę kasy na rozdawanie gier i czasowe gry na wyłączność. Nie znam wyników GOG’a ale wydaje się, że trzyma stabilną pozycję jako, ten drugi względem Steam’a. Epic pewnie ma więcej użytkowników itd. ale większość z nich to gracze Fortnite i sklep rentowny nie jest. Problem GOG’a jest relatywnie mała ilość nowych gier, ale to nie wina GOG’a tylko wydawców itd., że nie chcą się godzić na sprzedaż gry bez DRM, a GOG trzyma się swojej „misji”. Może rozwiązaniem tego byłby podobny rozwój „społeczności” jak ma Steam. Większe nastawienie na grupy, profile graczy itp. Nie wiem czy to coś zmieni, ale wydaje się, że jest to jeden z elementów sukcesu Steam’a, na który wiele osób zwraca uwagę.

    • Czyżby sam Maciej dorwał się do sekcji komentarzy? 😛

      Staż pracy w sumie nie jest najlepszym wyznacznikiem czyichś kompetencji. Znam ludzi, którzy pracują w jednej firmie, zarządzają większą komórką parę lat, ale się na tym kompletnie nie znają, a pewnie staż ich pracy wynosi więcej niż 10 lat. Nie wiem jak to wygląda w GOGu, ale prawda jest taka, że w większości firm (państwowych i prywatnych) powinny być anonimowe ankiety co jakiś czas rozdawane pracownikom, by mogli ocenić pracodawców. Gdyby 1% ludzi wylewał żale, to można by uznać, że się po prostu relacje osobiste nie układają, ale jakby nagle znaczny odsetek zwracał uwagę na konkretne zaniedbania, to chyba jest to istotny sygnał.

      Twój punkt 2 jest bardzo krzywdzący i jest dokładnie tym, co jest jedną z patologii w miejscach pracy. Fałszywe stwarzanie otwartej atmosfery do wyrażania własnego zdania, a potem besztanie pracownika za uwagi. Co znaczy, że ludziom nagle przez jednego prowodyra zaczyna przeszkadzać coś, z czym wcześniej byli OK? A może bali się wcześniej powiedzieć to, co sami myśleli? Szef pewnie wolałby być klepany po pleckach, ale nie żyjemy w PRL, tylko XXI wieku, gdzie zarządzanie powinno się jednak opierać na kompetencjach. Znam to gadanie, w pracy często słyszę „przychodźcie z rozwiązaniami, a nie problemami” i efekt jest taki, że jak trzeba wziąć za coś odpowiedzialność, to zrzuca się to na szeregowego pracownika, jak jest sukces, to nagle jest on na konto wszystkich, a jak przejawiasz inicjatywę, to jeszcze nieraz oberwiesz po łbie, bo się zaczniesz wyłamywać z wygodnego układu, w którym ktoś trwał dłuższy czas. Fasada.

      Co do strategii GOGa, to jak na bardzo fajną i ważną niszę, którą zajęli, marketingowo wychodzi im to słabo. Rozdawanie gierek za darmo, to trochę mało. Na maila w tygodniu dostaję od nich kilka newsletterów, żadnego nie czytam i nie widzę, by wyciągali jakąś lekcję – to wygląda tak samo od lat. Oczywiście, jak mogę, to kupuję tam gry, zwłaszcza starsze tytuły, ale nie czuję, żeby faktycznie platforma zabiegała o użytkownika.

    • @piterek A w domach ludzie biją innych ludzi i to też standard, więc w sumie nic nie róbmy. Cała Twoja wypowiedź jest nacechowana taką logiką. Te spacerki, mind sety itd. to patologia rynku pracy i to, że to norma jest straszne.

      “ 6. „nie buduje bazy zaangażowanych użytkowników czy wiernych fanów. Nie pozwala także na pozyskiwanie nowych odbiorców” – kolejna bzdura. Czym jest niby rozdawanie darmowych gier, jeżeli nie próbą zdobycia nowych użytkowników i utrzymania ich powtarzaniem give-awayów co kilka tygodni?”
      Ostatnio się zorientowałem, że do swojego konta Epic przypisałem już prawie 240 darmowych gier. A i tak kupuje i gram na Steamie🤷🏻‍♂️ Nie sądzę, żeby darmówki cokolwiek zmieniały, ich jest zatrzęsienie. Nawet nie trzeba wiele robić, żeby je zdobyć, ot, naciśniecie klawisza i tyle.

  2. Gog w przeciwieństwie do Epica na siebie zarabia. Epic póki co jest sporo stratny na sklepie, gog notuję regularne zyski. Owszem, zdarzają im się słabsze lata, ale ze swoją niszą długo utrzymują się na rynku.

  3. Tylko powiedzcie jak gog ma ruszyć, żeby zdobyć większą część rynku. Nie da się. Doszli do ściany. Próbują współpracy z Amazonem, stąd dużo kluczy do gier, granie w chmurze przez Lunę, czy ostatnio powrót do korzeni i przygotowanie tych starszych gier, żeby nie było problemu z ich odpaleniem bez kombinowania. Są osoby, które obojętnie co by się nie działo to chcą mieć wszystkie gry w jednym miejscu – na steamie. EA i Ubi tworząc lata temu własne lunchery przystało wydawać swoje gry na gogu. Blizzard chce mieć swoje gry u siebie – wycofuje Warcafty z goga. To już nie stare czasy, że gog to stare gry, a steam nowe. Zrobiła się moda na retro – już właściciele praw do gier, nie machają ręką, żeby gog pomógł przywrócić jakąś grę do życia, tylko wolą wydać remaster/remake i zgarnąć większą kasę. Powstają konsole z kadridżami do kolekcjonowania jak Evercade. A Wydawcy wolą wydać swoją grę zabezpieczoną jakimś Denuvo czy tak jak Ubi podójne zabezpiecznienie steam/uplay.

    • Blizzard wycofuje swoje Warcrafty bo znalazł sposob na ich sprzedaż, ale D1 wciąż leży na GOG.

      GOG mógłby np rozwijać się w stronę serii gier. Ja nie mam problemu z wieloma launcherami i lubię mieć każdy od czegoś. GOGa mam m.in. od gier cdpr i rgg z racji, że paczka z klasycznymi Yakuzami trafiła w dobry czas, ale jak skonczę je wszystkie to więcej nie ma… 🙁

  4. Jedyna platforma, której zostawiam moje ciężko zarobione pieniążki. Trzymam kciuki za obecną formę i podejście do graczy…

  5. To co? Mam już na gwałt kupować naście terabajtowy dysk przenośny ssd i zacząć archiwizować moją kolekcję, czy nie?

  6. U mnie gog to platforma pierwszego wyboru. Życzę im jak najlepiej. W tej chwili posiadam tam ponad pół tysiąca gier i szybko doganiam liczbę na Steamie. Gdybym wziął pod uwagę jedynie ostatnie 5 lat, to przewaga wynosiłaby co najmniej 10:1 na korzyść goga. Od kiedy Valve zmusił mnie do akceptacji nowego regulaminu zabierając tytuł własności do gier (również tych nabytych podczas obowiązywania jeszcze starego regulaminu), stracili oni u mnie całe zaufanie. Zakupy tam ograniczam do niezbędnego minimum na exlusive’y pokroju Half-Life Alyx albo aktywuję gratisowe kody otrzymane np. przy okazji zakupu karty graficznej.

  7. RobertMcClane 18 grudnia 2024 o 22:51

    Szkoda, bo mimo wszystko projekt jakim jest GOG naprawdę mi się podoba. I wiem, że w nowości pewnie na nim nie zagram, ale tworzenie sobie bazy „staroci” jest tam całkiem przyjemne.

    Wiem, że GOG to też projekt niżowy i ma charakter „misyjny”, więc nikt nie wymaga od niego giga-zysków, ale jednak fajnie by było, gdyby utrzymał się na rynku.

  8. Mam nadzieję, że GOG utrzyma się na powierzchni jeszcze przez długie lata. Jeśli mnie zainteresuje jakaś nowa gierka, pierwsze sprawdzam czy wyjdzie na GOG-u (i zazwyczaj doznaję rozczarowania). Ostatnimi czasy jakieś 90% moich growych zakupów jest na GOG-u. Byłoby i 100%, ale robię wyjątek dla tych paru rzeczy, które nie mają szans się nigdy tam pojawić.

    • Mam tak samo, czasami jak jest naprawdę duża promocja, to kupuje te gry które mam w innych wypożyczalniach.

Dodaj komentarz