Cyberpunk 2077 na Switchu 2 zaskakuje nie tylko grafiką. Tego się po tym porcie nie spodziewałem [JUŻ GRALIŚMY]
![Cyberpunk 2077 na Switchu 2 zaskakuje nie tylko grafiką. Tego się po tym porcie nie spodziewałem [JUŻ GRALIŚMY]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/06/02/de7a1380-dec2-4831-9b83-dea1ff5c9bbb.jpeg)
Przeszedłem Cyberpunka 2077 na PS4 w premierowej wersji z grudnia 2020 roku. Wbiłem platynę w solidnie połatanej edycji nextgenowej i poznałem chyba wszystkie tajemnice skrywane przez dodatek Widmo wolności. Wybierając się do warszawskiej siedziby CD Projektu Red na prezentację ostatecznego wydania przygotowanego z myślą o Switchu 2, byłem raczej przekonany, że nic mnie już nie zaskoczy w Night City. Co najwyżej pozytywnie zdziwię się tym, jak udało się upchnąć tak ogromną grę na tak małego cartridge’a i umożliwić komfortową zabawę, podobnie jak miało to miejsce w przypadku portu Wiedźmina 3 na pierwszego „Pstryka”. A jednak okazało się, że twórcy chowają jeszcze jednego asa w rękawie…
Czas wziąć sprawy w swoje ręce
Wszyscy zebrani musieli rozpocząć swoją przygodę z Cyberpunkiem 2077: Ultimate Edition od krótkiego samouczka. Znany z podstawowej wersji gry tutorial został uzupełniony o zupełnie nowe i całkiem rozbudowane części, które uczą nas sterowania ruchowego. Podchodzę do takich rozwiązań ze sporym dystansem i zawsze traktuję je jako zbędny bajer. Mimo to Redom należą się duże pochwały za wykorzystanie możliwości Switcha 2 pod tym kątem.
Dzięki żyroskopowi konsoli możemy celować z broni palnej za pomocą joyconów wymierzonych prosto w ekran telewizora. Choć wymaga to chwili na przestawienie, gdy już przyzwyczaimy się do takiego stylu gry – działa zaskakująco dobrze. Spodobało mi się również przeładowywanie broni aktywowane obrotem kontrolera w dłoni. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero przy walce wręcz i korzystaniu z broni białej.
Jeśli tak jak ja byliście wyznawcami buildów wykorzystujących ostrza modliszkowe albo po prostu lubicie siekać kataną, na Switchu 2 korzystanie z nich da wam jeszcze więcej frajdy niż kiedykolwiek wcześniej. CD Projekt Red zadbał bowiem o implementację sterowania ruchowego w taki sposób, by wydawało się ono jak najbardziej naturalne. Gwałtowne wysunięcie prawego joycona do przodu zadaje szybki cios, wzięcie zamachu pozwala naładować silniejszy atak, a machając lewym kontrolerem na boki możemy w międzyczasie stosować uniki.

Domyślam się, że taki opis brzmi skomplikowanie, ale nic bardziej mylnego. Po dosłownie kilku chwilach wspomnianego samouczka nauczyłem się sprawnie eliminować przeciwników. Czy chciałbym w taki sposób przechodzić całą grę? Pewnie nie, ale tak jak do dziś lubię sobie raz na jakiś czas odpalić Cyberpunka, by po prostu pojeździć po Night City, tak i na Switchu 2 pewnie chętnie wracałbym do ruchowego tłuczenia wrogów gołymi pięściami czy rozszarpywania wspomnianymi ostrzami.
Całe miasto w twoich rękach
Na ogranie switchowej wersji Cyberpunka 2077 mieliśmy tylko niespełna godzinę, więc po rozgryzieniu sterowania ruchowego od razu ruszyłem w miasto przekonać się, po jaką magię optymalizacji tym razem sięgnął CDPR. Zarówno w trybie przenośnym, jak i zadokowanym mamy do dyspozycji dwa tryby: wydajności oraz jakości. Bawiąc się na telewizorze w trybie jakościowym miałem mniej więcej porównywalne wrażenia, jak z grania na PS4 (oczywiście już w połataną wersję). To w dalszym ciągu podbijane 720p, ale dzięki wykorzystaniu technologii DLSS obraz był wyraźniejszy, a tekstury bardziej szczegółowe niż na starym sprzęcie Sony.
Niestety, mój test wydajności polegający na wjechaniu do ruchliwych okolic dzielnicy Watson wykazał, że deklarowane przez twórców 30 klatek na sekundę jest trudne do utrzymania. Gdy do tego zacząłem robić rozróbę, doszły dość regularne chrupnięcia i zaciachy. Wciąż nieporównywalnie lepiej niż na PlayStation 4 w grudniu 2020 roku, ale do pełnej płynności trochę tu zabrakło.

Znacznie lepiej grało mi się natomiast w trybie handheldowym, gdzie sytuację ratuje technologia VRR skutecznie przychodząca z pomocą, gdy gra zaczyna klatkować. Night City wygląda rewelacyjnie na ekranie Switcha 2 i ani przez chwilę nie przeszkadzało mi, że Nintendo nie postawiło w przypadku swojego nowego dziecka na wyświetlacz typu OLED. Co ważne, twórcy odpowiednio zadbali też o wszelkie elementy interfejsu, menu, i podpisy, które pozostają ostre, wyraźne i czytelne.
Te ostatnie wykorzystują także ekran dotykowy, co jest kolejnym sympatycznym ukłonem projektowym w stronę nowego sprzętu. Wszystko to sprawia, że kieszonkowe Ultimate Edition to prawdopodobnie najlepszy sposób na ogrywanie Cyberpunka 2077 w przenośny sposób. To również doskonała prognoza dla Switcha 2. Jeśli tak rozbudowana i ogromna produkcja działa na nim tak dobrze, prawdopodobnie skończą się żarty z portów gier AAA na sprzęt Nintendo, na którym zawsze trzeba było iść na bolesne kompromisy.
Wstawaj, samuraju, mamy nową konsolę do pstryknięcia
Cyberpunk 2077: Ultimate Edition na Switchu 2 kolejny raz uświadomił mi, jak długą drogę przeszły przygody V od feralnego grudnia 2020 roku. Wówczas otrzymaliśmy produkcję ledwo grywalną na konsolach ówczesnej generacji. Najnowsze – prawdopodobnie już ostatnie (przynajmniej na jakiś czas) – jej wydanie to dopracowane dzieło przygotowane w przemyślany sposób na kolejną platformę i świetnie dopasowane do jej możliwości.

Nintendo może być w pełni zadowolone z tego, jak nasi rodacy postarali się o zoptymalizowanie swojego ostatniego dzieła na premierę nowego „Pstryka”. Oczywiście pozostaje pytanie, kto jeszcze zechce je ogrywać, ale nawet jeśli planujecie na Switchu 2 swój pierwszy kontakt z Cyberpunkiem 2077, nie widzę z tym najmniejszego problemu.
Szczególnie że – z kronikarskiego obowiązku – to naprawdę edycja ostateczna tej produkcji. W komplecie dostajemy wszystkie wydane dotąd aktualizacje, a także dodatek Widmo wolności, który trzyma równie wysoki poziom, co kultowe rozszerzenia do Wiedźmina 3. A żeby było jeszcze milej – najlepsze zostawiłem na koniec – wszystkie te treści udało się zmieścić na 64-gigabajtowym cartridge’u z wydania pudełkowego. Jeśli więc niepokoi was rozwiązanie Game-Key Card, w przypadku tytułu CD Projektu Red możecie spać spokojnie.
Czytaj dalej
9 odpowiedzi do “Cyberpunk 2077 na Switchu 2 zaskakuje nie tylko grafiką. Tego się po tym porcie nie spodziewałem [JUŻ GRALIŚMY]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ciekawie z tym sterowaniem ale jednak switcha czy steamdecka kupuje się po to, żeby grać w terenie czy leżąc na łóżku, a nie machając rękami dookoła 😆
Ja swojego Switcha wyjąłem z docka może ze dwa razy. Najwyraźniej handheld mode mi nie leży ;v
Taak, nowa konsola i podniecaja sie, ze piecioletnia gra sie uruchomi…
No brawo branżo gier, moze jeszcze czy Crysis ruszy? Nie, nie ruszy, bo na sricza nie ma Crisisa.
Dobrze, ze chociaz Gothic jest 🙂
Pierd.lenie i tyle. Licza sie tylko nowe gry, a jak juz porównywać starocie (5 letnia gra to jest staroc ile by sie fikołkow myślowych i marketingowych nie zrobiło) to ze sprzetem, ktory juz jest na rynku.
Porownanie Sricz 2 vs Legion Go na fps w natywnej rozdzielczosci, ustawienia medium, bez raytracingu.
Legion Go jest z 2023 roku wiec Sricz bedac nowoscia z 2025 powinien gnieść Legiona.
A na poważnie. Co za roznica, itak ludziki kupuja to dla Mario Kart, recyklingu zeld jeszcze na silniku z WiiU i jakis tam imprezówek.
Nie dla Cyberpunkow i innych gier, ktore kazdy poważny fan gier RPG akcji juz dawno ogral, a przynajmniej mial na to az 5 lat, wiec jak nie ograł to CELOWO ją omijał.
Stawiam flaszke, ze Sricz 2 nie powtorzy sukcesu Sricza 1 w perspektywie 5 pierwszych lat, bo na premiere wiadomo wszystko wykupia, poza Polska, bo u nas to nawet w pandemii Switch lezal calymi paletami w Media markt (byłem widzialem, PS5 i XSX ani jednej sztuki i obsluga mowila, ze moze za rok bedą). Smialem sie z tego, ale mieli racje, w 2021 i 2022 nie bylo w sklepach PS5, dopiero w 2023 zaczely sie pojawiac. Sricz byl i jest caly czas, a o dziwo promocje na niego tylko na aliexpressie, bo sklepy widocznie nie widza sensu obnizac cen.
Ze sriczem 2 bedzie tak.samo. Wielka hućpa w mediach growych na premiere i jak temat przestanie sie grzać, to bedzie pustynia, a towar w PL calymi paletami dostepny, kiedy na bogatym zachodzie wszystko wykupia scaplerzy.
U nas nawet scapler tego nie ruszy, niedoświadczony sprobuje w tygodniu premiery zeby pozniej sie mocno zdziwic.
Mialem dwa razy Sricza, zwykly i lite, nie wypaliło, okupował szuflade, nawet dziecko wolalo tablet od Switcha.
W erze Steamdecków rasowy gracz sricze juz bedzie omijał, tak typuje.
Nawet przerobka nie odratuje tego sprzetu, bo po co sie w to bawic jak mozna kupic w przyszlosci Steam deck 2 i nic nie trzeba bedzie przerabiac, fikolkow w powietrzy i podwojnych salt robic, tu beda drzwi otwarte i informacja, jestes wolnym czlowiekiem, to twoj sprzet, rob co chcesz, ale milo nam bedzie jak kupisz u nas kilka gierek i tak sie stanie.
Jest to w dużym stopniu zabawne, jak kiepskie optymalizacje zastopowały rozwój gier na lata. Wychwalanie switcha 2 za możliwość odpalenia 5-letniego CP, równa jest zachwytom pod niebiosa, o to, że jakiś sprzęt, tydzień po premierze wiedźmina 3, jest w stanie odpalić mass effecta 2 (ale nie bez dropów fps). Po prostu branża, w porównaniu do poprzedniej dekady, rozwija się w tempie ślimaczym. Z drugiej strony ma to też swoje plusy, nie trzeba co 2 lata podzespołów wymieniać.
Odpalony na handheldzie 5-letni tytuł, który od momentu premiery pozostaje definicją grafiki powodującej opad szczeny brzmi już trochę lepiej – szczególnie, że Switch 2 dźwiga tę grafikę całkiem godnie (choćby w porównaniu do dużych tytułów wydawanych na pierwszego Switcha). W moim przypadku zauważalnych dropów w trakcie starcia z legionami NCPD nie było, a największym chrupnięciem był spadek do 29 FPS-ów podczas przejazdu przez Corpo Plaza.
Miałem okazję ograć Switchowego Cyberka w minioną sobotę wraz z grupką innych szczęśliwców – wrażenia jak najbardziej pozytywne, choć wiadomo, że handheld zawsze odciska jakieś piętno na portach z „dużych” platform.
Na początku sesji, kiedy zająłem miejsce przed 50-calowym ekranam, zmaterializowało się za moimi plecami wsparcie w postaci członka Cedepowego teamu, który z cierpliwością wyjaśnił podstawy obsługi Joyconów, odpowiedział wyczerpująco na kilka pytań dotyczących opcji kontrolera, zademonstrował jak przełączyć tryby sterowania oraz pokazał jak odpalić tutorial pozwalający zapoznać się ze Switchowymi funkcjami.
Tutorial obejmował z grubsza to samo co zawartość drzazgi, którą dostajemy od Jackiego przed nalotem na melinę Kosiarzy, został jednak wzbogacony o naukę precyzyjnego celowania analogiem z pistoletu oraz karabinu prawym joyconem przy pomocy żyroskopu w trybie Dual-Grip. Przy ustawieniach domyślnych kamera była dla mnie nieco zbyt czuła i musiałem dla komfortu zjechać nieco suwakiem w lewo. Dodatkowo, początkowo uruchomiłem wspomaganie celowania – dla mnie must-have na konsoli – jednak chcąc doświadczyć magii motion-controlsów w pełnej krasie, szybko je wyłączyłem. Dobrze, bo ostatecznie wspomaganie okazało się niepotrzebne.
Dodatkowym bajerem wprowadzonym w Switchowym Cyberku jest obsługa gestów, tu nazywanych „Motion Patterns” – szybki obrót prawym nadgarstkiem zgodnie z ruchem wskazówek zegara, przypominający obrócenie klucza w zamku, pozwala błyskawicznie przeładować broń, a szarpnięcie lewym joyconem do siebie ruchem przypominającym przysłowiowe wylewanie za kołnierz zużywa przedmiot leczący. Podobnie trening okładania kułakiem i krojenia mieczem rzułtej kukły z logo Arasaki na czole bogaty był w akcje wykorzystujące motion controlsy. Szybki zamach – szybki cios, zamach zza głowy – silny cios. Jeśli ktoś grał na Wii, Cyberek na NS2 obudzi w nim pewne wspomnienia.
Na osobną wzmiankę zasługują wibracje. Miałem pewne wątpliwości, czy wibrzydełka nowych joyconów spełnią swoje zadanie, jednak kontrolerami telepie tak mocno, że w trakcie sparingu trudno mi się było skupić na tłuczeniu przeciwnika po łbie. Na szczęście w ustawieniach sterowania (gdzie, notabene, spędziłem całkiem sporo dostępnego czasu, przełączając się między schematami sterowania) widziałem opcje umożliwiające wyłączenie wibracji.
Po ukończeniu tutoriala Night City stanęło przede mną otworem. Do dyspozycji dostałem trzy buildy postaci w osobnych sejwach – hakier, kataniak i melee berserker. Szybko wybrałem tego pierwszego z zamiarem przełączenia się na innego sejwa jeśli starczy mi czasu. Nie starczyło. Z pięciu miejsc, w których chciałem zmierzyć wydajność dotarłem do dwóch, z czego prawilnie zająłem się tylko jednym – Corpo Plaza w City Centre, która to lokacja wyciska siódme poty na PC zarówno z GPU, jak i z CPU intensywnym ruchem ulicznym.
Swoją drogą, zapomnijcie o pustych ulicach rodem z buildów na PS4/XBO – Night City tętni życiem. Przecinanie skrzyżowań na pełnym gazie przyprawia o szybsze bicie serca, a prując autostradą ponad limit prędkości trzeba zmieniać pasy ruchu, lawirując między autami. Wydaje mi się, że natężenie ruchu na Switchu odpowiada pecetowemu ustawieniu “Średnie”, albo czemuś pomiędzy “Średnie” i “Wysokie”.
Wracając do City Centre – trzasnęły drzwi Quadry Sport RR-7 “Vigilante” i jąłem popruwać pod kopułą Corpo Plaza i krążącymi wokół dwoma spasionymi neonowymi cyber-karasiami. W trakcie kilku przejazdów moje kalkulacje wykazały średnią około 32-33 klatek w trybie perfo i około 30 ze spadkami do 29 w trybie jakości.
Nieźle jak na tę lokację, biorąc pod uwagę jak gra wygląda na nowym Switchu, zarówno na dużym, jak na małym (bardzo jasnym i ostrym) ekranie. Poza widocznym oczywistym spadkiem rozdzielczości w trybie handheld gra uraczyła mnie lekkim ghostingiem obejmującym tylne światła prowadzonego przeze mnie pojazdu w trybie TPP, nieco “śnieżącymi” niektórymi teksturami, zwłaszcza nawierzchni ulicy przed pojazdem, oraz okazjonalnym LOD poppingiem obejmującym głównie bilbordy i reklamy przy drodze, trudno się do czegoś przyczepić. Come on, to handheld, a to nawet nie są jakieś poważne wady – LOD popy i ghosting mamy też na PC. Niestety nie dokonałem więcej pomiarów, więc nie należy ich traktować jako wyroczni. Czasy loadingów gry zainstalowanej na Switchu nie odbiegają od tego, jak gra wczytuje się z dysku NVMe na pececie. Jeśli była jakaś różnica na niekorzyść switcha, to rzędu maksymalnie kilku sekund – praktycznie niezauważalna.
Poza celowaniem przy pomocy żyroskopu, nowością wykorzystującą funkcje Switcha 2 jest obsługa kamery Joyconem w trybie myszy. Przychodziło mi to tak naturalnie, że w trakcie gry kilka razy zapomniałem, że nie dzierżę pełnowymiarowego gryzonia, i jedynie potrzeba wciśnięcia kciukiem jakiegoś guziora sprawiała, że czar pryskał. Z początku było trochę niewygodnie, jednak po kilku minutach zacząłem się przyzwyczajać. Być może to zasługa moich drobnych dłoni, bo inny członek mojej grupy ogrywającej Cyberka, dużo potężniej zbudowany, nie polubił się zbytnio z tym bajerem. Dodatkowo, nie zauważyłem w opcjach możliwości zmiany lewego Joycona w gryzonia, choć możliwe, że ją przeoczyłem.
Trochę mniej intuicyjnie wypada obsługa interfejsu Joyconem jako myszkiem, bo tak samo jak choćby na pececie z podłączonym padem po menusach możemy poruszać przesuwając po ekranie kursor przy pomocy analoga, lub D-padem, przeskakując bezpośrednio po kolejnych pozycjach w menu. Przyciski w menusach, w które na pececie normalnie dałoby się kliknąć, tu niestety trzeba obsługiwać triggerami, jednak jak zapewnił mnie jeden z członków Cedepowej ekipy, team nadal nad tym ficzerem pracuje. Cieszy jednak, że część takich ułatwiających życie rozwiązań, jak powrót do poprzedniego menu przy pomocy kliknięcia prawym myszkiem działa i tu.
Na sam koniec sesji, na chwilę przed tym jak jeden z pracowników klepnął mnie w ramię i poprosił o kończenie zabawy, rozpętałem wojnę z NCPD na trzy gwiazdki przy przystanku autobusowym, gdzie V z Kerrym zasadzali się na furgon ze sprzętem muzycznym Atomówek. Mimo ostrej wymiany ognia, wybuchów, sypiących się iskier, gradu kul i eksplodujących granatów nie zauważyłem poważniejszych chrupnięć – być może to zasługa lokacji leżącej już poza granicami miasta, jednak wydaje się, że Cedepowa magia, która ma sprawić, że niepozorny handheld, “konsola dla dzieci”, dźwignie Cyberpunka w grywalnym klatkażu, działa tak, jak działać powinna.
Tytuł wizualnie prezentuje się godnie, jak na Cyberpunka przystało, zarówno w trybie docked jak i handheld – kto jeszcze nie grał, a nie czuje potrzeby brandzlowania się path-tracingiem i kartą graficzną za miliony monet i ma nowego Switcha na liście zakupów, ten może bez wstydu ograć tytuł na tej platformie. Cięcia, którymi poddano “dużą” wersję, by Switch 2 mógł ją udźwignąć, wydają się rozsądne – na tyle, na ile można to stwierdzić po godzinie obcowania z konsolą.
Wersja na Switcha 2 kusi przede wszystkim nowymi sposobami sterowania, które przez długi czas po odpaleniu tytułu będą plusem samym w sobie. Czuć, że zrealizowano je z sercem – team może być dumny z rezultatów, bo choć w moim odczuciu nic nie przebije eksplorowania wirtualnych światów przy użyciu mychy i klawiatury, to nie spodziewałem się, że Switchowe Joycony postawię w swoim osobistym rankingu tak blisko czysto pecetowych rozwiązań. W drodze między miejscówkami do odhaczenia na mapie Night City zatrzymywałem się dwa czy trzy razy, widząc grupę Tygersów albo Scavsów, nie mogąc się powstrzymać przed oddaniem jeszcze jednej salwy w stronę gangusów i nacieszyć się świadomością, że mam możliwość wykonania intuicyjnego ruchu, zamiast wkurzać się na zbyt wolne lub zbyt czułe analogi. Minigierkę we włamywanie się do punktów dostępu rozwiążemy teraz przy pomocy ekranu dotykowego – jak najbardziej naturalne, oczekiwałem tego i to też dostałem, dziękuję Pan Cedep.
W stwierdzeniu, że port na Switcha to najbardziej cyberpunkowy sposób na ogranie Cyberpunka nie ma przesady – celowanie żyroskopem to jak przedłużenie ręki, jakiś super-wszczep pozwalający manipulować rzeczywistością, albo jak edytowanie braindance’u.
Minęła chwila od premiery i zastanawiam się co było powodem, że puste ulice nie rzuciły mi się w oczy tak, jak to pokazują gameplaye niektórych posiadaczy Switcha – może to wina lokacji, którą zapamiętałem najlepiej, czyli ruchliwego City Centre?
Coś mi zgżytnęło ;-), a konkretnie:
„rzułtej”
i trochę mniej „hakiery” itd.
Kmwtw pdk JP2
A „hakier” to własna inwencja