rek

Na Pragmatę czekamy od 2020 roku. Sprawdziłem, czy ta dziwna strzelanka sci-fi nie okaże się kaszaną [JUŻ GRALIŚMY]

Na Pragmatę czekamy od 2020 roku. Sprawdziłem, czy ta dziwna strzelanka sci-fi nie okaże się kaszaną [JUŻ GRALIŚMY]
Co stanie się, gdy połączymy akcyjniaka TPP ze zręcznościową grą logiczną? Ja już wiem: dostaniemy największe zaskoczenie Gamescomu. Przynajmniej w moim prywatnym rankingu.

W życiu bym nie powiedział, że taki miks może być fajny – a tu się okazuje, że owszem. Jeśli dodać do tego sugestywny klimat sci-fi i androida w postaci dziecka podróżującego na plecach kosmicznego twardziela, to dostajemy grę, która swoją oryginalnością mogłaby obdzielić ze dwa, trzy inne tytuły.

Nietypowy duet

Zasadniczo, jak się pewnie już domyśliliście, mamy tu dwójkę bohaterów, która trzyma się razem niczym postacie z BioShocka 2. Oczywiście tandemy tego rodzaju widzieliśmy już wiele razy. W przypadku Pragmaty rozwiązanie to przynosi jednak szalenie istotne dla gameplayu konsekwencje. Mężczyzna odpowiada za strzelanie, robotyczne dziecko po mistrzowsku opanowało zaś zdolności hakerskie. A te ostatnie w praktyce są minigrami logicznymi, które… przechodzi się pod presją czasu. W trakcie walki, gdy kule śmigają dookoła.

Pragmata

Z początku myślałem, że to idiotyczne rozwiązanie. No bo niby jak to ma wyglądać? Okazuje się jednak, że twórcom Pragmaty udało się tę kwestię rozwiązać wręcz po mistrzowsku, bo do sterowania przywykłem dosłownie w pięć minut i cały system stał się dla mnie czymś zupełnie naturalnym.

Walcząc z wrogiem, celujemy tu – jak chyba w większości gier akcji – lewym triggerem. Po jego wciśnięciu mamy jednak dwie opcje do wyboru: możemy albo docisnąć do kompletu prawy i wystrzelić, albo posłużyć się głównymi przyciskami pada. Każdy z tych ostatnich odpowiada za kierunek, więc używamy ich, aby przesuwać wskaźnik po kwadratowej planszy o wymiarach kilka na kilka pól (patrz: screen wyżej). Naszym celem wówczas jest dotarcie do pola aktywującego „hacka”, ale po drodze możemy też zaliczyć inne, takie, które wzmocnią efekt, pozwalając nam zwiększyć zadawane obrażenia, lub bardziej unikatowe, o ściśle określonym działaniu, np. obniżające poziom tarczy. Są też pola pułapki – wdepnięcie w nie sprawia, że próba cybernetycznego ataku zostaje przerwana.

Pragmata

Walczymy z przeciwnikiem i sami ze sobą

Hakowanie odbywa się pod presją czasu – bo siłą rzeczy w samym środku walki. Naszym zadaniem jest więc nie tylko sprawnie częstować niemilucha ołowiem i uskakiwać przed jego atakami, ale też w całym tym młynie znaleźć moment, by się zatrzymać, spojrzeć na planszę „hacka” i wstukać odpowiednią sekwencję. Jest to o tyle istotne, że pomiędzy łamaniem zabezpieczeń a strzelaniem istnieją synergie – jeśli pominiemy to pierwsze, gra robi się trudniejsza.

Pragmata

W istocie więc, patrząc na gameplay nieco bardziej analitycznie, Pragmata jest trochę taką grą o zarządzaniu czasem w trakcie walki. Ścieramy się z przeciwnikiem, z własnymi paluchami i z podzielnością uwagi. Musimy wybierać, kiedy strzelać, kiedy zrobić unik, a kiedy zająć się łamigłówką i wyznaczyć w niej optymalną ścieżkę do „hacka” razem z kompletem wszystkich dostępnych na planszy bonusów. Multitasking na całego. Nie wiem, jak to się może kleić, ale się klei – i jest wręcz cholernie przyjemne. Spora oczywiście w tym zasługa bardzo udanego pomysłu i sterowania (grałem na padzie, nie mam pojęcia, jak to będzie wypadać na klawiaturze, ale podejrzewam, że jednak gorzej). Nie zmienia to jednak faktu, że pomysł w praktyce sprawdza się znacznie lepiej, niż na początku przypuszczałem, a do założeń gry przyzwyczaicie się bardzo szybko.

A co prócz walki?

W czasie, gdy nie strzelamy i nie hakujemy bojowo, włóczymy się po terenie bardzo ładnie wyglądającego kosmicznego kompleksu. Tu też jest trochę myślenia: hakowaniem, choć już innego rodzaju, przebijamy się przez zablokowane drzwi i przełączniki. W zaprezentowanej na Gamescomie misji trzeba było też odwiedzić sporych rozmiarów wielopoziomową mapę. Prowadzony przez nas bohater z androidem na plecach potrafi skakać i szybować na krótkich dystansach. Ma na wyposażeniu cztery sztuki broni o różnorakim działaniu, a także przywracające zdrowie stimy. Możemy przetrząsać okolice w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów i wzmocnień hakowania. Słowem: trochę jak w każdym akcyjniaku.

Pragmata

Tyle że Pragmata to gra, która pozostawia wrażenie produkcji oryginalnej, ładnie wyglądającej, świeżej i wymagającej czegoś więcej niż tylko kompulsywnego wciskania triggera. Oczywiście można snuć przypuszczenia, na jak długo podczas grania w pełną wersję tego paliwa wystarczy, myślę jednak, że na długo, a developerom uda się stworzyć coś, co zapisze się swoją formułą w pamięci graczy.

Jedna odpowiedź do “Na Pragmatę czekamy od 2020 roku. Sprawdziłem, czy ta dziwna strzelanka sci-fi nie okaże się kaszaną [JUŻ GRALIŚMY]”

  1. FreddieMercury 24 sierpnia 2025 o 04:22

    zapowiada się ciekawie. dużo pomaga tej grze ta dziewczynka- oddziaływuje na odbiór gry. jakby jej nie było to średni odbiór by był jestem tego pewien

Dodaj komentarz