17.11.2011
10 Komentarze

Saints Row: The Third – Pamiętniczek ze Steelport, ale taki różowy i mięciutki #2

Saints Row: The Third – Pamiętniczek ze Steelport, ale taki różowy i mięciutki #2
Saints Row: The Third zrecenzowane, ale formuła testu nie pozwala na oddanie wszystkich kolorów i barw miasta tak zakręconego jak Steelport. Dlatego prezentujemy wrażenia z gry wychodzące poza zwykłą recenzję. To pamiętniczek z grzesznej metropolii. Taki różowy i mięciutki... – część druga!

### Dzień 7
Okazuje się, że chyba mam zbyt napięty harmonogram, żeby się tutaj rozpisywać, przyjacielu. Wrócę więc do mojego czwartego dnia w Steelport dopóki jeszcze w miarę dobrze pamiętam, co się działo, bo warto zachować te wspomnienia na później.

Wylądowaliśmy z Shaundi bezpiecznie, ale potrzebowaliśmy desperacko jakichś środków, które mogłyby pomóc w odegraniu się na Syndykacie. Szmaciarze zablokowali nasze karty i odcięli od wszystkiego, co mieliśmy, więc zaczynaliśmy jak te filozoficzne tabliczki – tabula rasa, czy coś, nie pamiętam już nawet – i musieliśmy dorobić się broni. Shaundi stwierdziła, że najbliżej nam będzie chyba podjechać do wojskowego arsenału… Co na tamtą chwilę wydawało się bardzo dobrym pomysłem. Przynajmniej mi.

Z perspektywy czasu – rzeczywiście nie ma czego żałować. Kiedy wpadliśmy do magazynu strzelając do kogo popadnie doznałem objawienia. Na półce, całkowicie niepozornie, leżała maszyna w której zamknięto gniew boży w czystej postaci. Ten leciutki przedmiot uratował nam tyłki – pozwolił mi namierzać jadące na nas czołgi i opancerzone samochody i miotać do nich rakietami, jak Zeus szalejący z piorunami. Wesoło naciskając czerwony przycisk zniszczyłem pół dzielnicy, ale na nogach nie utrzymał się nikt, kto mógłby mieć mi to za złe, hi hi…

###Dzień 9
Pamiętniczku, wygląda na to, że policja w Steelport jest jeszcze bardziej liberalna, niż w Stilwater. Ostatnio dzwonił też do mnie kumpel z San Andreas i narzekał, że psiarnia goni go po ulicach za każdym razem, kiedy uderzy przez przypadek w inny samochód na ulicy… Ale to chyba tylko dlatego, że jest czarny, a przynajmniej takie mam wrażenie.

W każdym razie – dzisiaj wziąłem udział w telewizyjnym show Profesora Genki. Przez chwilę wydawało mi się, że oszalałem… ale naprawdę dali mi do ręki broń i kazali strzelać do ludzi przebranych za jakieś ukochane przez dzieci maskotki i puszki po żarciu. Raz na jakiś czas tu i tam podskakiwała plansza z pandą i napisem przypominającym, że zabijanie tych zwierząt jest wybitnie nieetyczne. Wszystkie inne można.

Musiałem przejść przez kilka aren pełnych pułapek i ludzi strzelających do mnie PRAWDZIWĄ AMUNICJĄ! Na szczęście opłaciło się – wypłacili mi całkiem sporo hajsu, a później jeszcze dostałem w ręce specjalną wyrzutnię mięczaków Profesora Genki. Strzelałem z dachu samochodu, którym jechał Pierce do ludzi ośmiornicami. Kocham to miasto.

Cholera, muszę kończyć. Angel każe mi zadzwonić, bo ma jakąś pilną sprawę.

###Dzień 12
JASNA CHOLERA TEN CZŁOWIEK JEST NIENORMALNY! Kazał mi podjechać pod swoją melinę, zawiązał mi oczy i rzucił parę formułek na temat poznawania bólu i radzenia sobie z nim. Nie wiedziałem o co chodzi, wszystko wydawało się trochę bełkotliwe i niejasne, ale po chwili rozwiązał chustkę… a ja siedziałem w samochodzie z tygrysem zamiast pasażera! Chciałem wyjść i go zamordować, strzelić prosto w łeb, ale potężna łapa podniosła się, kiedy tylko ten ogromny zwierzak zobaczył, że zdejmuję nogę z pedału gazu. Musiałem go wcisnąć.

I nie zwalniać, żeby przeżyć. Za każdym razem, kiedy spadała prędkość, podnosiła się łapa z pazurami, więc jeździłem jak wariat po całym Steelport próbując zadowolić tę bestię i odsunąć niechybną śmierć w czasie. Raz tylko – tuż pod domem Angela – poczułem coś na plecach, ale zemdlałem od razu… i mogła to być jego ręka sygnalizująca, że dosyć już tych wygłupów.

Dzisiaj leczę psychikę popijając drinki w tym luksusowym apartamencie na szczycie wieżowca, który sprzątnęliśmy niedawno Syndykatowi. Za szkłem w basenie widzę półnagie panienki, które Pierce sprowadził na imprezę, a na balkonie stoi obrażona Shaundi – nie wierzy, że tak szybko po śmierci naszego przyjaciela jesteśmy w stanie się uśmiechać. Biedna.

Ale czas kończyć – właśnie jedna ze striptizerek, które zamówił Zimos niesie mi drinka. A, pamiętniczku, prawda – zapomniałem wspomnieć o Zimosie. Ale to dłuuga historia na kiedy indziej…

10 odpowiedzi do “Saints Row: The Third – Pamiętniczek ze Steelport, ale taki różowy i mięciutki #2”

  1. Akcja z tygryskiem bezbłędna! Muszę to zobaczyć na własne oczy 😀

  2. Ja będę nie moralnym graczem :>

  3. Dzięki wielkie Berlin! Przez Ciebie mam kolejny powód, żeby nie kupować konsoli… Jednak postaram się być silny…

  4. WŁAŚNIE nie dawno dostałem edycje specjalna:)

  5. TO już jutro! A dla tych co czytają TO jutro, TO już DZISIAJ!!!

  6. Drogi pamiętniczku… TO JUŻ JUTRO!!!!! AAAAAA ACHACHA AAAA!!!! Albo dzisiaj jeśli jest już jutro…

  7. Już zamówiłem, ale to było przed pamiętniczkami 😛 . O tej grze mało co słyszałem, ale obejrzałem pewną recenzję i kilka gameplay’ji i zdecydowałem się zakupić. Zdziwiłem się kiedy okazało się, że przynajmniej oficialnie gra jeszcze nie wyszła. Stosunek cena/jakość bardzo mi się podoba. Może nie sama jakość gry, ale bogate urozmaicenia jakie ma do zaoferowania. Nawet jeśli jest co najmniej „lekko” przegięta w wielu aspektach.

  8. Medroks podaj swoje gg

  9. [beeep] YEA DZIŚ PREMIERA !!!!!

Dodaj komentarz