[Po mojemu] Serie – niekończąca się opowieść

[Po mojemu] Serie – niekończąca się opowieść
Pierwszy raz w historii nowa trenerska gra z Pokemonami na konsole przenośne będzie sequelem w linii prostej. Trend sequelizacji nie bierze jeńców i nie każdemu się to podoba. Wygląda na to, że twórcy będą zmierzać w kierunku kontynuacji, ale nie w nich tkwi esencja problemu. Gracze – sami sobie zgotowaliśmy ten los.

Na początku chciałem donieść, iż kolega Berlin wprowadził czytelników w błąd, mianując się jedynym fanboyem Pokemonów w zespole. To bezpardonowe nagięcie prawdy – fanboyów Pokemonów jest tu co najmniej dwóch, a nieogoloną twarz tego drugiego widzę codziennie w lustrze. Konsekwencje niedopatrzenia wyciągnę od Berlina osobiście. Tyle słowem dygresji.

Struktura tworzenia małych serii (zwykle złożonych z trzech gier osadzonych w tym samym świecie) w obrębie marki Pokemon to jeden ze standardów, do którego przyzwyczaiło nas Nintendo. Inny, bardziej istotny, pokazała historia – wraz z nowymi konsolami japońskiej firmy na rynku pojawiał się Mario, Zelda, Metroid, Pokemony i reszta flagowej ferajny. Produkcje te wpływały na sprzedaż urządzeń wielkiego N, przy okazji starając się odświeżać pomysły i nie pozwolić skostnieć rozgrywce. Z różnym skutkiem. Inni wydawcy – również niezajmujący się produkcją sprzętu – co pewien czas wypuszczają nowe odsłony swoich pereł w koronie. 2011 jest przykładem świetnego roku dla gier, choć przepełnionego kontynuacjami i w związku z tym kojarzonego z twórczą stagnacją. Jednocześnie coraz głośniej gracze pytali o losy Half-Life 3, Mirror’s Edge 2 czy Beyond Good & Evil 2. Problem w tym, że przestaliśmy oczekiwać i wypatrywać kolejnych części, a zaczęliśmy wymagać. Klient nasz pan, gry dla graczy, płacę i żądam… czasem takie podejście jest aż nazbyt widoczne wśród odbiorców. W dodatku bywa słuszne, ale nie można zapominać, że – jak pisał Marsh Davies – developerzy nie są nam nic winni. Nie są naszymi sługami ani panami, nie mamy legitymacji do smagania ich batem ani przymusu kupowania ich produktów.

Dlaczego tak często powstają kontynuacje i nie widać końca niektórych serii? Lenistwo i pazerność wydawców wcale nie są jedynym powodem i powiedziałbym nawet, że nie głównym. My zwyczajnie nie wyobrażamy sobie, że nasze ulubione cykle mogłyby przestać istnieć. Wielkie firmy, jak EA, Activision czy Ubisoft, starają się dotrzymywać tempa i regularnie wydawać nowe Need for Speedy, Call of Duty, Assassin’s Creedy i innych Księciów Persji. Przywykliśmy do zapełniania swoich półek kolejnymi odsłonami, szukania w sklepie nowych przygód znanych bohaterów i zagłębiania się ponownie w światy, które tak bardzo lubimy. Nie traktujemy kontynuacji jako osobnych produktów, bez których nasza świadomość pasji nie ucierpi. Gry posiadające numerek w tytule stały się częścią – uwaga, patetyczne słowo – naszego jestestwa jako graczy. Dojrzewaliśmy obok Dooma, Half-Life i Cywilizacji i nie chcemy tego przerywać. W międzyczasie na rynku pojawiają się nowe marki, w których proces przebiega identycznie. Wystarczy przypomnieć bohatera ostatnich tygodni, czyli Tima Schafera. Kiedy wyskoczył z planami stworzenia nowej przygodówki w starym stylu, znów zaczęto go pytać o Psychonauts 2.

W efekcie mamy dziwną sytuację – gracze silnie przywiązani do pewnych tytułów nie chcą dopuścić, żeby uznane przez nich serie zeszły ze sceny jak zespół R.E.M, a jednocześnie krytykują nawał kontynuacji – prawda, wydawcy odcinali też kupony – w odniesieniu do minionego roku. A był on po prostu apogeum, najbardziej wyraźnym odzewem na sposób myślenia dziesiątek milionów klientów. Będą marudzić, że tłuczemy sequele jak opętani, ale zjedzą nas, jak przystopujemy. Nawet nie bierność czy lenistwo, ale – jak mówię – przyzwyczajenia czy wręcz nawyki graczy decydują o kierunku, w jakim zmierza branża. Nie jest przypadkiem, że twórcy coraz częściej używają słów „marka”„franczyza” zamiast „seria”„cykl”. Kiedyś mieliśmy tylko gry, dziś obok nich widzimy linie ciuchów, wydarzenia tematyczne, figurki, maskotki, komiksy, książki, filmy kinowe i wiele innych form istnienia na różnych rynkach. Doskonałym przykładem są właśnie Pokemony. Tak prawdopodobnie się to rozwinie, że z czasem Mass Effect nie będzie słynął z walki ze Żniwiarzami, ale z uniwersalnym zestawem określonych motywów, cech stylistycznych i towarzyszących temu wszystkiemu skojarzeń odbiorcy. Możliwe, że nasze wnuki będą nosić buty do wspinaczki marki Uncharted (co już dziś poniekąd może się zdarzyć) i jeść obiad z talerza od Cooking Mamy.

Nie ma co się zatem dziwić, że sequele panują na listach sprzedaży i przyszłych zadań wydawców. Każdy, kto narzeka na dominację serii nad nowymi pomysłami, powinien zdać sobie sprawę, że mniej lub bardziej świadomie tego właśnie oczekuje. Tak jak zrobiłem to ja, kiedy po przeczytaniu newsa o nowych Pokemonach zacząłem z większym pietyzmem pielęgnować moje deesiątko. Z radością przyznaję, że końca Pokemonów sobie nie wyobrażam.

27 odpowiedzi do “[Po mojemu] Serie – niekończąca się opowieść”

  1. Pierwszy raz w historii nowa trenerska gra z Pokemonami na konsole przenośne będzie sequelem w linii prostej. Trend sequelizacji nie bierze jeńców i nie każdemu się to podoba. Wygląda na to, że twórcy będą zmierzać w kierunku kontynuacji, ale nie w nich tkwi esencja problemu. Gracze – sami sobie zgotowaliśmy ten los.

  2. Pokemonki <3

  3. Co ja bym dał za nowego Crasha…

  4. Tasiemce w stylu Pokemony które są dla młodszych graczy to norma bo co rok jest nowe pokolenia więc co jakiś czas trzeba zrobić nową grę bo nikt nie będzie grać w starocie 🙂 |To samo tyczy się mario czy tam megamana . |Gorzej to wypada z COD czy tam Battlefieldem był okres 2 wojenny jak w codzie czy różnych okresów w BF a teraz ciągle to samo z jednej i drugiej strony i myślę że taki stan rzeczy utrzyma się przynajmniej przez kolejne 2-3 lata że będzie odgrzewany kotlet .

  5. „Klient nasz pan, gry dla graczy, płacę i żądam”. Activision i EA robią już trochę inaczej – „Klient nasz odbiorca, gry dla kasy, płać i wypchaj się”…

  6. I właśnie tym sie różnią gry od filmów, książek itp. Co definiuje że gra jest sequelem ? Fabuła, znane postacie czy może GAMEPLAY ? I tu właśnie leży sedno problemu. Call of Duty czy Assasin Creed są , może jako filmy by spełniły swoje zadanie ( kontynuacja historii ) to przez przez swój brak zmian, ciągłe sie trzymanie wyznaczonych ścieżek zaczynają być potępiane przez graczy? Jaskiś Dobry przykład ? Bioshock, mimo iż to seria, każda część jest kopalnią nowośći, zachowując najlepsze cechy poprzedników.

  7. @tirtel|Chyba raczej „Płać, kup jeszcze 1050190 DLC i wypchaj się”.

  8. Crash’e i Spyro z PSX to były czasy!

  9. Wyjątkowo fajny tekst, ostatnio mało pisałeś, a wielka szkoda – bo w Twoim stylu pisania bez problemu odnajduję się ja – gracz.

  10. Gratulacje za wnikliwy i prawie wyczerpujący tekst

  11. @Enough – poczekaj do poniedziałku 😉

  12. @SaLaHaDiNPL sęk w tym że inaczej „smakuje” gra na którą czekamy parę lat niż ta której sequel widzimy po roku

  13. Sequele nie są złe, byle wnosiły choć część nowości i wychodziły spory czas po poprzedniku. I tu nawet nie chodzi o coroczne wydawanie CoD – a. Moim zdaniem chociażby już następny Crysis wyjdzie zbyt szybko. Dla mnie idealne proporcje nowej zawartości do czasu oczekiwania ma seria Gears of War – po „dwójce” były 3 lata i dopiero wyszła „trójka”. I wcale nie czułem jakiegokolwiek zmęczenia serią, mimo iż w „dwójkę” grałem w 2011. 😉 Po prostu inaczej się gra w sequele po roku czy dwóch, a inaczej po pięciu.

  14. Nowa gra/marka to zawsze niepewność, ryzyko z obydwu stron (nie podejdzie/nie sprzeda się), a większość sequeli to sprawdzone rozwiązania, komfort kupowania w ciemno (stąd też taki gniew gdy gra mocno się różni). Po prostu ludzie lubią piosenki, które już znają. Wspomniane Gears of War i Uncharted to złoty środek – dostatecznie różne, żeby nie ulec stagnacji, a przy tym wciąż będące kolejnymi odcinkami tej samej sagi. Byleby nie wydawać za często a będzie cacy 🙂

  15. Sequele nie są zue, o ile twórcy nie nadużywają danej hmm marki/uniwersum, jak to jest np. w CoDach, czy Assasins Creedach. Przykładowo Just Cause 2 to sequel lecz różnice jakie są między 2 a 1 częścią są bardzo duże, a więc jakieś zmiany i innowacyjność są.

  16. LazarusGreyPL z n o P 21 kwietnia 2012 o 16:20

    Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z (hipo?)tezami zawartymi w artykule. Ja sam gram głównie w serie, które mnie niegdyś wciągnęły – C&C, Warcraft, The Elder Scrolls, Black & White, Diablo, Starcraft, Medal of Honor, Call of Duty, GTA, HoMM, Total War, Warhammer 40.000: Dawn of War, Mass Effect, The Settlers, Turok… i nie gram na przykład takiego Dead Space po pierwsze – nie lubię się bać, po drugie: nie jest to żadna z wcześniej podanych gier ;8-P. Należy jednak przecież sobie uzmysłowić jedno:

  17. LazarusGreyPL z n o P 21 kwietnia 2012 o 16:34

    Każda seria zaczyna się od Pierwszej Części, którą każdy gracz czci jak Peceta swego (jeśli to seria zasłużona – jedynka zawsze jest najlepiej wspominana, bo była pierwsza). Dalej jest dwójka, (tutaj sława serii zależy od tego jak wypadnie w oczach graczy, jeśli dwójka jest do bani – to reszta też będzie, jakieś takie fatum) która jest zazwyczaj w cieniu wielkiej Jedynki, bo była druga i posiada kilka innowacyj/błędów, które niekoniecznie musiały się spodobać fanom Jedynki. Tak ja to zazwyczaj widzę.

  18. Również końca pokemonów sobie nie wyobrażam, co więcej, ja nie chcę sobie go wyobrażać. Podobnie jest z Gothckiem, jaka Arcania jest każdy widzi, dlatego czekam na odsłonę przygotowaną przez PB, wiecie Risen niby fajny, ale Gothic to Gothic. Druga sprawa, że ostatnią odsłoną mario dla mnie było Super Mario Bros na Pegazusa ( NES ) i nie ciągnie mnie z powrotem. Mimo to byłoby mi przykro, gdyby pewnego dnia prezes Nintendo uznał go za przeżytek i skreślił z listy gier do wydania. Ot, nostalgia.

  19. Po 8 latach, gracze w przypadku hl3 mają prawo proszenia o kontynuacje 😛

  20. Mnie wystarczają zdecydowanie Pokemony na GBC, GBA :]

  21. Wieloletnim Pokefanem tylko tych głównych gier trenerskich jestem i ja i powiem szczerze, że tu akurat sequel odegrał wielką rolę! Dla mnie osobiście druga generacja poków jest tą, do której mam największą nostalgię, ale żeby nie było, że tylko ja, to przecież przypomnę, że powstał remake sequela oparty o silnik 4-generacji, a nie było by tego, gdyby scena fanów nie miała w tym udziału (można by przecież zahaczyć o Johto inaczej) – podobna sytuacja miała miejsce z pierwszą generacją i remake w trzeciej.

  22. Dla mnie Pokemony na GBC/GBA to najlepsze jrpg ever:)

  23. Jak dla mnie jedna zwarta historia w grze nie powinna mieć więcej niż 3 części. Myślę, że to wystarczająco dużo żeby przedstawić wszystkie wątki jakie twórcom urodziły się w głowach. I mimo, że przywiązuję się do jakiś serii to nie żal mi się z nią rozstawać bo wiem, że mogę ją przejść od nowa niż czekać na niepewnej jakości prequel/sequel. I mówię tu bardziej o jakości fabularnej. Dobrym przykładem jest AC: Bratherhood który praktycznie nic nie wnosi i powinien być DLC do dwójki. Martwi mnie też, że…

  24. twórcy nie potrafią się rozstać z serią (wiem, dla nich to kura znosząca złote jaja) i serwują nam prequele God Of War, DMC, sequele Halo, CoDa, RE i Bóg wie czego jeszcze. Jak już ktoś pisał bierze się to ze strachu przed wprowadzaniem nowych marek ale dzięki temu dostajemy takie „perełki” jak Dungeon Siege 3 czy najnowszy Driver które z serią łączy tylko nazwa… Trochę inaczej jest z seriami które nie stanowią ciągu fabularnego: Final Fantasy, TES, Heroes czy wspomniane Pokemony – myślę, że takie gry..

  25. wychodzić w nieskończoność 🙂 |@LazarusGreyPL z n o P – nie każda pierwsza część jest najlepsza – TES, Heroes, AC i wiele wiele innych. Ale chyba rozumiem o co Ci chodzi 🙂

  26. Mimo wszystko są serie którym mnoga ilość sequeli nie zaszkodziła a wręcz przeciwnie: Final Fantasy, Legend of Zelda, Civilization, Metal Gear (wspaniałe lore/uniwersum ma ten cykl), Total War.. Zdarzały się czarne owce ale większość gier z tych serii stawiała poprzeczkę wyżej.

  27. Mwahwahaha. Final Fantasy ? Bardzo cenie sobie tą serie, ale od dłuższego czasu to jeden wielki cyrk. Final Fantasy – R.I.P 19.02.2004

Dodaj komentarz