[Po mojemu] Przydatna afera

[Po mojemu] Przydatna afera
Na minionym konwencie PAX East dowiedzieliśmy się o DLC uzupełniającym zakończenie Mass Effect 3. Miesiąc po premierze gry można więc wreszcie zamknąć pełen wrzawy i kontrowersji rozdział w historii serii. Trzeba przyznać, że to była przydatna afera.

Do internetowych flame wars przyzwyczailiśmy się już dawno. Spór o kształt epilogu Mass Effect 3 był jednak zjawiskiem postawionym o stopień wyżej. Naprzeciw siebie stanęły grupy sceptyków – punktujących zerowe zróżnicowanie zakończeń i ich niezależność od postępów gracza – oraz obrońców BioWare, postulujących swobodę twórczą i wytykającą niedorzeczność nacisków ze strony odbiorców, by twórcy gry ugięli się i zmienili zakończenie. Byli też tacy ludzie, jak ja, którym zakończenie się podobało, choć przyznawali, że z kolorkami i decyzjami ktoś pokpił sprawę. Dyskusje o ocenie finału kosmicznej historii nie wpisywały się jednak w klasyczny schemat przeczący zasadzie de gustibus non est disputandum. Tutaj każda strona miała swoje argumenty, które była w stanie rozsądnie przedstawić i uwiarygodnić, a co za tym idzie – nikomu nie można było przyznać całkowitej racji. Nie oglądaliśmy debaty a’la Canon vs. Nikon, ale treściowe wymiany opinii. W dobie stereotypu biernego, masowego odbiorcy taki widok jest jak skarb. Dobrze widzieć, że nie brakuje świadomych graczy.

Ponadto mogliśmy się przekonać, że firmy podpięte do koryta wielkich wydawców nie mogą milczeć, kiedy atmosfera na oficjalnych forach przypomina kocioł bałkański. Pewnie, to wszystko mogło być zaplanowane lub przewidziane, wszak reakcja na sytuacje kryzysowe są wpisane w sposób działania organizacji. Tym niemniej reakcja ze strony BioWare, a szczególnie kierowany do graczy list Raya Muzyki dają poczucie, że jednak nie jesteśmy obojętni ludziom z drugiej strony barykady. W dodatku Muzyka wypowiedział się w swoim imieniu (doceniałem już za to Tima Schafera i doceniać będę każdego) podczas gdy szefowie wielkiej triady wydawców wypowiadają się co najwyżej na targach albo spotkaniach z inwestorami. Wrażenie, że to firma jest dla graczy, że to od nich zależy rynek oraz że nawet w zgnuśniałej korporacji (której częścią jest kanadyjskie studio) jest miejsce na dialog, było tutaj bardzo silne. Zwłaszcza, że DLC nie pojawi się dzień po PAX-ie, ale latem, co pozwala sądzić, że powstaje ono pod wpływem kontrowersji. Chcieliście darmowy dodatek i tuning epilogu? Proszę bardzo.

Osobiście poczułem, że marzec ciekawie zagrał z moim lutowym komentarzem odnośnie usypiania wyobraźni we współczesnych grach. Oprócz Podróży dostałem bowiem enigmatyczne do bólu zakończenie Mass Effect 3. Może i dziwaczne, może nieprzystające do całej reszty trylogii, ale zaskakujące, niespodziewane i skłaniające niektórych do przemyśleń, których owocem jest teoria indoktrynacji. Odsuńmy na bok powszechny płacz i zawód – czy ktoś przed premierą mógł się domyślać, że zamiast beznadziejnie prostego w odbiorze endingu wciąż spłycającej się serii otrzymamy sekwencję, która otworzy pole do interpretacji? Uwielbiam, kiedy podobne niejednoznaczności pojawiają się w grach kierowanych na masowy rynek.

A tak z perspektywy widza, niekoniecznie zaangażowanego w cały ten zgiełk – to był doskonały spektakl! Obecnie branża jest tragicznie wręcz nudna. Czekamy na wiele gier, których spodziewaliśmy się od stu lat (nowe Diablo, GTA, BioShock, jeszcze jeden dodatek do WoW-a, Resident Evil…) a więcej dyskutuje się o przyszłej generacji konsol, niż o zasypiającej powoli obecnej. Jak na dłoni widać też brak zbytniej kreatywności w szeregach najważniejszych graczy na rynku. Czuć też wdech przed wakacyjnymi targami. A kiedy zbliżała się premiera ostatniego Mass Effect, który rywalizował do niedawna o laury najbardziej przewidywalnej serii wraz z Assassin’s Creed, nawarzył bigosu, który kipiał przez tygodnie po wjeździe gry na półki. Prztyczki dotyczące zakończenia pojawiały się niemal pod każdą informacją, a hasło still better ending than Mass Effect 3 urosło niemal do rangi kulturowego tropu. Hiszpańska inkwizycja się chowa.

Szkoda tylko, że do podobnych wydarzeń dochodzi tak rzadko, bo są one bardziej wartościowe, niż umierające dzieci w Modern Warfare. Tutaj larum podnieśli gracze, a nie mass media szukające sensacji. Debaty o ocenie końcówki odbyły się wśród fanów, którzy zaczęli wywierać presję na twórcach i tak dalej… wszystko było dużo bardziej złożone, ciekawe i warte wspominania za kilka lat.

Nie zawiedli gracze, nie zawiedli twórcy. Lubię tę branżę.

33 odpowiedzi do “[Po mojemu] Przydatna afera”

  1. A ci znowu o tym.

  2. Temat zakończenia Mass Effecta to tacy Waśniewscy w świecie gier.

  3. @LKAvallon: Temat jest żywy, ciekawy i ciągle budzi emocje. Rzeczywiście, to niebywałe, że nadal się o nim pisze.

  4. Nie zupełnie zgodzę się z tezą jakoby każda strona miała swoje racje. Wypowiedzi osób oburzających się na wywierających presje graczy, pozostawiały odczucie, że nie mają pojęcia o czym tak naprawdę mówią. Myślę że ten cały „flame” nie powstał wskutek prostodusznego „bo ja to cem hepi enda”. Wrzawę podniosło lenistwo scenarzystów, którzy zaprezentowali na koniec masę wyrwanych z kontekstu scen pozostawiając gracza z brakiem odpowiedzi na pytania. osobiście nie chciałem zmiany zakończenia a nadania mu sensu.

  5. Moim zdaniem to nie wygląda tak wesoło, racja BW/EA pokazało, że liczy się ze zdaniem innych ale dopiero po długim „zakończenie jest ok, to wy jesteście głupi”. Jest też drobna różnica pomiędzy zakończeniem otwartym na interpretacje a pogrzebaniem uniwersum w nielogicznym zwale gruzu.

  6. Brace yourselves! Long ass comments about ending are coming!

  7. @Abyss: Najlepsze jest to, że cały czas te same;D

  8. @miradokusv A mi wydaje się właśnie odwrotnie. Większość oburzonych to ludzie, których kultura masowa dzisiejszego świata przyzwyczaiła do „happy endu”. Nawet jeżeli byłoby więcej wyjaśnień i ukazanych skutków naszych działań i tak panowałoby powszechne niezadowolenie bo Shepard ginie w taki czy inny sposób – nie zostaje umieszczony na końcu w epickiej pozie, na tle gwiazd, tak jak to miało miejsce w ME1 . Choć mógłbym mieć jedno czy dwa zastrzeżenia to zakończenie jest dla mnie idealne.

  9. Abstrahując od tego kto ma rację, a kto nie, najbardziej w całej tej aferze denerwowało mnie (i wciąż denerwuje), że każdy przedstawia swoją rację jako jedyny, słuszny punkt widzenia, brak takich zwrotów jak „myślę że” itp.

  10. @Adzior – Ale przecież nowy D800 miażdży wszystko. A to, co wypuszcza ostatnio Canon mieści mu się pod podeszwą. 😉

  11. @llyqss A ja wolę „happy ending” niż „sad ending” wrzucony na siłę. Nie ma żadnego sensownego powodu by Shepard zginął w epilogu – zwłaszcza w podany przez „tfurców” sposób. Ok – to ich pomysł – ale mim zdaniem cienki jak tyłek węża.

  12. @TommyDe Akurat D800 jest zbyt pokręcony – jak dla mnie D4 to jest to! ISO 200000 – magia normalnie…

  13. RalfTriclinum 12 kwietnia 2012 o 19:13

    @lyqss jak widze teoria poparta dowodami lol,a w jednej z wersji zakończenia Shepherd nie ginie wiec chyba sie mylisz

  14. Od dawna wiedziałem, że te wszystkie „wycieki” to darmowy marketing

  15. BioWare doda tylko scenę wyjaśniającą że Kroganie wszystkich wybili i THE END. 🙂

  16. To tylko moja subiektywna ocena. Jak mówi @mrfe – moje 'myślę, że’. @RalfTriclinum w jednej wersji widać kilka sekund przerywnika filmowego gdzie Shepard bierze jeden wdech. Przeżył dalej, czy nie, nie jestem w stanie tego określić. Sądzę jednak, że skoro Shepard był półsyntetykiem, a zakończenie niszczyło wszystkie maszyny to jemu i tak się oberwało. Osobiście nie podobałoby mi się gdyby przeżył jak gdyby nigdy nic. Chyba, że na drodze jakichś bardzo egoistycznych wyborów.

  17. @llyqss|Już w poprzednim komentarzu poradziłeś sobie całkiem nieźle ;p brawo!

  18. Tu nie chodzi o to, że nie ma „happy endingu”, tylko że jest ono nielogiczne i niesatysfakcjonujące. Zamiast obrazu wielkich zniszczeń, rozpaczy i beznadziei (jeśli miałoby być „sad ending”) widzimy jakieś cudaczne sceny rajskiej planety i kolorowych ekspolzji. Ale zgadzam się, że ta cała afera jest czymś pozytywnym i pokazuje, że gracze potrafią wyrazić swoją opinię i żywo dyskutować o ich ulubionych grach. Byłbym zadowolony z takiego zakończenia, gdyby nadchodzące DLC potwierdziło teorię indoktrynacji.

  19. @Aargh – Ok. Muszę przyznać się do „deprecjacji”. Można przyczepić się do słów bodajże Hudsona “You’ll get answers to everything” i paru innych przedpremierowych zapewnień. To mogło graczy oburzyć, bo nie do końca otrzymaliśmy odpowiedzi na 'everything’. Dodatkowo różnorodność zakończeń też może pozostawić trochę do życzenia. No ale wszystko kwestia gustu, tak? Mnie zadowoliło ME3 takie jakie jest. Nie płakałbym gdyby nie postanowili wydać tego DLC, ale to nie znaczy, że nie zagram w nie „ze smakiem”.

  20. @LiOx Ja akurat jestem bardziej studyjny, niż plenerowo-reporterski, tak więc 800. bardziej mi pasuje. W każdym razie, co kto lubi, byleby tylko był to Nikon. ;P

  21. 😉 Muszę przyznać, że nadal nie wiem, jak zakończenie Mass Effecta 3 wygląda i nie chcę sie dowiedzieć ze spoilerów czy dyskusji. Więc unikam. Jednak faktem jest, że JESTEM BARDZO ZAINTERESOWANY tymże zakończeniem i z chęcią je sprawdze – a wierzę, że mi się spodoba (ponieważ nie podoba się ogółowi). Chwyt marketingowy uważam więc za udany… Choć muszę przyznać, że gdyby nie on, na ME3 też bym się skusił. Acz nie aż tak chętnie 🙂

  22. Już dawno się tak z kimś nie zgadzałem. =]

  23. @Sveniu Też tak myślałem, potem przeszedłem grę i dołączyłem do wszystkich, zakończenie nie ma sensu, twoja postać może być całkowicie egoistyczna bądź całkowicie prawa, nie zmienia to zakończenia bo zakończenie ma tylko dwie opcje, twoje wybory na nic nie wpływają, a sama cutscenka niczego nie wyjaśnia! o to chodzi w całej tej aferze *SPOILER* już nie mówiąc o tym skąd do jasnej ****** normandia wzięła się w przekaźniku masy *KONIEC SPIOILERA*

  24. Choć w kilku zdaniach się nie zgodzę z autorem i kilkoma komentarzami to miło przeczytać coś takiego zamiast wnikliwej analizy kim jest fan, a kim „fan”. Wiem, że to trochę nie na miejscu kopać osobę, która nawet się tu nie wypowiedziała, ale ten tekst do dziś mnie wnerwia.

  25. Im dłużej czytam komentarze dotyczące tego nieszczęsnego zakończenia, tym częściej dochodzę do wniosku że Bio powtórzyło szopkę które odstawiło przy okazji zakończenia Jade Empire (nie zamierzam zabierać się za ME3 dopóki nie stanieje)…

  26. Może i problemem jest zakończenie (nie znam) i to ciekawe że ludzie reagują, ale może chodzi tylko o „zwalnianie Kuźniara”. Jest taka powieść „Król Maciuś Pierwszy” – tam jest wszystko wyjaśnione. Domaganie się od twórcy zmiany zakończenia kojarzy mi się tylko z pewną grubą kobietą z ekranizacji powieści Kinga…

  27. To faktycznie miło widzieć, że gracze potrafią się ogarnąć i doprowadzić do dialogu z twórcami, miło też że twórcy zeszli ze swojego piedestału i zauważyli, że są ludzie którzy pokochali stworzony przez nich świat i poświęcili im trochę czasu. Jestem sceptykiem i nie wierzę za bardzo, że DLC wszystko zmieni, ale przecież gorzej być nie może. 😛 Zauważyłem też, że to z reguły ludzie którym się to zakończenie nie podoba, muszą tłumaczyć tym którym się podoba o co im chodzi, bo ci drudzy często są ignorantami

  28. Dobry artykuł.

  29. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! „Otwarte pole do interpretacji” jest fajnym zjawiskiem po zakończeniu, ale nie, kiedy jest realizowane w ten sposób! Bo to nie smaczki i drobne niejasności powodują potrzebę tej interpretacji, a czarne dziury w logice i jawne zaprzeczenia do tej pory ustalonych faktów. Można się cieszyć, że zakończenie było „zaskakujące”, ale nie należy przymykać oka na fakt, że ono było po prostu ŹLE NAPISANE.

  30. http:www.change.org/petitions/konami-vatra-games-silent-hill-downpour-on-pc|Podpiszcie, jeśli chcecie Silent Hill: Downpour na PC!

  31. Mogę się swobodnie podpisać pod każdym wnioskiem w tym artykule. Podoba mi się, że ktoś poruszył sedno tematu a nie wyżywał się na twórcach/graczach (w zależności od tego po której stronie barykady stoi). Też mi się podobała sama „afera” i odbierałam ją jako coś pozytywnego a nie jako początek końca wolności twórczej czy burzę o pietruszkę. Może dialog developerów z graczami kiedyś stanie się normalną częścią rozwoju gier, w końcu to rozrywka interaktywna a nie bierna.

  32. Chyba po raz pierwszy spodobał mi się artykuł Adziora (wybacz, ale zwykle nie bardzo pasują mi twoje przemyślenia – to nic osobistego). Cała ta afera rzeczywiście była inna, odświeżająca. Jeśli o mnie chodzi – zakończenie podobalo mi się póki nie wyłączyłem gry, bo gdy emocje opadły (do momentu szarży na przekaźnik napięcie było budowane wyśmienicie, i trzymało do samego końca) zacząłem się zastanawiać. I nie potrafiłem poskładać w logiczną całość tego co doświadczyłem.

  33. LazarusGreyPL z n o P 18 kwietnia 2012 o 20:11

    Dobry artykuł, z ciekawymi przemyśleniami i w ogóle. ;8-]

Dodaj komentarz