Everybody´s Gone to the Rapture: Godzina przed końcem świata

Akcja Everybody’s Gone to the Rapture toczy się przez godzinę czasu rzeczywistego – w grze jest to godzina przed końcem świata. Przejście całego dostępnego w niej obszaru (cały czas przed siebie, bez pauz) zajmie graczom 20 minut, ale nie wiadomo jeszcze co ciekawego napotkają na swojej drodze. Wiadomo jednak, że nie będą w stanie zobaczyć wszystkiego w ciągu godziny: chcąc poznać całą historię, dowiedzieć się wszystkiego, będą musieli przechodzić grę kilka razy.
Tym razem, w przeciwieństwie do Dear Esther, będzie można wchodzić w interakcje z przedmiotami i światem gry. Co ciekawe, Pinchbeck chce tym razem dostarczyć określonych emocji zamiast zostawiać całą zabawę w rękach graczy. Zamiast poznawania wszystkiego na własną rękę i prób dorabiania sobie teorii do wszystkiego w Everybody’s Gone to the Rapture odbiorcy mają poczuć, że coś naprawdę się dzieje. Bo, w godzinę przed końcem świata, rzeczywiście coś się musi dziać.
Wiadomo też, że w grze pojawi się sześć postaci, ale nie wiadomo czy będą to ludzie. Pinchbeck stwierdził, że: „Przypominają tak jakby… wspomnienia o ludziach, którzy tam byli. Nie wiemy jednak jeszcze czy przedstawimy ich jako modele, czy może coś bardziej symbolicznego”.
Czytaj dalej
13 odpowiedzi do “Everybody´s Gone to the Rapture: Godzina przed końcem świata”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pytanie brzmi: co zrobilby przecietny obywatel RP wiedzac ,ze za godzine swiat sie skonczy.|A na powaznie pomysl calkiem fajny , ciekawe co z tego wyjdzie.
Co bym zrobił na godzinę przed końcem świata? Poszedłbym na spacer. Nie, serio. Jak w tej grze. To by dopiero było przeżycie! Nie mogę się doczekać apokalipsy w przepiękne, słoneczne popołudnie. 🙂
No każdy ma jakieś marzenia 🙂
z tego co czytam trochę przypomina mi film „kod nieśmiertelności”. Trzymam kciuki bo może fajnie wyjść.
Bardzo fajny pomysł. Z pewnością się zainteresuję, kiedy już zostanie wydana.
Mam nadzieję że gdy nadejdzie chwila „zero” będzie widać (gdyby to miałby być meteoryt) jak rozpędzona skała pędzi po niebie, uderza i na końcu patrzymy jak w naszą stronę leci fala uderzeniowa/ściana ognia czy tsunami.
Melancholia dla graczy.
Mi również przypada do gustu ten pomysł. Ogólnie pogrywanie na emocjach moim zdaniem to, to czego grom brakuje prócz spójnej fabuły.
cholera – wspaniały pomysł 🙂
Twórcy pracują na CryEngine 3 więc oprawa wizualna może być naprawdę porywająca.
Coś niezwykłego 🙂
The Path przywodzi na myśl. @ piter57: pewnie, że lepiej. Ale kto na to kasę wyłoży? 🙁
Pomysł niewątpliwie bardzo ciekawy. Wydając takie gry na nowych silnikach zmuszają do zmiany sprzętu, ech.