8 Komentarze

The Unfinished Swan ? recenzja cdaction.pl

The Unfinished Swan ? recenzja cdaction.pl
Oto kolejna w ofercie Sony gra „artystyczna” – oparta na niezwykłym pomyśle, oprawiona w wyjątkową grafikę, udźwiękowiona przez muzyków, którzy w życiu nie zagraliby dla Nicki Minaj. Czy „Niedokończony Łabędź” jest równie udany, jak Flower czy Podróż? Recenzja cdaction.pl.

The Unfinished Swan
Dostępne na: PS3
Testowano na: PS3
Wersja językowa: polska (pełny dubbing)

The Unfinished Swan – Niedokończony Łabędź – żywot swój rozpoczął, jako technologiczne demo, pokazujące jeden z pomysłów na wykorzystanie Move’a. Pierwotnym przeznaczeniem gry było wystawienie jej w konkursie Independent Game Festival, ostatecznie jednak projekt został podchwycony przez Sony, odpowiednio sfinansowany i godnie wypromowany (we wspieraniu indyków zresztą producent PlayStation zawsze wiódł prym i tego nikt mu nie odbierze). Wreszcie trafił w nasze ręce i możemy przekonać się, jak w praktyce wygląda gra w „chodź, pomaluj mój świat”. Wrażenia? Pomysł ciekawy, ale wykonanie…

Zacznijmy od fabuły. Bohaterem gry jest Monroe, młody chłopiec, osierocony przez matkę; malarkę, która nigdy nie dokończyła żadnego obrazu. Pewnego dnia Monroe odkrył, że łabędź (oczywiście niedokończony) z jednego z płócien jego mamy znikł – a badając sprawę wpadł w ramy obrazu i tak zaczęła się jego podróż. Gra przedstawia nam kolejne etapy wyprawy chłopca w głąb świata obrazów, zaczynamy na opuszczonym przez łabędzia idealnie białym płótnie – później jednak na obrazach zaczynają pojawiać się kształty, kolory, a nawet dynamiczne źródła światła.

Monroe nie potrafi zbyt wiele – jedynie przemieszczać się i, korzystając z dowolnego ze spustów pada, rzucać przed siebie kulkami z farbą (a później także innymi cieczami). W zależności od poziomu przynosi to inne efekty – najpierw czarne plamy wydobywają kształty ukryte w bieli pierwszego płótna, potem np. kulki z wodą wspomagają rozrost winorośli, jeszcze dalej kleksy czarnego atramentu pozwalają rysować platformy, na które chłopiec może wskoczyć. Wszystko to układa się w logiczno-geometryczną łamigłówkę, której kolejne zawijasy trzeba samemu rozwikłać – właśnie puszczając winoroślą we wcześniej niedostępne miejsca, właśnie budując platformy, które pozwolą dostać się do celu, itd., itp. Jednocześnie możemy śledzić historię, opowiadaną przez rozpisane na ścianach krótkie akapity – genialnie odczytane przez polską lektorkę (brawa!) i naprawdę świetnym napisaną pod względem językowym (szczególnie początek zdaje się być niezłym połączeniem Alicji w Krainie CzarówMałego Księcia).

Cała przygoda podzielona jest cztery rozdziały (choć ten ostatni trwa ledwie mgnienie oka), całość da się przejść w dwie godziny, nawet wliczając w to czas stracony na jedną-dwie zagadki, które nie najlepiej tłumaczą graczowi czego od niego oczekują. Problem w tym, że ten czas wykorzystany jest po prostu źle – i to na kilka sposobów. Historia cudnie się rozkręca, ale potem dalej się rozkręca, i jeszcze raz rozkręca i znów rozkręca, a kiedy przychodzi do puenty, okazuje się, że zabrakło na nią pomysłu. Twórcy gry mieli naprawdę ciekawe, świeże pomysły na mechanizmy rozgrywki, ale co najmniej przy połowie z nich znaleźli kiepskie rozwiązania na ich realizację. Podstawowy problem leży w podstawowej mechanice – mechanice „rzucania kulką”, aktywowanej, jak wspominałem, spustem pada lub machnięciem Move’em. W wielu miejscach trzeba powtarzać tę czynność kilkadziesiąt razy na minutę, co zamienia rozgrywkę – jej mechaniczny, fizyczny wymiar – w brutalne „napieprzanie w pada”. Całkowicie nie pasuje to do klimatu gry i jej artystycznych ambicji, wybija z magicznego, w escherowskim stylu subtelnego świata gry. Koniec końców całość okazuje się zbyt powierzchowna i błaha, by poświęcać tej produkcji więcej czasu, niż dwie godziny niezbędne do jej ukończenia.

Ocena: 7.0

Plusy:

  • ciekawy, dość oryginalny pomysł na rozgrywkę
  • artystyczna, bardzo estetyczna oprawa graficzna
  • to świetna, intrygująca bajka, szkoda, że z tak kiepską puentą
  • Minusy:

  • główna aktywność gracza to banalne „walenie w spust”
  • niedopracowane mechanizmy rozgrywki
  • nie wszystkie zagadki są czytelnie przedstawione
  • 8 odpowiedzi do “The Unfinished Swan ? recenzja cdaction.pl”

    1. Oto kolejna w ofercie Sony gra „artystyczna” – oparta na niezwykłym pomyśle, oprawiona w wyjątkową grafikę, udźwiękowiona przez muzyków, którzy w życiu nie zagraliby dla Nicki Minaj. Czy „Niedokończony Łabędź” jest równie udany, jak Flower czy Podróż? Recenzja cdaction.pl.

    2. Łabędź. Literówka się wkradła.

    3. Łabędź. Literówka się wkradła.

    4. Łabędź. Literówka się wkradła.

    5. Łabędź. Literówka się wkradła.

    6. @heavy91|Okej okej, chyba każdy już zauważył. 😉

    7. Wow. Sorry wielkie za to. Komentowałem na komórce :/ Głupio mi 😛

    8. Szkoda ze dość zimne przyjęcie ale dam gierce szanse

    Dodaj komentarz