Dwarf Fortress – ilustrowana opowieść o Starciu Z Bestią

O przygodach z Dwarf Fortress świetnie się opowiada, ale pokazywać światu zapisu swych fascynujących starć nie ma sensu, bo nikt "normalny" nie pozna gdzie ręka, gdzie noga, a gdzie pies itp. Poniższą ilustrowaną opowieść zrozumieją jednak i docenią wszyscy. Polecam.
Freeware’owy fenomen o nazwie Dwarf Fortress ( więcej o grze poczytacie TU, TU i na naszym forum) fascynuje mnie osobiście, ale jest to fascynacja z daleka, jako że nie udało mi się do tej pory zebrać chęci, by się przebić przez wyjątkowo niecodzienny interfejs tej niesamowitej produkcji. Na szczęście są ludzie, którzy zdają sobie sprawę z istnienia takich ludzi jak ja i w swej bogatej wyobraźni w kilku grafikach potrafią opowiedzieć mrożącą krew w żyłach historię. Na przykład o tym, jak to krasnoludy znalazły pod ziemią wielki, zielony Problem. A zresztą zobaczcie.
Czytaj dalej
8 odpowiedzi do “Dwarf Fortress – ilustrowana opowieść o Starciu Z Bestią”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
O przygodach z Dwarf Fortress świetnie się opowiada, ale pokazywać światu zapisu swych fascynujących starć nie ma sensu, bo nikt „normalny” nie pozna gdzie ręka, gdzie noga, a gdzie pies itp. Poniższą ilustrowaną opowieść zrozumieją jednak i docenią wszyscy.
To iezt hore j to barco hore !ia siem boie.
Specjalnie tak napisałeś?
Ehh. Enki, niestety także nie mam siły zebrać się na zagranie 🙂 Ale chyba żadna inna gra, nie potrafi zrobić czegoś takiego na kompletnie losowym silniku.
Them dorfs, man…
Wystarczy opanować początkowy interfejs, a później jest wciągająca zabawa i śmiechu co niemiara (nawet jeśli twoje wszystkie dwarfy wyginą:) ). Sam się dopiero uczę, ale już jest przyjemnie.
Losing is fun!
Też miałem ten problem, odinstalowałem grę (a poznałem ją przez zupełny przypadek), a gdy usłyszałem o niej następnym razem, postanowiłem spróbować. Tutoriale pomagały, magmawiki jest rewelacyjna, a forum o moddingu pozwoliło mi się cieszyć wieloma udoskonaleniami. Ta gra ma świetny potencjał, ale jej rozwijanie długo zajmuje jednej osobie z zespołem testerów. Ja bym zresztą tę grę nazwał „donationware”. Sam autor zarabia na niej niezłe kokosy (rzędu kilku tysięcy USD miesięcznie), co pokrywa jego potrzeby.