Recenzja cdaction.pl: Tom Clancy´s HAWX 2 (X360)
Tom Clancy’s HAWX 2
wersja testowana: X360, j. polski (pełna lokalizacja)
Wydawca: Ubisoft Polska
oficjalna cena: 199,00 zł
Pierwsze J.A.S.T.R.Z.Ę.B.I.E. przeleciały mi trochę obok nosa, ale szykując się do tej recenzji spędziłem miniony weekend ogrywając zarówno Tom Clancy’s HAWX, jak i inną „grę o odrzutowcach”, Ace Combat 6: Fires of Liberation, ostatnią, jak na chwilę obecną, część serii, która jako pierwsza wyniosła konsolowych graczy na wysoki pułap z prędkością 2 Mach. Ta powtórka się przydała, bo dobrze przygotowała mnie do testów Tom Clancy’s HAWX 2 – a także nieco zaskoczyła. Po pierwsze tym, że półtorej roku po premierze oryginału bez problemu znalazłem chętnych do co-opa na Xbox Live (!!!) , co oznacza, że to tytuł popularny i są ludzie czekający na jego seuqel. Po drugie zaś tym, jak bardzo Tom Clancy’s HAWX jest „zainspirowane” z Ace Combat 6: Fires of Liberation – tak bardzo, że nawet obłożenie pada jest w obu grach praktycznie identyczne. Podstawowa różnica, niestety na korzyść tego kopiującego, czyli Tom Clancy’s HAWX, jest taka, że w tym tytule przedstawiony jest konflikt wiarygodny i osadzony w naszej rzeczywistości, a nie w fikcyjnym państwie Emmeria, zbombardowanym przez podstępnych Estovakianów. Nieładnie, podstępni Estovakianie, nieładnie!§
Call of Duty: HAWX 2
Tymczasem Tom Clancy’s HAWX 2 to wojna, która mogłaby wybuchnąć nawet pojutrze. Fabuła oparta jest w tym samym uniwersum co nadchodzące Ghost Recon: Future Soldier i w stylu znanym z Call of Duty przedstawia walkę z terrorystami-buntownikami w kilku zakątkach globu (Bliski Wschód, rosyjskie pogranicze, Szkocja) i z perspektywy kilku bohaterów (pilotów amerykańskiego, angielskiego i rosyjskiego). Scenariusz nie jest jednak szczególnie porywający, zresztą i tak stanowi wyłącznie tło dla kolejnych misji kampanii; ważne jest to, że tworzy ciekawe sytuacje/misje, w których gracz może wziąć udział.
To kolejne, co poza sposobem prowadzenia fabuły, twórcy Tom Clancy’s HAWX 2 podpatrzyli w serii Call of Duty. O ile w pierwszej grze wszystkie misje polegały na tym by „siedząc” za sterami lecącego odrzutowca zestrzeliwać niezliczone eskadry wrogich samolotów, lub też bombardować naziemne instalacje wroga, tu pojawiają się zadania, w których np. kierujemy bezzałogowym robotem zwiadowczym, z nieba oznaczając cele, lub też osłaniamy działający na ziemi oddział Duchów, ostrzeliwując przeciwnika z działek zainstalowanych na latającej fortecy AC-130. To ciekawe pomysły na zróżnicowanie rozgrywki, ale też to jedyne, co udaje się nimi osiągnąć – skonstruowane są bowiem tak, że nie stanowią żadnego wyzwania, po prostu się je przechodzi, a zarówno wizualnie i fabularnie sekwencje te ustępują swoim odpowiedniczkom z Call of Duty.
Zresztą bezzałogowe drony i AC-130 bardziej kojarzą mi się właśnie z wojennymi shooterami, dlatego dobrze, że kilka sztuczek na urozmaicenie zabawy twórcy Tom Clancy’s HAWX 2 wyciągnęli ze swojego arsenału – z gatunku gier lotniczych. Mam na myśli misje, które każą graczom robić interesujące, niespotykane w innych podobnych produkcjach rzeczy, czyli na przykład tankować w locie z samolotu cysterny, latać po nocnym niebie z włączonym noktowizorem, utrzymywać pozycję w zasięgu samolotów wsparcia zakłócających działanie radarów, czy nawet startować i lądować na lotniskowcu. Tego typu atrakcje wprowadzone są do gry z różnym skutkiem
Wróg – odległy punkcik na ekranie
Te starania, by rozruszać nieco formułę gatunku „latadełka z odrzutowcami” warto docenić, ale mam odczucie, że poszły one nieco na marne. Po części winić należy realia gry. Pojedynki współczesnych myśliwców są wbrew pozorom mało spektakularne – strzela się do kwadracika zakreślającego niewidoczny praktycznie cel; rakietami, które same lecą do celu i zwykle trafiają. Po części przyczyną tego, że HAWX 2 nie budzi większych emocji, niż oryginał, jest założenie, by była to gra dostępna dla wszystkich – więc normalny poziom trudności, to poziom, w którym zasadniczo bardzo trudno jest zginąć, a jeśli misję trzeba powtarzać, to zwykle z powodu tego, że skończył się czas przeznaczony na wykonanie zadania (limity są zaskakująco wyjątkowo ciasne), a nie dlatego, że konsola nas zestrzeliła.
Trochę zawinili też twórcy zbyt często serwując misje, w których nie wszystko zależy od gracza – np. odpowiednio szybko trzeba zniszczyć ruchome cele naziemne, respawnujące się falami na krańcach mapy. To nie jest zabawne, gdy po raz szósty czy siódmy powtarzasz etap, w którym jedynym twoim błędem było to, że w innej, niż założona przez twórców kolejności, zabrałeś się za eliminowanie kolumn czołgów zbliżających się do twojego lotniska. Do tego dochodzi jeszcze uproszczony, pozbawiony ciężaru model lotu i mamy teoretycznie interesującą militarną produkcję, w której najbardziej ekscytujące jest – Bóg i Tom Clancy niech służą mi za świadków – tankowanie w powietrzu.
Lot zespołowy
Zwolenników gry w pojedynkę nie ucieszy też fakt, że kampanię da się przejść w czasie krótszym, niż osiem godzin – Tom Clancy’s HAWX 2 to bowiem kolejna produkcja, której twórcy założyli, że typowy odbiorca (dla nich – trzydziestoletni facet z Zachodniej Europy/USA) nie ma czasu siedzieć dłużej nad fabułą (poza tym między kredytem hipotecznym, dzieckiem w drodze i pierwszą w życiu zdradą nie ma głowy do zapamiętywania szczegółów historii). Ale żeby miał jeszcze czym się bawić, jeśli mu się gra spodoba, dołożyli tryb multi oraz cztery dodatkowe tryby do singla, pozwalające m.in. rozegrać ponownie misję z kampanii, stoczyć walkę z coraz liczniejszymi myśliwców wroga, czy swobodnie polatać po mapach bez żadnych ograniczeń i zagrożeń.
Mutliplayer – dla ośmiu graczy – oferuje trzy warianty rozgrywki na pięciu mapach, i jak wszystko grane w sieci daje solidną dawkę emocji, choć nie na tyle dużą, by uzasadnić wyciskanie wszystkich związanych z multi Osiągnięć, których niestety jest dużo więcej, niż tych singlowych. Nie przekonał mnie też co-op, w którym rozegrać można cała kampanię – ponieważ przestworza są bezkresne, a komunikacja głosowa wbrew pozorom mało precyzyjna moje wrażenia z kooperacji to głównie oglądanie jak namierzany przeze mnie cel eksploduje, bo kompan strzelił w jego kierunku wcześniej. Zaskakujące jest też to, jak mało nowinek wprowadzono w tych sieciowych trybach, w stosunku do oryginału – najważniejsza to dodanie do gry systemu wyzwań, odblokowywanych za wykonywanie różnych aktywności (znów – a’la multi w Call of Duty: Modern Warfare), niestety tak schowany w ekranach menu, że praktycznie nie wiadomo, że istnieje.
Sequel lepszy, ale gorszy
Na koniec jeszcze technikalia: dźwiękowo i graficznie Tom Clancy’s HAWX 2 to produkcja co najwyżej poprawna. W oprawie wideo na plus wyróżniają się tylko widziane z góry tekstury powierzchni (lepsze, niż w jedynce), z bliska (czyli na niskich wysokościach) obiekty (m.in. budynki, czołgi) są brzydkie i kanciaste. Warto pochwalić Ubisoft za solidną jakość lokalizacji (pełnej!), choć jak we wszystkich takich projektach i tu zdarzają się wpadki językowo-merytoryczne, jak i… estetyczne (np. rosyjski generał z o wiele przesadzoną „wczuwką” wygłaszający kwestie z sowieckim akcentem).
I ocena: Tom Clancy’s HAWX 2 to gra lepsza od oryginału, ale jednocześnie także… gorsza. Gorsza dlatego, że pokazuje, iż z gatunkiem „latadełek” rzeczywiście można zrobić coś więcej, niż pierwsze J.A.S.T.R.Z.Ę.B.I.E. Ta okazja przeleciała jednak twórcom obok nosa, więc rozczarowanie jest jakby nieco większe.
Ocena: 3,5 na 5
—–
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
30 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl: Tom Clancy´s HAWX 2 (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Kontynuacje znanych gier zwykle już na pudełkach chwalą się tym, że są „większe, lepsze i głośniejsze”. Tymczasem sequel Tom Clancy’s HAWX zachęca mniejszą liczbą samolotów, takim samym limitem graczy w multi, niemal identycznym hasłem i podobną okładką. WTF?
A jest lądowanie na lotniskowcu, w bezksiężycową noc, deszcz i gdy lotniskowiec ma wyłączone światła? Nie? To ja zostanę przy Lock-Onie. 🙂
Tak samo jak jedynka, nic ciekawego.
Nie postarali się, mogli zrobić taki cykl jak z AC 2 i poczekać z rok do premiery. Nowa szata graficzna by się jej przydała
kurde szkoda, taka fajna gra miala byc, 1 byla dobra, ale z okazji premiery MoH i BO przegrala ona swoje miejsce u mnie na polce
Bo arcadówki z natury rzeczy nie są nadmiernie emocjonujące, ciekawe. Nawet tak zachwalanego Burnouta po kilku godzinach miałem powyżej uszu, efekciarski, niesamowicie banalny, a przez to straszliwie nudny. Wiem, wiem, niby H.A.W.X. Burnout to różne gry, ale przy dzisiejszej modzie na każualizację dosłownie wszystkiego naprawdę niewielkie ma znaczenie latasz, pływasz czy jeździsz. Wszystko to kartoniki udające nieudolnie coś innego.
Dźwięk silników do bani, prędkość do bani. Ciekawe, że Eurofighter ma takie same silniki jak F-16 i lata róznie ślamazarnie.|Za HAWX2 podziękuję.
„równie ślamazarnie”
To ja już wolę starusienkię ( i nieznane ) Airifix dogfighter – zabawa jest 1000x razy lepsza ( nawet latając samolotoami – zabawkami po jakimś domie ) niż w hawx. Gdyby ta gra miałą choć trochę poczucia prędkości, to bym zagrał.
@HH|Lock On jest hartkor trv kvlt, HAWX 2 jest mniej epic. Jakby to porównać do muzyki, to Lock On biega po norweskim lesie z tasakiem, a HAWX gra w domu kultury 🙂 .
@org – Lock On hardkorowy? To mocno uproszczony symulator… 🙂 |Z hardkorów to polecam Falcona 4.0 – potęga.
Jesli CDA uwaza, ze cos jest w grze za bardzo uproszczone to taka gra musi zaslugiwac na miano kazuala roku.:E
Pierwsza częśc mnie przerosła, a zobaczymy na drugą 😀
co do dźwięku silników to em raczej większość samolotów brzmi tak samo…|A prędkość wygląda realnie trzeba lecieć nisko nad ziemią by „widzieć” prędkość
@Packbin|HAWX przerósł? Bez żartów!
@HammerHead – chyba w lock ona nie grałeś.
@JOKI – mozesz byc pewien, ze HammerHead gral w Lock Ona duuuzo wiecej niz inne osoby z forum CDA wliczajac w to Ciebie.:D
Jakoś inaczej wyobrażałem sobie szybkość 1300 km/h
@JOKI – dobry jesteś, HH nie grał w LockOn
City20- to słaba masz wyobraźnię… lepiej powiedz jak ją sobie wyobrażasz ? przemykające ptaki ? z daleka wszystko wydaje się wolne.
No to HAWX 2 trafi do mnie jak stanieje gdzieś o połowę, poczytam jeszcze recenzje z innych źródeł ale wątpię żeby zmieniły moje zdanie. Mam natomiast jeszcze pytanie, w demie można było w opcjach wybrać język (ang, pl i parę innych) czy taka sama możliwość jest w pełnej wersji?
Ta gra to dla mnie porażka. Nawet jak na arcade to to jest za łatwe. I na dodatek jeszcze jakiś noob w to grał. Mogli by dać kogoś kto się lepiej padem posługuje. Jak chcecie czegoś pomiędzy arcade a symulatorem to polecam Wings of Prey i tryb realistyczny.
Nigdy za takie pieniądze. Za tyle można kupić Mafię, a nie coś takiego.
Taka sobie
No i dobra, kupię F1 2010.
Kiepsko, będę nadal grał w jdynkę.
http:www.youtube.com/watch?v=EmAJKOZlq7o prawdziwa symulacja
Jakoś mnie takie gry nie ciągną , więc i tą sobie odpuszczę. Chociaż w jedynkę trochę pograłem , była całkiem , całkiem.
W pełnej polskiej wersji na ekszboksza? ;o Oj, bo się skuszę. 😀
Jakiś kompletny amator leci tym samolotem, zamiast wsiadać na ogon to atakuje od boku. I co z tymi kwadratowymi pasami które się ciągną za pociskami, dx nie wyrabia czy to tak ma być 😉 |Jednak zostanę przy jedynce.