Często komentowane 87 Komentarze

Recenzja cdaction.pl – Need for Speed: Hot Pursuit (PS3)

Recenzja cdaction.pl – Need for Speed: Hot Pursuit (PS3)
Nowy Need for Speed to z jednej strony zwrot o 180 stopni w stosunku do ubiegłorocznego Shifta, ale też, paradoksalnie, powrót do miejsca, z którego seria startowała. Odpowiadamy na pytanie jak dobry jest ten Hot Pursuit i ile jest NfS-a w NfS-ie. Recenzja cdaction.pl!

Need for Speed: Hot Pursuit
wersja testowana: PS3, j. polski
Wydawca: EA Polska

Może na początek, jak w kultowym filmie „Rejs” robił to Stanisław Tym, powiem „kilka słów o sobie”. To ważne, bo gry samochodowe stały się gatunkiem na tyle szerokim, że jest w nich miejsce na kilka różnych rodzajów rozgrywki, więc jeśli będę dalej chwalił lub ganił nowego NfS-a, dobrze byście wiedzieli, z jakiej perspektywy to robię. No i tak – za małolata najbardziej lubiłem te samochodówki, w których „się nie hamowało”. O istnieniu hamulca przypomniała mi dopiero seria WRC na PlayStation 2 i drugi/trzeci Colin McRae, naprawdę jeździć nauczyłem się przy serii TOCA Race Driver. Dziś podobają mi się drifty w Ridge Racerze, widok z kokpitu w Shifcie Midnight Club: Los Angeles. Uwielbiam samochodówki od Codemasters i serię Burnout (moją ulubioną). Doceniam Forzę (choć „trójka”, o dziwo, nie porwała mnie tak, jak „dwójka”) ale już nie tykam gier robionych przez ekipy SimBin Black Bean Games. Niestety, jestem jednym z tych kierowców, którzy na zakrętach lubią puknąć w kufer wóz kierowany przez AI – próbuję się tego oduczyć w F1 2010, ale nie idzie mi tak dobrze, jakbym chciał. No i jeżdżę na padzie, a nie kierownicy – nie można mieć przecież wszystkiego. A Need for Speed: Hot Pursuit? No więc…§

Mechanizmy rozgrywki, czyli drift lepszy od kobiety
Na ocenę samochodówki składają się cztery elementy – model jazdy, dostępne wozy, trasy, oraz struktura, jaką nadano całości (na tym ostatnim poległy m.in. takie tytuły jak Enthusia czy Gran Turismo na PSP). Kluczowy jest model jazdy – jeśli on zawodzi, cała reszta nie ma sensu, niezależnie od tego, jak dobra by nie była (patrz przykład Blura). Cieszę się więc, że mogę napisać, że w modelu jazdy z Hot Pursuit dosłownie się zakochałem. Jest bowiem zręcznościowy, ale wcale nie prosty: wymaga ciągłej koncentracji, sporej precyzji i myślenia na trasie. A jeśli nawet nie myślenia, to przynajmniej kalkulowania ryzyka – czy opłaca się jechać przeciwnym pasem, mijać o włos jadące na nas samochody i z poślizgiem wjeżdżać w wiraże, nie wiedząc co czeka za zakrętem? Wszystko to – podobnie jak kilka innych tego typu „manewrów” – zwiększa stopień naładowania nitro, teoretycznie więc pozwala jechać szybciej. W praktyce jednak często kończy się kraksą, a ta kosztuje cenne sekundy.

To trochę perwersja (w moim przypadku nie jedyna – np. w serii Assassin’s Creed najbardziej podoba mi się… odgłos stóp bohatera na dachówkach), ale w modelu jazdy Hot Pursuit absolutnie rozłożyły mnie drifty. Gdyby były kobietą, co dzień robiłbym jej śniadanie do łóżka, a wieczorem masaż – są tak dobre. Auta wprowadzają się w ślizg łatwo, szybko można też wyczuć to, jak nimi potem kierować, mimo to sprawiają one wrażenie całkiem naturalnych i realistycznych (na pewno bardziej, niż w Ridge Racerze). Niemal natychmiast więc moją ulubioną techniką (niewyszukaną – nie twierdzę, że to odkrycie Ameryki) stało się driftowanie na początku zakrętu i wyjście z łuku z doładowaniem. Programiści z Criteriona tak to wyważyli, że zawsze ta pierwsza faza wirażu na tyle nabija turbo, by można było z niego skorzystać na wyjściu z zakrętu. Wiedzieli co robią…

Nasz dyżurny redakcyjny „hardkor” – enki – twierdzi, że Hot Pursuit nie jest aż tak fajny, jak mógłby być, bo sposób prowadzenia poszczególnych aut niezbyt się różni. Ma w tym trochę racji, ale i się myli – klasycznym amerykański wozem policyjnym jeździ się inaczej niż dowolnym exotic carem, ale już różnic między Porsche Caymanem Alfa Romeo 8C rzeczywiście nie ma prawie wcale. Tyle tylko, że mówimy o grze zręcznościowej, która przede wszystkim ma być szybka. A Hot Pursuit taki właśnie jest.

Pisząc o mechanizmach rozgrywki warto też dodać akapit o dodatkowych gadżetach, z których korzystać możemy zarówno wcielając się w drogowego pirata, jak i w policjanta. W przypadku drogówki to m.in. blokada drogowa, ładunek EMP (genialne: odwraca kierowcom kierunki na kierownicy) czy kolczatka; ściganci też mają kilka podobnych zabawek w swoim repertuarze. To oczywiście zwiększa repertuar opcji, z jakich możemy skorzystać na trasie, ale nie zmienia faktu, że najważniejszy jest umiejętność szybkiej, bezwypadkowej jazdy. Z gadżetów korzystałem więc tylko wtedy, gdy na czymś się rozbiłem – po to by zmniejszyć dystans przed uciekającymi rywalami.

Tryb dla jednego gracza, czyli policjanci i ściganci
Akcja gry toczy się w fikcyjnym Seacrest County, przepięknym (naprawdę: PRZEPIĘKNYM) niby-kalifornijskim hrabstwie, które oferuje zarówno przejażdżki drogą wzdłuż oceanu, jak i wijące się górskie serpentyny. Ponad 100 mil dróg stanowi tło dla dwóch oddzielnych karier – policjanta i pirata drogowego.

Wraz z postępami w grze zwiększamy swoją rangę w każdej z tych kategorii, a to z kolei daje nam dostęp do nowych wyścigów, a także samochodów (podzielonych na pięć klas – od bardzo szybkich do kosmicznie szybkich) i gadżetów. W każdej z tych karier pojawia się kilka różnych dyscyplin – różniących się parametrami czasówek, wyścigów i pościgów – generalnie jednak Hot Pursuit w trybie dla jednego gracza nie zaskakuje. Ma klasyczną strukturę rozgrywki, klasyczne tryby, w klasyczny sposób otwierające się przed graczem. Co prawda można jeszcze pojeździć swobodnie, ale…

..no właśnie. Konkretne, wytyczone przez twórców trasy z trybu dla jednego gracza, to po prostu odpowiednio dobrane odcinki liczącej 100 mil siatki dróg, szos i autostrad, składających się na Seacrest County. W każdej chwili można zacząć jeździć po nich swobodnie, ale… to nie ma sensu. Lekko mnie to zawiodło – w Burnout: Paradise, poprzedniej grze studia Criterion, udało się wymyślić kilka generowanych na bieżąco zdarzeń, w jakich można było wziąć udział poza wyścigami; zresztą – tam wszystkie odcinki drogi miał swój czas do pobicia, więc każdy przejazd był jakąś formą sprawdzenia się. Tu również dałoby się wymyślić kilka ciekawych patentów na jazdę dowolną, ktoś jednak zdecydował, by tego nie robić. Dlaczego? Nie wiem. Czy można za to odjąć punkt od oceny? Raczej nie, bo to drobiazg i to z gatunku tych „eee, a ja bym to zrobił inaczej”.

Tryb dla wielu graczy, czyli dobrze być hostem
Największą rewolucję Need for Speed: Hot Pursuit przynosi w trybach sieciowych. Lub też inaczej – tu cała gra jest usieciowiona, nawet w trybie dla jednego gracza. Wszystko za sprawą systemu Autolog, który na bieżąco sprawdza, jak gracze z naszej listy przyjaciół sobie radzą i generuje, specjalnie dla nas, wyzwania bazujące na ich dokonaniach. Wyobraźmy sobie, że przejechałeś trasę X w czasie, z którego jesteś dumny. Po zakończeniu wyścigu wracasz na mapę Seacrest County, zastanawiasz się, co zrobić ze sobą dalej, a tu nagle – ping!, na ekranie pojawia się informacja, że twój kolega właśnie przejechał wspomnianą trasę X w czasie lepszym, niż twój. Co więc robisz? Jedziesz ją jeszcze raz, z nadzieję, że go pobijesz i jak jutro się spotkacie (w szkole, w pracy, na ulicy), będziesz mógł popatrzeć na leszcza z wyższością. To naprawdę działa, co zresztą na pewno potwierdzą wszyscy ci, którzy pobrali i zagrali w wersję demo. Przytaknie też temu Marcin Czajer, który okazał się najszybszym na świecie graczem z wersji demo. Swój rekordowy czas ustanowił przejeżdżając jeden z dwóch dostępnych w niej torów – uwaga – 750 razy. Strach pomyśleć, do czego Autolog zmusi nas po premierze…



Autologiem powiązana jest też tzw. Ściana, czyli podpatrzona na Facebooku prywatna „strona” gracza, na której może on umieszczać swoje czasy, fotki z wyścigów, itd., komentowane później przez przyjaciół (którzy z kolei na takiej tablicy mogą umieszczać swoje wyzwania). Jeśli to wszystko jest jednak dla ciebie zbyt „Web 2.0” Need for Speed: Hot Pursuit oferuje też tradycyjne multi dla ośmiu graczy, z wszystkimi konkurencjami z trybu dla jednego gracza i… z jednym minusem. Wszystko w wyścigach sieciowych zależy od hosta, który może dowolnie modyfikować parametry gry, przedłużać czas jej rozpoczęcia, itd. – jeśli więc trafisz na jakiegoś oszołoma, może być kiepsko. My na szczęście testowaliśmy grę online z ekipą Criterion, więc ci wiedzieli, jak się zachować. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na studio, która tak dobrze chwyta nowe internetowe trendy, takie rozwiązanie zdaje się dość przestarzałe – lepiej chyba bawiłbym się na wyścigach podsuwanych przez jakąś playlistę, z systemem głosowania.

Oprawa audiowideo, czyli kraksa z gruchnięciem
Sygnalizowałem to już wcześniej, ale warto podkreślić to jeszcze raz. Need for Speed: Hot Pursuit to gra przecudowna. Na ten zachwyt składają się przede wszystkim dwa elementy – wygląd tras i efektów związanych z warunkami jazdy (pogoda/pora dnia). Seacrest County to naprawdę spełnienie marzeń wszystkich tych, którzy wspominali stare dobre Need for Speedy – te, których era zakończyła się wraz z Need for Speed: Hot Pursuit 2. Trasy są długie, towarzyszące im widoki i krajobrazy zapierają dech w piersiach i momentami naprawdę chciałoby się zatrzymać, by podziwiać „moment”, al e w tej akurat grze zatrzymać się nie da. Nigdy jakoś specjalnie nie kręcił mnie tryb foto w samochodówkach, ale tu skorzystałem z niego kilka razy. Genialnie odwzorowano też kraksy – co prawda model zniszczeń nie jest tak destrukcyjny, jak w Burnout: Paradise, ale i tak te zderzenie są bardzo przekonujące i zniechęcają do szybkiej jazdy w realu. Jedynie modele aut są „tylko” bardzo dobre – trudno jednak spodziewać się, że jakakolwiek gra podbije w najbliższym poprzeczkę wyżej, niż obecny gatunkowy standard. Jedyna nadzieja w Gran Turismo 5 (o ile wyjdzie…).

Soundtrack towarzyszący grze podzielono na dwie wyraźnie różniące się od siebie grupy – część kawałków reprezentuje brzmienie gitarowe, część to nowoczesna elektronika. Lepiej czuje się oceniając tę drugą grupę, ale o ile kawałki „taneczne” są i dynamiczne i muzycznie całkiem progresywne, tak gitarowcy dostają numery motoryczne, ale raczej bliższe MTV niż jakiejkolwiek awangardzie. Mówiąc szczerze i tak i jedne i drugie przyciszałem, bo lepszą ścieżkę dźwiękową zapewniały mi świetnie oddane odgłosy jazdy. Szczególnie pochwalić trzeba stłuczki, zderzenia i obtarcia – towarzyszy im tak soczyste „gruchnięcie”, że aż zęby wibrują. Cudo!

Podusmowanie, czyli ścigałka roku
Na „Need for Speeda” od Criterion czekałem jak głupi, ale mimo bardzo wysokich oczekiwań, jestem usatysfakcjonowany. Mam koło konsoli dwie kupki z grami – skład jednej ciągle się zmienia, bo są na niej gry „do przejścia”, skład drugiej jest mniej więcej stały, bo te gry warto mieć cały czas pod ręką. Hot Pursuit trafia na ten drugi stosik, obok DJ Hero 2 FIFY 11. Chociaż z Autologa dałoby się wycisnąć jeszcze więcej (czemu np. nie porównywać ze znajomymi liczby mil przejechanych pod prąd?), auta podobnej klasy prowadzi się niemal identycznie, a struktura gry i jej trybów sieciowych nie jest tak rozbudowana i oryginalna, jak w Burnout: Paradise, Hot Pursuit to wielki powrót Need for Speeda do czasów świetności, które zdawać by się mogły już zostały za nami. Uwielbiam Shifta, ale nie złoszczę się na EA, że w tym roku serwują nam Need for Speeda, w którym nawet nie ma widoku z kokpitu (tym bardziej, że Shift 2 już powstaje). Jak pisałem: gry samochodowe stały się gatunkiem na tyle szerokim, że jest w nich miejsce na kilka różnych rodzajów rozgrywki. W kategorii „zręcznościowa ścigałka” nie ma gry lepszej, niż Need for Speed: Hot Pursuit.

Ocena: 9



Plusy:

  • Autolog
  • wrażenie prędkości
  • model jazdy (drifty!
  • przecudowne trasy
  • ponad 60 najszybszych samochodów na świecie
  • dwa oddzielne, ale równo ekscytujące, tryby kariery

  • Minusy:

  • „tylko” standardowa struktura trybu dla jednego gracza
  • nic się nie dzieje w jeździe dowolnej
  • multi zależy wyłącznie od hosta
  • PS. Ile jest NfS-a w tym NfS-ie? Podczas gry myślałem chwilami, że Hot Pursuit to właściwie Burnout: Paradise z dłuższymi trasami. Z ciekawości odświeżyłem sobie jednak Hot Pursuit 2 (na PS2) i pierwszy „gorący pościg”, czyli Need for Speed III: Hot Pursuit (na… YouTubie). Sprawdźcie – te gry takie właśnie były i nowy Hot Pursuit godnie kontynuuje ten styl i tę tradycję.

    87 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – Need for Speed: Hot Pursuit (PS3)”

    1. c00rtka ja też 😉 (kontynuacja ?!?!, np. nitro phi)

    2. Pamiętam jak się zagrywałem w NFS III oraz IV, a teraz to samo tylko że we współczesnej oprawie. A więc obok Shifta i Grida szykuje miejsce do Hot Pursuit.

    3. Ja tam w wiele NFS’ów grałem. Podobało mi się wiele części, II, HP II, HP III, MW [najbardziej], Carbon no i pro street. Być może wielu co narzeka na Carbona i pro streeta to w te części nie grało? Do Carbona zarzucam tylko to, że był krótki. Pro Street to co innego ale przyjemnie mi się grało. Jedynie miałem problemy w shifcie, w którego za mało grałem by oceniać. Tą część być może kupię bo wygląda bardzo interesująco.

    4. Ej a w sklepach tez bedzie mozna kupic edycje limitowana jesli sie nie wyprzeda czy tylko mozna przez internet? bo nie chce mi sie placic 130zł jak w sklepach bedzie za 99zł.

    5. Hmmm calkiem ciekawy tytul , moim zdaniem gra jest warta kupna:)

    6. @mikul1991 ah, reklama… xD

    7. Fajnie, że ta marka wróciła pod TAKĄ postacią. Ileż lat minęło od czasów jej prawdziwego oblicza. Ja zresztą do High Stakes wracałem jeszcze wiele lat po premierze (split-screen, nowe trasy, wozy!!)

    8. Jedyną nowością którą kupiłem był Race Driver Grid, stało się to głownie dzięki wersji demo zamieszczonej w CDA. Na PC nie ma dema , dlatego w ciemno stówki z hakiem nie wyłożę. Poza tym brakuje mi czasu żeby zagrać w inne starsze gry. Po świętach będzie trochę czasu, ale pewnie kupię Dead Space i Mirror’s Edge , chyba już 2-letnie gry.

    9. czy ktoś wie ile będzie kosztować nowy NFS w dniu premiery?

    10. oczywiście na PC ;D

    11. SZAJBAinfinity 15 listopada 2010 o 11:26

      Pewnie koło stówy. A propo GRIDa to niedawno w sieci slepów media exspert był trójpak GRID, DIRT, I Fuel za 40 zł. Oczywiście błyskawicznie wykupiony:D A jeden zestaw naturalnie zdobi teraz moją płytotekę:D

    12. W końcu powrót do korzeni NFSa, mam nadzieję, że to nie będzie kolejny SHIT.

    13. Ja jeszcze meczę NFS Shift, wciągnęła mnie na maksa ja pierwsza część Colina 10 lat temu:)

    14. miało być „jak” a nie „ja”;)

    15. jest jeszcze nfs world tez fajny

    16. I na takiego NFSa czekałem.

    17. @tomalziom, ja nie jestem taki pewny czy world jest fajny. No ale cóż każdy ma własne poglądy.

    18. totalcataclysm2 16 listopada 2010 o 16:01

      to bedzie super gra

    19. totalcataclysm2 16 listopada 2010 o 16:03

      na pewno

    20. nie wiem czy ta gra jest warta wydania w ciemno stówy… zwłaszcza że mam PC więc nie grałem w demo. wole poczekać do lata przyszłego roku, kedy to pewnie gra już będzie w EA Classics za 45zł…

    21. Kupuję, kupuję, a co do otwartego świata, to Need For Speedy według mnie zawsze były w tym cienkie.

    22. Czy ktoś kto już grał może mi powiedzieć czy jest tam tryb np. 10 piratów na 5 policjantów i każdy się w kogo innego wciela?

    23. Mój już przyszedł preorderem i… odsprzedaje gra jest beznadziejna. Cofa się dość sporo w stosunku nawet do Porshe z 2000r. Model jazdy tu w + a to jeden z największych minusów gry. Przeszkadzajki „No Commento”. Singiel mimo dwóch kampanii znudził mi się po 5 wyścigach ciągle to samo. Uciekaj policji wyścigi z punktu A do B kto pierwszy lub w określonym czasie. U policji ścigaj przeciwników i w zasadzie to wszystko. Do tego brak jakiejkolwiek ekonomi! Auta po prostu dostajesz i już możesz nimi śmigać….

    24. …w prawie każdym wyścigu. Nie trzeba ich kupować, a ceny aut są po prostu po to żeby uświadomić przeciętnego gracza że nigdy na te auto go stać nie będzie. Co do zmiennych warunków klimatycznych nie odczułem że wpływają na prowadzenie. Do tego brak mowy o czymś takim jak proste ustawienia zawieszenia hamulców czy skrzyni. O większym tuningu nie wspominając. Jedyne co możemy zmienić to kolor nadwozia z ubogiej gamy kolorów. Plusy? Grafika, Soundtrack i zwykły ruch uliczny w końcu licencjonowane wozy…

    25. Słowem cofnięcie się do tyłu serii o lata świetlne. NAJGORSZY NFS W HISTORII dla mnie jakieś 5/6 na 10

    26. A i jeszcze jedno. Może i w burnoucie to się sprawdzało ale nie w NFS więc apel do EA… Niech CG robi burnouty ale od NFS’ów WARA!!!

    27. Jak grałeś to odpowiesz na moje pytanie? 🙂 Jeżeli jest tam normalne multi to podaj cenę jeżeli cdkey`a w EADM nie wykorzystałeś.

    28. Byłbym zapomniał: Wersja PC?

    29. No dobra, idę ścignąć brata, bo on ostatnio kupował NFS’y 😉

    30. podobno zapowiada się bardzo dobrze muszę kupić. jak pogram to może polecem może odradze ale napisze na pewno

    31. Xaron – NFS to także seria SPRZED Porsche. Tak, ta arcadowa stawiająca na dynamikę. Po cholerę tutaj tuning i wysokość zawieszenia? Może jeszcze silnik rozmontować na śrubki, hę? :/

    32. Szczerze? Zawiodłem się. Nic ciekwawego, brak fabuły jest największym minusem. Monotonność i ogólne przymulenie przy tej produkcji. Całe szczęście jest jeszcze do odsprzedania. Uff…

    33. Autolog jest czymś genialnym i basta. Poza tym to gra prawie idealna – dynamiczna, nieskomplikowana, w singlu nieco monotonna (ale tu prawdziwą i ostateczną przyjemność dają wyścigi w multi) – taki był dawniej Need for Speed i cieszę się, że jest taki z powrotem. Brak tuningu uważam, za plus – przynajmniej nikt nie bezcześci ikon motoryzacji. A bronie? No cóż – postęp – dziś to jest możliwe (przynajmniej część), to czemu nie wykorzystać tego w grze? Zwłaszcza, że dodaje to niesamowitego kolorytu pościgom 🙂

    34. Byłem bardzo sceptyczny co do oceny najnowsej odsłony serii, zwłaszcza, że Shift bardzo przypadł mi do gustu. A tu taka niespodzianka, jeździ się fajnie nawet w trybie wolnej jazdy. Jedna z gier, które kandydują do mojej gry roku 2010 ( inne to Fallout:New Vegas, Resident Exil 5, Guild Wars). A wracając do NFS. Podobają i się zwłaszcza pościgi. Pozdrawiam growa społecznościo !

    35. kreator86|RE5 wyszedł bodajże we wrześniu 2009 roku więc jak może być twpją grą roku 2010? Ta sama sytuacja z GW…

    36. gra rządzi; jest [beeep]iście- król ścigałek a.d.2010! pozdrawiam wszystkich się tu logujących. a teraz śmigne se pagani zondą

    37. Mi sie gra podoba graficznie, styl jazdy to juz 'the best’ ale zanudza mnie (nie wiem czy innych) to ze niemozesz tuningowac sobie fury albo cienki single czemu nie ma chocby jednego filmika albo czegos co polepsza fabule!? dobra poscigi jak i wyscigi sa fasynujace ale bardziej sie bawilem w carbonie (niestety) tyle kasy wydalem… byle zeby sie tylko poscigac albo porozwalac z policja…

    Dodaj komentarz