Bulletstorm – już graliśmy!

Bulletstorm – już graliśmy!
Zabić to za mało – trzeba to jeszcze zrobić efektownie. Kto jednak myślał, że Bulletstorm będzie wyłącznie fajerwerkową, ale pozbawioną większego sensu strzelanką, ten… Cóż, oświeci go martin, który sprawdził w akcji najnowsze dzieło ekipy kierowanej przez Adriana Chmielarza.

Bulletstorm jest pierwszą samodzielną produkcją jaką People Can Fly stworzyło pod skrzydłami Epic Games, dla którego twórcy Painkillera przygotowali wcześniej udany pecetowy port Gears of War. Duch przygód Marcusa Feniksa jest zresztą w polskiej grze obecny na niemal każdym kroku – to z jednej strony wyraźne inspiracje (plus widoczne wykorzystywanie należących do Epic Games narzędzi itp.), z drugiej jednak mocny pastisz arcypoważnej kosmicznej sagi, jaką Gearsy bez wątpienia są. Kluczowe pytanie, które od kilkunastu dni zadają sobie wszyscy brzmi jednak inaczej – czy Bulletstorm w całości, jest równie rajcujący, jak jego krótkie, udostępnione już w sieci demo. Kto go nie widział (niestety, to przede wszystkim posiadacze PC…) niech zobaczy – a potem, niech przeczyta jak ma się do niego pełna, już skończona wersja gry (którą niestety możemy opisać tylko „do pewnego momentu”).

Wiele można o Bulletstorm powiedzieć i napisać, ale na pewno nie to, że jest grą do końca poważną. Jako Grayson Hunt, wyjęty spod prawa gwiezdny pirat, wraz z grupą zaufanych towarzyszy szukamy zemsty na niejakim generale Serrano. Bydlak dopuścił się wielu niegodnych czynów, na dodatek wrobił w nie Graysona i kierowany przez niego oddział Dead Echo. Niedawno Adrian Chmielarz zapewniał graczy, że Bulletstorm zaskoczy graczy rozbudowaną fabułą. I przyznam, że podczas gry zaskoczony zostałem bardzo, zwłaszcza luzem z jakim historia jest opowiadana. Co bowiem robi szukający zemsty żołnierz? Schlewa się jak świnia i w pijanym widzie, rzucając mięsem jak diabli, atakuje swoim niedużym statkiem gwiezdny niszczyciel z Serrano na pokładzie. Kowbojskie zachowanie przynosi połowiczny sukces, ponieważ okręt zostaje strącony i rozbija się na powierzchni planety Stygia – podobnie jak statek Graysona. Wendetta nie będzie łatwa tym bardziej, że w perspektywie trzeba znaleźć sposób na wydostanie się z tego globu.

Z giwerą i…. smyczą?

Pierwsze starcie z Serrano to tylko wprowadzający w sterowanie tutorial. Dopiero po kilku minutach spędzonych na planecie, paru kopniakach i strzałach do przeciwników znajdujemy narzędzie wspomagające dalszą rozwałkę – smycz elektryczną pozwalającą chwytać i unosić w powietrze przeciwników. To z jej pomocą stopniowo odkrywamy kolejne sposoby na efektowne wykańczanie napotykanej hołoty.

Im bardziej jesteśmy efektowni w mordowaniu tym hojniej gra nagradza nas punktami. Zwykłe zastrzelenie kilku kolesi oznacza niewiele punktów za które nie będziemy w stanie kupić potem amunicji i nowych broni. Przyciągamy więc wrogów smyczą, wykopujemy w powietrze i odstrzelamy głowę. Albo łapiemy beczkę z benzyną i wykopujemy w grupę niemilców, których następnie ściągamy płonących przy pomocy shotguna. Gdy w międzyczasie podbiegnie do nas jakiś frajer to po prostu wkopujemy go wprost na wystające ze ściany kolce – jeśli trafimy go w „klejnoty” a w locie odstrzelimy kończynę, to zdobycz punktowa jeszcze wzrośnie. A jeśli przy tym wszystkim jesteśmy jeszcze pijani i cały ekran „pływa”, bo w lokacji znaleźliśmy butelczynę samogonu – mamy kolejne punkty. Sposoby na wykańczanie przeciwników zwą się skillhotami ale szybko przerzucamy się na konkretniejszą terminologię – temu sprzedaliśmy Arbuza, jemu Głębokie Gardło, tym Gang Banga (dzięki Bogu, że nikt nie porywał się na tłumaczenie tego słowa) a tamtego załatwiliśmy Lustracją (tu z kolei tłumacz się popisał). Twórcom naprawdę nie brakuje pomysłowości w nazwach i wyłącznie od nas zależy czy poznamy je wszystkie. Podręcznik skillshotów do którego możemy zajrzeć podczas uzupełniania uzbrojenia zawiera ich – zgodnie z zapowiedziami – nieco ponad setkę i ćwiartkę (że nawiążę tym samym do pijackiego klimatu gry).

Rzeź dokonuje się przy dynamicznej muzyce, wśród ferii barw zdobiących naprawdę nieźle zaprojektowane lokacje. Główna część akcji rozgrywa się w opuszczonym kurorcie Elysium. Jeszcze zanim tam trafimy odwiedzamy zniszczoną fabrykę i zaliczamy przejażdżkę kolejką w trakcie której strzelamy się ze ścigającymi nas drezynami i helikopterami oraz staramy uniknąć… zmiażdżenia przez toczącą się za nami gigantyczną glebogryzarkę. Widowiskowa akcja w ładnej oprawie (Unreal Engine 3 spisuje się naprawdę nieźle) doprawiona jest fantastycznym klimatem, którego grze nadają ciągłe, przeważnie mocno niecenzuralne, komentarze i odzywki Graysona – zabawa przypomina świetnego Serious Sama, momentami dorównując „niegrzecznością” samemu Duke’owi!

Emocje rosną – w multi

O kampanii dla jednego gracza napiszę więcej przy okazji recenzji. Bardzo spodobał mi się natomiast multiplayer. Ten składa się z trybu Echo w którym samodzielnie nabijamy wyniki na planszach z kampanii starając się piąć w górę sieciowych rankingów (a więc to takie „oszukiwane” multi) oraz faktycznej zabawy w grupie. W czteroosobowej drużynie walczymy z kolejnymi hordami komputerowych przeciwników. Eliminując ich musimy nie tylko wykręcać najlepiej punktowane skillshoty, ale współpracować z innymi. Jeden kopie, drugi odstrzela kończynę, kolejny łapie na smycz i ciska w tryby wielkiej maszyny. Między tym robimy Przeciąganie Liny rozrywając przeciwnika trzymanego naraz na kilku smyczach. Kolejne wiktorie na poszczególnych mapach przysparzają nam nie tylko punktów w rankingach ale doświadczenia pozwalającego na rozwijanie sieciowego awatara odblokowując różne rodzaje butów, zbroi, hełmów – opcji jest sporo i pozwalają stworzyć wyróżniającą się w tłumie postać.

W Bulletstromie drzemie ogromny potencjał, by stać się jedną z popularniejszych strzelanin sieciowych, wielu zaskoczy też kampania singlowa z wciągającą fabułą. W obu przypadkach najwięcej frajdy sprawi jednak znajdowanie coraz to fajniejszych sposobów na wykończanie przeciwnika.

Więcej o najnowszej produkcji Adriana Chmielarza oraz ekipy People Can Fly przeczytacie w obszernej recenzji, która pojawi się na cdaction.pl w dniu amerykańskiej premiery gry – 22 lutego. Wtedy spadnie smycz nałożona dziennikarzom przez EA i będziemy mogli napisać wszystko (uważając, by niczego nie spoilerować). Z tego tekstu warto natomiast zapamiętać myśl najważniejszą: nawet jeśli spodziewasz się po Bulletstormie wiele, twoje oczekiwania zostaną spełnione.

Autor tekstu jest również twórcą interesującego bloga Press Emter. Sprawdź go!

45 odpowiedzi do “Bulletstorm – już graliśmy!”

  1. Zabić to za mało – trzeba to jeszcze zrobić efektownie. Kto jednak myślał, że Bulletstorm będzie wyłącznie fajerwerkową, ale pozbawioną większego sensu strzelanką, ten… Cóż, oświeci go martin, który sprawdził w akcji najnowsze dzieło ekipy kierowanej przez Adriana Chmielarza.

  2. I jak ja kur*e mam tu jeszcze wytrzymac 16 czy tam 18 dni 😀

  3. Ja tu liczę na recenzje w nowym Cd-a a tu dopiero już graliśmy ? ;p

  4. Też grałam i co? tak sobie jak zawsze

  5. Specjalnie trzymam kasę dla tej gry! Szkoda, że premiera wypada akurat w ostatni dzień ferii u mnie, tak to bym sobie poszalał 😀

  6. Mateusz1380 9 lutego 2011 o 21:00

    Jak zostanie z Killzone 3 kasy to kupie 😉

  7. gdyby moj komp bylby w stanie to odpalic to bym kupil premierowke prawdopodobnie

  8. już jutro sobie zamówię 🙂

  9. Oczywiście, że kupuję 😀 (Dragon Ejdżu, wybacz, Geralt i Grayson są fajniejsi 😛 )

  10. martin jest nieobiektywny i nie zna się na fps’ach, musicie mieć spore braki w ekipie, skoro ktoś taki dostaje ten tytuł.

  11. Kolejna zapowiedź (po Dragon Age II, a wymieniam tylko dwie ostatnie…), bez charakterystycznego pazura. W ogóle nie przyciąga odbiorcy i nie zachęca do doczytania do końca. Zgadzam się w sumie z WIP-em. Moja niechęć do zakupu najnowszego numeru CDA jednak jest uzasadniona…

  12. a mi tam się taka forma podoba ;]

  13. aż se chyba kupię premierówkę i kij z tym że kompa na którym to pójdzie będę miał dopiero w wakacje btw jest w tym szalony klimat UT i to chyba do sześcianu plus fajne dodatki(combo, kopniaki, roślinki i wiele innych) słodziutko!!!!!!! ^^

  14. Jezeli tak ma wygladac multiplayer to ja podziekuje.Miałem nadzieje ze chociaz bedzie mozna pograc w zwykłą rozwałke alla TDM,DM a tu niestety lipa.KILLZONE 3 HERE I COME

  15. recka znudziła mnie po pierwszych dwóch akapitach … których nie ma, ale mniejsza z tym, bulletstorm zapowiadał się nieźle, i rzadna recka nie odwiedzie mnie od pomysłu zakupu tej gry … tylko nie wiem czy koniecznie przed premierą

  16. Taaa, a ja mam wielki dylemat; kupić Killzone 3 czy Bulletstorm?! Wdzięczny będę za każdą pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Choć jest on niewątpliwie dla mnie przyjemny ;D.

  17. Ja chcę tego natychmiast!! czuje że spędzę przy tej produkcji więcej czasu niż przy HL2 😀

  18. kaczmwoj1994 10 lutego 2011 o 11:04

    Nie wiem czy kupić… Demo było średnie…

  19. kaczmwoj1994 10 lutego 2011 o 11:04

    Nie wiem czy kupić… Demo było średnie

  20. Wczoraj zrobiłem pre-order, liczę na efektowną masakrę! 🙂

  21. Cookie Monster 10 lutego 2011 o 11:18

    Nie kupię tej gry. Dla mnie będzie ona średnia i nudna. No bo ileż można robić to samo, bez fabuły. Nagradzanie za zabijanie w jak najbardziej wymyślny sposób. Pierwsze 30 min, godzina jest to zabawne, ale po 2-3 godzinach będzie nudzić.

  22. @Cookie Monster|ja też nie wiem jak ludzie mogą grać w te wszystkie shootery tylko strzelasz i strzelasz przesz 8h cały czas to samo|albo sieciowe RTS-y zbuduj baze zrób jednostki zabij przeciwnika ile razy można prawda?

  23. @down(y) czytaliście takie cuś?”kampania singlowa z wciągającą fabułą”?

  24. Cookie Monster 10 lutego 2011 o 13:04

    Czytałem co nie zmienia faktu że wybitna fabuła tutaj nie będzie. Jesteś piratem który szuka zemsty…|W tej grze chodzi tylko o mordowaniu w jak najbardziej wymyślny sposób.

  25. Czekam. Czekam! CZEKAM!

  26. JEJU… KIEDY 22?

  27. ja tesz czeka czekam czekam i sie hyba nie doczekam :]

  28. Orbg – ja też czekam, aż skończysz podstawkę, bo jak widać jeszcze do ortografii nie doszedłeś…

  29. kupuję

  30. @ Mam pytanie, więc w co grasz po sieci 😛 jeśli tak wszystko negujesz ? Bulletstrom miałem sobie kupić na urodziny, ale stwierdziłem że jednak nie jest gra priorytetowa, poczekam aż staniej lub jak nie będe miał ciekawszy gier do zakupu.

  31. Nie wiem czy się wyrobię z kupnem Bulletstorma. Total War: Shogun 2 jest dla mnie ważniejszy.

  32. zajaczek1910 10 lutego 2011 o 17:43

    Czy wam też ta gra przypomina trochę Borderlands?

  33. Zamówiłem w EAStore wersję cyfrową, już nie mogę się doczekać 22 na tego typu grę miałem chrapkę od dawna

  34. Czy mi się wydaje, czy pod Hunta podkłada głos ten sam aktor, co grał Cyrusa z DoW II?

  35. Mojego pre-ordera zamówiłem już jakiś czas temu, jednakże najbardziej mnie cieszy że razem z nim dostane klucz do beta-testów GOW3 🙂 Gra będzie świetna, napewno się wyrożni jeśli chodzi o FPS’y w 2011 r.

  36. Ekhm…ŁUŁ!HAHAHA!Must play!

  37. @Spectre12 chyba masz racje

  38. Najlepsze jak dla mnie udeżenie to „Litości”

  39. Świetny tytuł.

  40. Najlepsze jest „Wejście od tyłu” i „Gang Bang”

  41. naj to ” Drildo”czy jakos tak ;p

  42. Wiecie czy gra wymaga Games for Windows Live?

  43. No niezły rozpier@! będzie!|ChemikKKS nawet jeśli będzie to i tak na Live’je możesz założyć konto offline.

  44. Ja cały czas w demie nie ogarniam do końca jak zrobić gag reflex. A najlepsze jest francuska rewolucja, xray, litość i fireworks : )

  45. @chemikKKS: tak, ale jak już pisał Brick można założyć konto offline. Z czego wtedy raczej multi odpada

Dodaj komentarz