Często komentowane 43 Komentarze

Pokemon Black/White – recenzja

Pokemon Black/White – recenzja
Na liście "Tematów wywołujących ogromne kontrowersje", zapowiedź każdej kolejnej części gier Pokémon byłaby w pierwszej trójce. Za każdym razem na fanowskich forach przelewa się wirtualna krew, a internet uczy się całkowicie nowych przekleństw. Ludzie czasami idą nawet do więzienia za publikowanie przedpremierowych przecieków. Pokémony to poważna sprawa. Dlatego to recenzji tych najnowszych Berlin podchodzi ze zdwojną uwagą.

Pokemon Black
Wersja testowana: DS, j. angielski
Twórcy: Pokemon Company

Od 1996 roku, kiedy na GameBoya wydano Pokémon Red, dzieli nas piętnaście lat. Gdyby wszystkie istniejące tyle czasu tasiemcowe serie trzymały poziom Pokémonów – byłoby naprawdę dobrze. Oczywiście ciężko jest oczekiwać od tej serii czegoś, czym z założenia po prostu nie jest. Nie można patrzeć na te gry pod kątem klasycznych RPG, typowych jRPG, czy jakichkolwiek innych sztampówek od wielkich firm. Pokémony to bowiem gatunek sam w sobie i w obrębie tego właśnie gatunku dzieją się rzeczy niezwykłe, kontrowersyjne… I wspaniałe. Takie jak Pokémon BlackWhite.

Fabuła, czyli mam ognistą świnię i co dalej?

Pokémony od zawsze opierają się na schemacie następującym: „Jesteś dziesięciolatkiem z małego miasteczka, który dostaje swojego pierwszego Pokémona i ma wyruszyć z nim w podróż, żeby zostać Mistrzem, a przy okazji złapać wszystkie istniejące Pokémony„. Gdzieś pomiędzy przecinkami powinno pojawić się tam też wspomnienie o jakiejś organizacji terrorystycznej, która zrzesza samych niedorozwiniętych idiotów i jak Pinky z Mózgiem marzy o władzy nad światem… I rzeczywiście: Black i White z tego schematu się nie wybijają.

Wyciągają go jednak na trochę wyższy poziom, bo nawet zło w Pokémon BlackWhite to już nie „chcę rządzić światem bo tak i już„, ale czysty ludzki fanatyzm. Team Plasma, których należy oczywiście pokonać, to fanatyczni obrońcy praw zwierząt – w tym wypadku Pokémonów – którzy chcą, by trenerzy wypuścili swoich podopiecznych na wolność. Plasma twierdzi, że zmuszanie ich do walk pod pretekstem „poznawania się nawzajem„, jest naciągane i niewłaściwe, więc ma zamiar przekonać za pomocą siły wszystkich pozostałych do swoich racji.

Tryb dla jednego gracza, czyli jak właściwie gra się na własną rękę?

W przypadku Pokémon Black i White sprawa jest tak prosta, jak zawsze – za pomocą Pokémonów łapiemy inne Pokémony i wystawiamy je do walk z tymi, które złapali i wytrenowali inni. Jest to banalne, ale w jakiś sposób nie potrafi się znudzić – tym bardziej, kiedy ten prosty system z każdą kolejną częścią jest podkręcany i oprowadzany do perfekcji.

Nie inaczej jest z Black i White – delikatna zmiana tu, subtelne podkręcenie tam, dodatkowa opcja gdzieś pośrodku i… łączna ilość dodatków w stosunku do poprzednich części nie jest tylko czymś, co przypomina DLC z podrasowaną grafiką. W tych grach wszystkie malutkie zmiany, które zauważą i docenią błyskawicznie raczej tylko fani serii, łączą się w małą rewolucję!

Osiągnięto to, między innymi, minimalizując upierdliwości – czuć w tej grze betatesterów, którzy krzyczeli: „Ogarnijcie się!„. Walki są szybsze i bardziej dynamiczne, w końcu sensownie porozmieszczano miejsca, w których można się uleczyć, nareszcie pojawiły się też sensowne ilości codziennych eventów wewnątrz gry, oraz smaczków dla spostrzegawczych. W końcu też – nareszcie! – jest gdzie trenować po dobiciu siedemdziesiątego poziomu, oraz wykorzystywać „maszyny uczące ataków” w nieskończoność, a nie tylko jeden jedyny raz.

Do tego wszystkiego należy też dodać walki potrójne, w których jedna i druga strona wystawia po trzy Pokémony. Pojawiły się też walki, w których należy „kręcić podłożem” i atakować przewidując w którą stronę zakręci przeciwnik… Takich zmian, dodatków, modyfikacji i smaczków w Pokémon BlackWhite jest na pęczki.

Wszyscy przyzwyczajeni do gier, w których dwudziestogodzinna rozgrywka to jakaś całkowicie górna granica, i to tylko przy okazji RPG mogą spokojnie zrobić teraz wielkie oczy: Pokémon BlackWhite to około 30 godzin głównego wątku fabularnego (liczone przy graniu na szybko!), oraz grubo ponad drugie tyle po jego ukończeniu. I nie jest to, jak w przypadku kilku poprzednich części, tylko grindowanie w trawie i bieganie do czterech sensownych przeciwników, których spokojnie można już po kilku próbach tłuc z zamkniętymi oczami. BlackWhite jest o wiele lepiej przemyślane.

Po ukończeniu rozgrywki można oczywiście zacząć biegać gdzie się chce i jak się chce – otwierają się nowe miejsca na mapie, w tym ekskluzywne dla odpowiedniej wersji Black City, albo White Forest, a wraz z nimi dodatkowe atrakcje. Po zakończeniu wątku fabularnego można ruszyć na poszukiwania legend, ukrytych miejscówek dostępnych tylko po wykonaniu określonych czynności, przenieść Pokémony z poprzednich części, wykorzystać… mógłbym wymieniać bardzo długo co można robić po obejrzeniu napisów końcowych.

Tryb dla wielu graczy, w sensie że ty masz na przykład wodną wydrę?

Pokémon Black i White obsługuje kilka rodzajów multiplayera, oraz po kilka zastosowań dla każdego z nich. Poza klasycznym wymienianiem się i walkami za pomocą WiFi doszło więc także, na przykład, komunikowanie się z kimś bezpośrednio za pomocą podczerwieni (konsole muszą się niemal ze sobą stykać). Jest to niemal do niczego nieprzydatne, bo poza szybką wymianą Friendcode’ami pozwala tylko na przygłupie minigierki (przyłóżcie kciuki do ekranów dotykowych i sprawdźcie czy jesteście już na etapie dzwonienia do siebie na dobranoc – już widzę jak bardzo popularną opcją w Polsce to będzie).

Drugą dostępną funkcją jest komunikacja bezprzewodowa DS-ów, która pozwala, na przykład, na coś przypominającego co-op za pomocą opcji Entralink. Pozwala to wejść jednej osobie do świata drugiej i wykonywać mini-misje, które jednemu graczowi dają entralinkowe punkty, drugiemu bonusy do gry (chociażby więcej doświadczenia w walkach).

Najważniejszą funkcją multiplayerową jest jednak Global Link, oraz Dream World… które są na razie niedostępne. Pojawią się na początku kwietnia, ale zapowiadają się dobrze – dzięki nim będzie można połączyć swoją grę z przeróżnymi funkcjami obsługiwanymi za pomocą internetu: wysłać Pokémona do swojego komputera, grać w minigierki, zbierać bonusy, czy też wyszukiwać żywych przeciwników po rankingach.

Audiowideo, czyli o cholera jak tu ładnie i muzycznie!

Pokémony nigdy nie wyglądały jeszcze tak ładnie, jak tutaj. Świat, który stworzono w Black i White wreszcie wygląda tak, że z czystym można skinąć głową i powiedzieć: „Kupuję to, jest dobrze„. Miasta są zróżnicowane i każde ma w sobie coś unikatowego, a bieganie po świecie nie nudzi tak, jak w poprzednich częściach, bo… po prostu dobrze się go ogląda.

Pierwszym naprawdę ogromnym zdziwieniem, które czeka każdego gracza jest dynamicznie poruszająca się kamera podczas przekraczania pierwszego mostu… jednak dopiero za nim czeka prawdziwa niespodzianka: niemal całkowicie trójwymiarowe miasto. Nie poruszamy się w nim tak, jak zawsze – patrząc z góry na model naszego bohatera – ale biegamy w bok, wchodzimy w boczne uliczki… i tak dalej. Jeżeli to eksperyment testujący reakcje graczy – tak mogą wyglądać, jak dla mnie, całe Pokémony.

Dopracowano poza tym wszystko: modele Pokémonów w walkach nie są już statycznymi obrazkami, ale animowanymi modelami. W trakcie walk kamera jest ruchoma i wystarczy chwila nicnierobienia, żeby zaczęła pływać, a i każda zmiana statusu zostaje odzwierciedlona na wyglądzie Pokémona – paraliż zabarwi go na żółto.. i tak dalej.

Świat poza miastami i walkami też jest pełen dodatków i smaczków: mgła na jednej z dróg rozwieje się dopiero w urodziny gracza, a wieczorem w jego rodzinnym mieście latać będą Pokémony-nietoperze. Kiedy przy wejściu na jakąś dziką drogę deszcz będzie zacinał tak, że przysłoni całkowicie widoczność – gdzieś na tej drodze będzie czekał legandarny Pokémon odpowiadający za te koszmarne warunki pogodowe.

Latające liście, odbicia w wodzie, cutscenki, zmiany kątów kamery… Pokémony nigdy nie wyglądały tak dobrze, nigdy nie były tak piękne. I nawet pięta achillesowa każdej z gier tej serii- czyli muzyka – w BlackWhite stoi na wysokim poziomie. Każda ważniejsza postać ma swój własny theme w walce, każdy stan Pokémona ma odpowiedni jej remiks, wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a niektóre melodie chętnie bym sobie nawet gwizdał, gdybym umiał gwizdać.

Jakieś minusy może?

Prawdę mówiąc – głupio byłoby oczekiwać od gry Pokémon wydanej do tego na taką konsolę, jak Nintendo DS czegoś, czego dać ona po prostu nie może. Musiałem więc bardzo się wysilić, żeby nie czepiać się jak skończona maruda, ale znaleźć cokolwiek, co rzeczywiście może przeszkadzać.

Przede wszystkim – w przeciwieństwie do wydanego w zeszłym roku HeartGold/SoulSilver BlackWhite można tylko pomarzyć o pełnej kontroli nad wszystkim za pomocą rysika. Wystarczy chwila, by zauważyć ze cały interfejs został zaprojektowany z myślą o graniu za pomocą tylko i wyłącznie przycisków z ewentualnym wspieraniem się kciukami – w walce przyciski są rozmieszczone tak, by łatwo było do nich sięgnąć i są na tyle duże, by bez problemu można było je kilknąć. Przyzwyczajony do HG/SS przez chwilę miałem problem, żeby przesiąść się na czysto przyciskowe sterowanie, ale da się z tym przeżyć – wiem też, że wielu graczy nie znosiło sterowania z poprzedniej części, wiec to tylko całkowicie umowny minus.

Po drugie: znacznie podniesiono w tych częściach ilość i częstotliwość, z jaką atakują dzikie Pokémony. Nie da się przejść tutaj przez trawę tak, żeby nie zostać zaatakowanym , a czasami przejście przez sześć pól równa się trzem, albo czterem walkom. Bez odstraszacza ani rusz.

Podsumowanie, czyli… jest super, naprawdę jest super.

Gry Pokémon nie były jeszcze nigdy tak dobre i tak przemyślane. Nigdy wcześniej nie zmieniono tak dużo, tak nagle i… wreszcie wyszło to serii na dobre. Odświeżyło ją i sprawiło, że jest po prostu najlepszym, co Pokémony mają aktualnie do zaoferowania.

Pokémon BlackWhite to także ścisła czołówka gier bogatej biblioteki gier na DS-a, oraz ostatnie z wielkich premier na tę półmartwą już konsolę. Warto więc, bo akurat na tych grach po prostu nie można się zawieść.

Ocena: 9,5

Plusy:

  • Ponad 151 nowych Pokémonów
  • Wielu silnych trenerów
  • Gra po napisach nie robi się upierdliwa
  • Wiele małych zmian, które sprawiły, że gra się przyjemniej, niż kiedykolwiek
  • Minusy:

  • Brak sensownej możliwości obsługi gry rysikiem
  • Ilość Pokémonów czyhających w trawie na życia gracza jest okrutnie wielka
  • 43 odpowiedzi do “Pokemon Black/White – recenzja”

    1. Na liście „Tematów wywołujących ogromne kontrowersje”, zapowiedź każdej kolejnej części gier Pokémon byłaby w pierwszej trójce. Za każdym razem na fanowskich forach przelewa się wirtualna krew, a internet uczy się całkowicie nowych przekleństw. Ludzie czasami idą nawet do więzienia za publikowanie przedpremierowych przecieków. Pokémony to poważna sprawa. Dlatego to recenzji tych najnowszych Berlin podchodzi ze zdwojną uwagą.

    2. Pokemony AVE!!

    3. Pokemony były, są i będą genialne, strasznie dluga i przyjemna rozgrywka 😀 ale są drogie jak ch*lera

    4. No i dostępne tylko na tą puderniczkę dla małych dziewczynek, kochających się w Bibeże ]:->|Chcemy Pokemony na iOSa!!!!!

    5. @Yeti Właśnie obrażiłeś Darka. Bój się… 😛

    6. @sioka Kapciowy już go szuka xD A pokemonki nie sa takie drogie, radzę popatrzeć na ceny premierówek na kompa 😛 Już mam wbite 80h 😀 Która gra na kompa może tak wciągnąć co 😛

    7. @Yeti Seria gier należąca do Nintendo wydana na platformę nie należącą do Nintendo? Jasne… Pokemony lubiłem jak miałem -nastkę, problem w tym że ja się zmieniłem a one nie… Ale z drugiej strony wszystkie serie Nintendo są napędzane nostalgią, więc co tu się dziwić…|@Dariusxq Pokemony na emulatorze 😉

    8. I tak najlepsze Pokemony są w wersji Crystal na GBC.

    9. Taak.. Dobre Pokemony – jak zawsze. Ale same Pokemony są juz tak ochydne, że szkoda gadać. No i jak już stwierdził maciek – drogiej jak cholera.

    10. Sorka „ohydne” powinno tam być. 😉

    11. Ciekawe czy dożyje Pokemonów na PC?

    12. mrmichal1998 26 marca 2011 o 12:04

      W tej grze jest rasizm!Bo na okładce jest tylko ten biały:D.

    13. Są dwie wersje okladek jak zawsze 😀 pozatym 160zl na Ultimie , boje sie zobaczyc ile kosztuje w normalnym sklepie :/ Kurde szkoda ze takie drogie bo bym se kupil

    14. maciek558, fakt, kosztują jakieś 150 zł ale oferują minimum ładnych kilkadziesiąt godzin samego singla. Do tego jest jeszcze multi… coś pięknego, mam na razie 43 godziny na liczniku, 8 odznak, złapana jedna legenda, powolutku zmierzam do E4…|@Agadez, emulatory są wadliwe, często są z nimi problemy, do tego maja naprawdę duże wymagania, nie ma mowy, by Poki poszły na netbooku. Nie wspominając o całkowitym braku multi.. No i DSa zawsze możesz zabrać gdzieś ze sobą 😀

    15. Pierwsze 151 Pokemonów było świetnych, potem zaczęli w kolejnych seriach dodawać jakieś dziwactwa, rasowe derpy, co mnie odrzuciło od kolejnych części zupełnie.

    16. @Boobr, to tylko pierwsze wrażenie. Jak człowiek pogra, to zdecydowana większość się już podoba.

    17. Ja ostatnie jakie ukończyłem to Fire Red na pożyczonym NDS. Grało mi się super. Wciągnęło jak diabli – grałem w to nawet w kiblu:) Jak kumpel kupi Black or White to też pewnie pożyczę, choć te nowe pokemony kompletnie mi się nie podobają (takie samo zdanie jak Boobr.). Nie wiem czy dał bym radę znowu się wciągnąć w coś, co w dużej mierze po prostu znam na pamięć:)

    18. Chętnie bym pograł, ale nie mam NDS-a :< Może kiedyś Daruś mi pożyczy ^^

    19. Kupuję, właśnie skończyłem ponownie Chrono Triggera, więc z przyjemnością zagram w coś nowego.

    20. Hordy pokemonów w trawie to rzecz, która przeszkadza mi od ’95, ale nie jest to też rzecz, która uniemożliwia grę.|Szkoda że to kolejna gra, która pasuje do rysika jak pięść do nosa.

    21. moja siostra w to gra… pewnie jakas dobra gierka 😉

    22. Dla mnie zadziwiające jest, że Pokemony mają więcej komentarzy niż Shogun nowy…;)

    23. @mrmichal1998 bo w wersji white jest ten czarny 😛

    24. złap je wszystkie.. eh znaczy ile?|…. zapewne gra, podobnie jak wcześniejsze produkcje , odniosą sukces ( choć wydaje się , ze najlepsza z części jest wersja crystal)….

    25. 649 jest wszystkich Pokemonkow 😀 Narazie mam 431 :F

    26. Wyobrażacie sobie znaleźć 649 Achivmentów w jakiejś grze? To tak.. W pokemonach to cel 3/4 społeczeństwa ^^A JA! Czuje się jego częścią 😀

    27. ech.. pamiętam jeszcze czasy jak było ich tylko 150 … szybko się rozmnażają 😀

    28. Po rozgromieniu „Platyny” od Soul Silvera jakoś tak się odbiłem… W „Bieli” właśnie zdobyłem 5 odznakę i wciąż chcę więcej 😉 Tak jak napisano w recenzji szereg drobnych zmian które naprawdę poprawiają całość… Chociaż mnie osobiście brakuje Poketch’a z Platyny. No i wkurza mnie że Berries mogą być sadzone tylko w Dream World…

    29. Było ich 151 😛

    30. @Tricky, Heart Gold i Soul Silver ma wszystko to, co Crystal, ale bardzo poprawione! Genialna gra, imo najlepsza w serii, chociaż Black mocno stara się ją zepchnąć z tronu 😉 |Gra jest świetna, już 52,5h na liczniku i wciąż chcę duuuużo więcej. Przydałby się ktoś z White we Wro do rozwinięcia Blck City u mnie i White Forrest u niego 😛

    31. Przez takie gry żałuję, że nie mam DS. Potem patrzę na ścianę, chwilę siedzę w ciszy i zaczynam się śmiać, po czym chęć posiadania DS mi przechodzi. 🙂 |@Progeusz- a jak to właściwie jest z tym Heart Gold? Słyszałem, że to fanowski projekt? Jest gdzieś rom na vba?

    32. A nie, wróć! To Shiny Gold to był fanowski remake na GBA. 🙂

    33. pOkEmOn :*:*:*:* 😀 xP :3 ^^

    34. Mam już wprawdzie „Soul Silver”, ale ta recenzja (zapewne nie jest ostatnią) narobiła mi wielkiej ochoty na pozbycie się kolejnych kilkuset złociszy. Chociaż jeszcze większa ilość dzikich Pokemonów budzi we mnie obawy (ale od czego są szybkie podróże?)

    35. Lepiej wstrzymać się z zakupem i poczekać na trzecią, nieco ulepszoną wersję. BTW ciekawe czy Nintendo planuje kolejnego rimejka?

    36. BTW Shiny Gold to chyba najlepszy hack jak widziałem, szczególnie wersja Shiny Gold X (zamiast tego 'X’ mozna by wstawić 'Hardcore’ 😛 ), szkoda tylko, ze nie został ukończony…|@Franta, nie martw się, ja kupiłem Heart Gold na początku grudnia (ponad 180h na liczniku, zamierzam jeszcze minimum drugie tyle), a Black mam od dwóch tygodni i ani trochę nie żałuję 😉 |@Evil Team, nie, Grey wyjdzie najwcześniej za 1.5 roku, to naprawdę kupa czasu. A zarobić kasę na kolejna grę można w parę dni podczas wakacji 😛

    37. W sumie ta gra to nic innego jak odgrzany kotlet po poprzednich częściach z polepszoną grafiką.

    38. @mariusz, poprzednie gry były 9-10/10, ta też jest. No i poprawili sporo rzeczy, nie tylko grafikę…|Zmiany w elementarnych zasadach rozgrywki bylyby najgorszym możliwym posunięciem, powinny pozostać jakie są. Ludzie chcą kolejnej części Poków, nie innej gry.

    39. Ewolucja, nie rewolucja. Nie ma sensu zmieniać tego, co się sprawdza. Należy to dopracowywać, rozwijać, by było coraz lepsze. Każda seria się na tym opiera. A jeśli nie, zalicza faila (HoMM IV, Arcania). Ludzie pokochali grę za to, jaka jest, niby dlaczego należałoby ją drastycznie zmieniać?|Aha, zakres zmian w kolejnych Pokach jest większy niż w chociażby strzelankach, tylko trzeba najpierw zagrać, by to zauważyć ^^”

    40. @Progeusz,….bo wystarczy spojrzeć na serię Call of Duty, która od 5 lat niemal totalnie się nie zmienia. Albo edycje FIFY na PC w latach 2006-2010. Monotonność.

    41. A czy w tej części są pokemony z pierwszych serii? Czy tylko te nowe?

    42. Są ze wszystkich generacji ale dopiero po przejściu ligi.

    43. O ile co do Arcanii to się zgodzę to Homm IV to była świetna gra, grafikę miała nieciekawą i brakowało ulepszeń, ale reszta był ekstra! No i spójrzmy prawdzie w oczy: „fani” Homm 3 na każdą następną wersję narzekają i będą narzekać, bo nie jest ona Heroes 3 z ulepszoną grafiką, a kontynuacją, nową grą. Pokemon się rozwija i dobrze!

    Dodaj komentarz