[Weekend] Pożegnanie z Wii: 20 gier, w które musicie zagrać
![[Weekend] Pożegnanie z Wii: 20 gier, w które musicie zagrać](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/5586ff1f-4f36-423c-b13b-14def7700992.jpeg)
Gracze to straszni konserwatyści. Najlepszym dowodem jest fakt, że to produkcje indie – a nie wysokobudżetowe kolosy – charakteryzują się wysokim współczynnikiem eksperymentalności. A kiedy ktoś próbuje rozpocząć Rewolucję, mającą na celu postawienie na głowie czegoś tak elementarnego, jak sterowanie… musi zawrzeć.
Dlatego gdy w 2005 roku Nintendo ogłosiło, że w grach na Revolution (przemianowane później na Wii) sterować będziemy ruchem, świat pogrążył się w dziwnej mieszance osłupienia, zachwytu i rozpaczy. Niewielu zdawało sobie sprawę, że wśród konsol stacjonarnych będzie to największy światowy hit, który rozejdzie się w ilości ponad 100 milionów egzemplarzy. Jeżeli ktoś z was nadal nie wie, że Wii to kawał dobrego sprzętu, najwyższy czas to zauważyć – pomoże wam w tym zestawienie 20 najlepszych gier na tę platformę – oczywiście, podobnie jak w poprzednich, całkowicie subiektywnie.
Od platformówek, przez RPG akcji, po survival horrory – rozpoczynam moją subiektywną wyliczankę, w kolejności, jak zwykle, przypadkowej.
New Super Mario Bros. Wii
Jeżeli usłyszeliście kiedyś o jakiejś produkcji, że jest „Nintendo hard”, czyli „nintendowo trudna”, bardzo możliwe, że dotyczyło to właśnie New Super Mario Bros. Wii – bezlitosnego narzędzia tortur, używanego podobno w tajnych amerykańskich więzieniach.
A tak poważnie: doskonały przykład nintendowej myśli designerskiej. Grając odnosi się wrażenie, że przy projektowaniu leveli twórcy wiedzieli, gdzie wylądujemy, w którym miejscu skoczymy i co należy zrobić, żebyśmy kucnęli. I dokładnie tak było.
New Super Mario Bros. Wii potrafi dokopać, ale nie oznacza to, że przez całą grę denerwujemy się i rzucamy pilotem w telewizor. Wystarczy zaprosić do gry znajomych czy rodzinę – jest to pierwsze Mario, które przejść można w całości w co-opie do czterech osób. A w Mario co-op nabiera nowego znaczenia, bo nie ogranicza się do wynikającej z nazwy współpracy. Jeżeli chcecie – a wierzcie mi, chcecie – możecie sobie wchodzić w paradę, wskakiwać na głowę i zabierać power-upy. Ta gra to sama przyjemność (oprócz momentów, w których będziecie chcieli przegryźć pilota na pół).
MadWorld
MadWorld to produkcja studia Platinum Games. Historię pisał do niej sam Yasumi Matsuno – twórca Final Fantasy Tactics, Vagrant Story czy Final Fantasy XII. Ten fakt nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Zapomnijcie bowiem o turowej walce, magii czy wielkich kurczakach – MadWorld to brutalna gra akcji, w której po dystopijnym, czarno białym uniwersum chodzimy gościem z piłą mechaniczną zamiast ręki. Klimatem gra przypomina Sin City – głównie przez tę czerń i biel – lecz czerwień krwi i liczba hektolitrów, jakie przelewamy, radośnie machając pilotem i nunchukiem, wskazuje raczej na Kill Billa. Urzekają zwłaszcza piękne finishery – na przykład, energicznie podnosząc Wii Remote do góry, przecinamy przeciwnika na dwie symetryczne połówki, od krocza zaczynając, na czubku głowy kończąc. Złych Ludzi, Którzy Muszą Zginąć wrzucamy na wielkie kolce, wsadzamy im beczki na głowę, przebijamy słupami od znaków drogowych, rzucamy pod pociąg i w stronę wielkiego silnika od samolotu – a to wszystko na tej konsoli dla dzieci.
Epic Mickey
Pomijając kwestię kulejącej kamery i braku voice-actingu, którego nikt nie potrzebuje, Epic Mickey to tytuł urokliwy, urzekający świetną oprawą graficzną i poważną jak na „grę z Myszką Miki” historię. Produkcja Warrena Spectora (Wing Commander, System Shock, Deus Ex) traktuje o Wasteland – świecie zapomnianych postaci Disneya. Choć oparty został w dużej części na atrakcjach Disneylandu, panuje w nim mrok. Zadaniem Myszki jest naprawić Wasteland przy pomocy pędzla, którym malować może brakujące elementy otoczenia, ale też atakować przeciwników.
Mario Kart Wii
Nawet jeśli szósta odsłona serii nie może się równać genialnemu Mario Kart: Double Dash!! z GameCube’a, nadal jest to najważniejszy wirtualny karting. I tyle się nie zmienia – to wciąż tona szampańskiej zabawy, zwłaszcza w multi (zarówno kanapowym, jak i przez internet).
Wprowadzono natomiast zmiany w sterowaniu – oczywiście nadal można kierować klasycznie, ale z powodu Mario Kart Wii opracowana została przystawka do pilota o nazwie Wii Wheel, czyli po prostu kierownica, do której wkładamy Wii Remote. Ze względu na niezwykłą czułość pilotów, takie sterowanie również sprawdza się fantastycznie.
Dodano również motocykle i możliwość ścigania się jako Mii, a jeżeli wolimy grać jedną z postaci ze świata Nintendo – do wyboru mamy ich aż 24.
Super Smash Bros. Brawl
Pikachu, Link, Mario, Samus, Kirby, Fox i wiele, wiele więcej (39) postaci Nintendo w jednej grze? I na dodatek można nimi obić buzię Sonikowi? 10/10.
Super Smash Bros. Brawl to spojrzenie Nintendo na gatunek bijatyk – jak to zwykle bywa z ich spojrzeniami, zupełnie odmienne od tego, co proponuje konkurencja. Plansze nie ograniczają się więc do jednej płaszczyzny, z ewentualną możliwością spadnięcia gdzieś na inną – są wielopoziomowe, a walka odbywa się na wszystkich równocześnie. Jest szalenie dynamicznie, momentami wręcz chaotycznie – zwłaszcza gdy gramy w więcej niż dwie osoby. Jednak, jak to w grach od Nintendo, im większa liczba graczy, tym lepsza zabawa.
Oprócz standardowych trybów walki mamy również The Subspace Emissary, czyli beat-’em-upowy tryb single z fabułą, różnego rodzaju wyzwania i mini-gierki.
Super Mario Galaxy, Super Mario Galaxy 2
Gra roku, gra platformy, gra generacji, gra wszech czasów – z takimi określeniami spotkać się możemy rozmawiając z przeciętnym zachodnim (i wschodnim, po prostu: nie polskim) graczem na temat obu części Super Mario Galaxy. Jak już wspomniałem w naszej redakcyjnej rozmowie na temat najlepszych wspomnień mijającej generacji, „Jeśli ktoś uważa, że Nintendo doi tę markę, a kolejne Mario to odcinanie kuponów od trzydziestu lat, to najlepszy dowód, że nie widział tej gry na oczy. Tak rozmaitego, pełnoziarnistego gameplayu ze świecą szukać w większości produkcji tej generacji”. Takie właśnie jest Galaxy – to idealna platformówka 3D, której brakuje tylko równie solidnego multiplayera (tak, na ciebie patrzę, Super Mario 3D World na Wii U).
Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, jak niewiele sprawiedliwości oddają tej grze wszelkie trailery i gameplaye – tego trzeba dotknąć, z tym trzeba się zmierzyć, w tym trzeba się zakochać osobiście. Czego – jeśli nie mieliście jeszcze okazji – serdecznie wam życzę i co wam polecam.
Metroid Prime Trilogy
Po co komu Halo czy inne Battlefieldy? Na Wii wyszła trylogia Metroid Prime – przygodowego FPS-a od Retro Studios. A to nie byle jakie wydanie – pierwsze dwie odsłony serii ukazały się na GameCube’a. Odświeżenie ich na Wii nie oznaczało więc zwyczajnej reedycji i sprzedania po raz kolejny tego samego produktu. Metroid Prime i Metroid Prime 2 dostały wsparcie dla Wii Remote i Nunchuka, jedyny właściwy sposób sterowania w FPS-ie na konsoli (ci, którzy mieli okazję pograć pilotem w którąś odsłonę Call of Duty, doskonale wiedzą, o czym mówię).
Poza sterowaniem nie zmieniono jednak wiele. Dalej wcielamy się we w-domyśle-seksowną Samus Aran. To nadal ten sam, dopieszczony i wciągający gameplay, pełne adrenaliny starcia, wspaniały level design i charakterystyczna dla serii atmosfera, budowana nie tylko przez klimatyczne lokacje, ale i świetny soundtrack.
Dlatego więc w zestawieniu pojawiło się Trilogy, a nie samo Metroid Prime 3: Corruption. To najlepszy sposób na ogranie trzech wspaniałych gier – w chwili, gdy to piszę, jedynych Prime’ów wydanych na konsolach stacjonarnych.
Xenoblade Chronicles
Tyle dobrego zostało już powiedziane i napisane na temat Xenoblade Chronicles, że ciężko dodać coś od siebie. Wraz z The Last Story i Pandora’s Tower stanowi trójcę gier, które sprawiają, że określanie Wii platformą dla każuali powinno być karalne.
Przepiękna graficznie, epicka przygoda po ogromnych, malowniczych przestrzeniach, RPG akcji z prawdziwego zdarzenia – ze świetną historią, dopracowanym systemem walki… a zresztą, co ja wam będę mówił – spójrzcie na trailer i spróbujcie się nie zachwycić:
Wii Sports, Wii Sports Resort
Wii Sports to produkcja, która sprzedała się w ilości 81 milionów egzemplarzy na całym świecie. Jeśli dodać do tego rozszerzoną wersję, Wii Sports Resort, mamy ponad 110 milionów. To największy hit growy wszech czasów (następny tytuł, Super Mario Bros. z 1985 roku – zaledwie 40 milionów) i powód, dla którego większość właścicieli Wii sprawiła sobie tę platformę. I nie ma co się dziwić – Wii Sports to najfajniejszy sposób spędzania czasu ze znajomymi i rodziną, na jaki wpadła istota ludzka.
Gra oferuje różne dyscypliny – na przykład tenis, baseball czy kręgle – w wydaniu ruchowym. Po prostu. Gramy stworzonym przez siebie awatarem Mii, rywalizując ze znajomymi. To wszystko – zostało to jednak wykonane na tyle dobrze, że w zachodnich pokojach stołowych przez kilka lat nie miało sobie równych.
Super Paper Mario
Przy Super Paper Mario studio Intelligent Systems odeszło całkiem daleko od konwencji RPG-a z Mario w nazwie, proponując nowy, niespotykany gameplay oparty o przeskakiwanie pomiędzy 2D a 3D. Pozostała oczywiście stylistyka znana z poprzednich odsłon (wszystko – łącznie z postaciami – jest z papieru) i charakterystyczny dla serii humor, mrużący często oko do starszych odbiorców.
The Last Story
Co mówi wam nazwisko Hironobu Sakaguchi? Podpowiem wam: Final Fantasy I – XII. Do piątej części „Fajnala”, Sakaguchi był reżyserem – tym najważniejszym. Można powiedzieć, że w dużej mierze to dzięki niemu gatunek jRPG istnieje – a na pewno wygląda tak, jak wygląda. Przez niespełna 20 lat (!) przejmował on obowiązki projektanta, czasami pisał scenariusz, najczęściej jednak – i tu powinna nastąpić lista pełna gier jak Legend of Mana, Kingdom Hearts czy Front Mission – był producentem. W 2011 roku wrócił do stołka reżysera grą The Last Story – mrocznym, taktyczno-skradankowym erpegiem akcji (naprawdę), który aż prosi się o wciśnięcie do nazwy przedrostka „Final Fantasy”. Nawet muzykę pisał Nobuo Uematsu!
The Legend of Zelda: Skyward Sword
Serii tej nie trzeba nikomu przedstawiać, a to jedna z najlepszych – według wszystkich, oprócz Berlina – jej odsłon. Gra uważana jest za esencję założeń Wii, po części dlatego że niezwykle wiernie odwzorowuje nasze ruchy pilotem – nie działa na zasadzie „machnij poziomo, aby obciąć głowę, machnij pionowo, żeby uderzyć w szczękę”. Jeśli podniesiemy Wii Remote, Link podniesie miecz. Jeśli przechylimy go o pół centymetra w lewo, on zrobi to samo.
Skyward Sword chwalone jest za tak wiele rzeczy, że szkoda miejsca i czasu, by je wymieniać. Trzeba stwierdzić jasno i przejrzyście: jest to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto lubi dobre gry. Oprócz Berlina.
Pandora’s Tower
Następnym razem, kiedy ktoś powie wam, że na Wii brakuje „poważnych” produkcji – rzućcie w niego egzemplarzem Pandora’s Tower. Poważniej nie będzie. Tworzona przez Ganbarion we współpracy z Nintendo produkcja na Wii to nie „kolejne RPG akcji” ani po raz miliardowy odtworzony schemat uratuj-księżniczkę. Może inaczej: księżniczkę rzeczywiście ratujemy, ale nikt jej nie porwał – trafiła jej się klątwa, która powoli zmienia ją w bestię. Aby paskudztwa się pozbyć, trzeba wyruszyć w świat i przynieść jej trzynaście serc potworów, które biedna Elena musi następnie skonsumować.
Oprócz podróży pełnych slashowania, po każdym powrocie do Eleny rozmawiamy z nią i pogłębiamy naszą relację – jest w tym coś z dziwacznego symulatora randkowego, przedstawione zostało jednak o wiele poważniej.
Wii Fit, Wii Fit Plus
Niektórzy zdziwili się pewnie, widząc ten tytuł w spisie – zdziwiłbym się i ja, gdyby nie to, że rzeczywiście miałem okazję zobaczyć, co to jest.
Bo jasne – Wii Fit, Wii Fit Plus oraz Wii Fit U, które ukazało się właśnie na Wii U, to zestawy ćwiczeń wykorzystujące kontrolery ruchowe Wii oraz stworzony na jego potrzeby Balance Board – wagę o czterech punktach mierzących masę, które umożliwiają jej stwierdzenie – na przykład – czy zachowujemy prawidłową postawę, a – wraz z danymi, jakie podamy konsoli – ile brakuje nam do idealnego BMI.
Wii Fit trafiło jednak do zestawienia nie z powodu magicznych właściwości leczniczych (ludzie ponoć rzeczywiście na tym chudną), a dlatego że oprócz zestawu ćwiczeń z zakresu jogi czy innych skłonów i przysiadów, ma mnóstwo mini-gierek, pogłębiających rewolucyjność Wii w ogóle. Przykładowo: stając na Balance Boardzie i wyciągając ręce trzymające pilota, możemy jeździć na rowerze. Ustawiając Balance Board pionowo i stając na nim, jeździmy na snowboardzie albo deskorolce. Kręcąc biodrami i wychylając się, bawimy się hulla-hoopem albo odbijamy głową piłki – a działa to tak naturalnie, że do Wii Fit wraca się nie przy postanowieniach noworocznych, a tak po prostu – po to, żeby miło spędzić czas.
Resident Evil 4, Resident Evil Archives: Resident Evil, Resident Evil Archives: Resident Evil Zero, Resident Evil: The Darkside Chronicles, Resident Evil: The Umbrella Chronicles
Bo, wyobraźcie sobie, na Wii wyszło całkiem sporo części Resident Evil. Choć niektóre stanowią porty wersji z GameCube’a, wszystkie spotkały się z bardzo pozytywną reakcją zarówno recenzentów, jak i graczy. Dużą zasługą jest tu sterowanie ruchowe, zwiększające – za przeproszeniem – immersję i pozwalające na większą precyzję przy oddawaniu strzałów. Poza tym – to po prostu dobre odsłony uznanej serii.
Donkey Kong Country Returns
To platformówka od Nintendo (a konkretnie: od Retro Studios) i choć zupełnie inna, niż te z Mario w roli głównej, podobnie jak New Super Mario Bros. Wii stanowi przykład gry „nintendo trudnej”. Chwalona jest również za świetnie zaprojektowane i przepięknie prezentujące się poziomy, pełne poukrywanych przejść i przedmiotów.
Plusem jest też fabuła, w której nie ma miejsca dla porywanych księżniczek – Donkey Kongowi zabrano banany, a naszym zadaniem jest wymierzyć sprawiedliwość wielkimi, włochatymi łapskami. Czysta przyjemność.
Pikmin, Pikmin 2
Nintendo rzadko wymyśla nowe marki – Shigeru Miyamoto całkiem rozsądnie wyjaśnił tę strategię, mówiąc, że nie ma sensu produkować kolejnego IP opartego na tym samym gatunku czy mechanikach. Po co robić shootera, jeśli mają już Metroid Prime, po co bijatykę, jeśli jest Smash Bros., po co platformówkę… i tak dalej. Zamiast tego, nowe pomysły wrzucają do starych gier, a rewolucyjne, niepasujące nigdzie, przeradzają się w zaczynające od zera tytuły.
Jedną z najnowszych marek rozpoczęto na GameCube, a obie odsłony wydane na tę konsolę przeportowano również na Wii, dzięki sterowaniu ruchowemu dodając jej kolejnych walorów. Był to Pikmin – strategia czasu rzeczywistego w wykonaniu Nintendo, czyli zupełnie inna, niż to, czego spodziewacie się po RTS-ie.
W grze sterujemy kapitanem Olimarem, przybyszem z kosmosu, który ląduje na dzwiacznej planecie (poprzez dogłębną analizę mapy, internet odkrył, że jest to prawdopodobnie Ziemia opuszczona przez ludzi) i spotyka przyjazne istoty – Pikminy – które uwielbiają dźwięk gwizdka i po usłyszeniu go, jak zahipnotyzowane wyrażają chęć do pomocy. Kiedy napisałem „sterujemy kapitanem Olimarem”, miałem więc na myśli „sterujemy dziesiątkami stworków, rozkazując im nosić owoce i walczyć z potworami”.
The Legend of Zelda: Twilight Princess
O wiele mniej malownicza i śliczniusia od Skyward Sword, Twilight Princess to – obok Majora’s Mask – najmroczniejsza z Zeld. Nawet sam Link jest w niej jakiś taki niewesoły. Przeportowanie tej gry z GameCube’a na Wii bardzo jej pomogło, głównie za sprawą implementacji sterowania ruchowego (jak to bywało). W efekcie powstała jedyna słuszna wersja gry, której nie trzeba polecać. To przecież Zelda.
Red Steel 2
To często powtarzane słowa: Red Steel 2 jest tym, czym miało być Red Steel. Przede wszystkim udaną grą, w której – z perspektywy pierwszej osoby – walczymy przy pomocy broni białej i palnej. Gra zaprojektowana została dla Wii Motion Plus – przystawki wbudowywanej później w piloty do Wii, która zapewnia o wiele większą precyzję – i stanowiła jedną z pierwszych produkcji je obsługujących.
W Red Steel 2 możemy odbijać pociski mieczem, co samo w sobie stanowi jakąś wartość, i poczuć się jak prawdziwy wojownik. Spójrzcie tylko na ten trailer:
Monster Hunter Tri
W zestawieniu żegnającym PSP, Pita ostrzegał was – nie tykajcie Monster Huntera. Radzę go posłuchać, w produkcje z tej serii nie gra się bowiem po kilkadziesiąt godzin. Liczy się je w setkach.
Tri to pierwotna wersja Monster Hunter 3 Ultimate, które ukazało się ostatnio na 3DS-ie i Wii U. Jak każda część Monster Huntera, pozwala nam toczyć walki z wielkimi potworami – zapomnijcie jednak o jakimkolwiek pasku HP, to nie jest klasyczne RPG. Zmęczenie wroga ocenicie tu na podstawie jego zachowania, wyglądu. Walka również przypomina bardziej Dark Souls niż dowolne RPG akcji – jest surowa, „realistyczna” i opiera się na naszych zdolnościach manualnych, a nie tym, jak bardzo wyćwiczyliśmy swoją postać.
Czytaj dalej
19 odpowiedzi do “[Weekend] Pożegnanie z Wii: 20 gier, w które musicie zagrać”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Mieliśmy PSP, mieliśmy DS-a – dlaczego więc nie spróbować z konsolą stacjonarną, w której podczas mijającej generacji zakochał się świat? Mowa oczywiście o Wii, tej zabawce dla dzieci i emerytów, na którą ukazało się zaskakująco dużo produkcji wartościowych, ambitnych i – co chyba najważniejsze – sprawiających radość. Wybraliśmy 20 z najlepszych i listą tą dzielimy się z wami.
Chciałbym Wii na święta,ale może to jeszcze zmienić :/ |Bardzo dobre te listy.A pewnie dzisiaj jeszcze PS3 i X360?
Ta Zelda, kolego, jest naprawdę marna i wiesz to dobrze, ale dałeś sobie wyprać mózg przez wszystkich zeldomaniaków ;P. Twilight czeka, ciekawi mnie ten mroczniejszy klimat. No i Xenoblade, Last Story <3 <3 <3 <3 <3. Tak dobre. Tak dobre.
@Hackind: Nie, PS3 i X360 nie robimy na to jeszcze przyjdzie czas 🙂
szkoda ze nie bedzie ps3 i x360 🙁
@Berlin: A co jest gorsze, Skyward Sword czy GTA V?
No nie, prawie we wszystkie pokazane tu gry bym zagrał, ale nie mam Wii, a nawet jakbym miał to nie wiem kiedy ja bym to wszystko przeszedł. 🙁
@SPK, oczywiście że Skyward Sword. Leniwe, leniwe, leniwe do bólu.
Co to znaczy że muszę zagrać ? Ja nic nie muszę !! A inaczej co, naślecie na mnie kogoś ? Spalicie mi dom? Mam już dosyć waszych zagrywek.
Bardzo lubię Virtua Tennisy na Wii – to ogółem wciąż swietna seria gier, a na Wii z machaniem w dodatkowym trybie było jeszcze zabawniej ;p
@kanaka| |Ty, to chyba masz jakieś problem zdrowotny…
jakiś*
a gdzie House of the Dead? 😀
No jest tu kilka obiecująco wyglądających produkcji, ale jak dla mnie nie dość dużo (zresztą prawie połowa to różne wersje Mario).
4 pozycje z serii Super mario w 20 „must have”? To chyba jakiś koszmarny dowcip autora, albo jest jakiś inny..
Z tym, że każda z tych gier z Mario, ma zupełnie inny gameplay.
To jest taka gimbusowe mentalność… Grzyb, że każda to inny gatunek, ale on i tak powie, że to to samo… Nie rozumiem, tylko dlaczego to działa w przypadku Nintendo, to że Sony wydało 4 takie same Killzony to nic złego, ale Nintendo, które wyda Mario 64, kilka lat później zupełnie inne gameplayowo Mario Sunshine, a kilka lat potem znów całkowicie odmienne od poprzedników Mario Galaxy to odgrzewanie kotletów…
Świetna lista, trochę z tych tytułów już ograłem(Zeldy budzą tak wiele dobrych wspomnień^^), część wcale nie przypadła mi do gustu, np. Xenoblade, ale nie zaprzeczam, że to i tak wspaniała gra. Szkoda, że Nintendo tak olewa Polskę. Niestety ze strony polskich graczy też nie widać dużego entuzjazmu w stronę wielkiego N.|PS, Pozdro dla Zeldowców 😉
Ciekawy artykuł, ale szkoda że nie można go wyświetlić na jednej stronie i przydałyby się screeny.
Gdzie Silent Hill Shattered Memories?